W każdą niedzielę podczas odmawiania Credo wierni wypowiadają słowa: "On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem". Słowa te w wielu z nas nie budzą już zdumienia. Wydają się powszednie i oczywiste. Trzeba jednak pamiętać, że zawierają one niesamowitą prawdę o tym, że Bóg stał się jednym z nas.
Zwyczaj liturgiczny nakazuje w momencie odmawiania przytoczonych słów Credo uczynić głęboki skłon ciała na znak naszej czci i wdzięczności wobec tajemnicy Wcielenia. Niegdyś w tym momencie zawsze się przyklękało. Obecnie czyni się to jeszcze np. podczas Uroczystości Bożego Narodzenia i podczas liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek. O tym, że dzisiaj zanika zrozumienie dla tego, co uczynił dla nas Bóg widać chociażby w tym, że obecnie większość wiernych odmawia wyznanie wiary "jednym cięgiem" nie czyniąc żadnych gestów czci i pamięci.
Warto sobie uświadomić, że w zasadzie wszystkie religie poza chrześcijaństwem nauczają o wielkim dystansie, jaki oddziela Boga od ludzi. Jest to logiczne i naturalne, bo przecież wszyscy nawet intuicyjnie czujemy, że musi być przepaść między doskonałym i nieskończonym Bogiem, a kruchym człowiekiem. Stary Testament, który jest ważną księgą dla judaizmu, chrześcijaństwa i islamu przypomina, że istnieje bariera niepozwalająca na bezpośrednie spotkanie Stwócy ze swoim stworzeniem. Tę barierę widać chociażby w spotkaniu Mojżesza z Bogiem, który pozostawał ukryty pod postacią gorejącego krzewu. Duch Pański wyprowadzając naród wybrany z Egiptu objawił mu się jako obłok. Także Eliasz spotkał Boga pod postacią delikatnego powiewu wiatru. Jeśli nawet prorocy słyszeli głos, który identyfikowali jako Boga to przecież nie był to głos Boga, bo Stwóca, jako duch nie ma głosu. Był to głos stworzony przez Boga, pod postacią którego Bóg się objawiał. Krzew gorejący, obłok, delikatny powiew wiatru, czy głos pozwalały na to, by ludzie poznali Bożą wolę, ale nie umożliwiały bezpośredniego kontaktu.
Św. Tomasz z Akwinu pisząc o naturze Boga określał Go nawet mianem "Deus absconditus" – "Bóg ukryty". Dla ludzi, którzy poznają wszystko poprzez zmysłowe wyobrażenia doskonały, duchowy byt musi jawić się bowiem jako tajemnica. Święty Tomasz wyjaśniając dlaczego Bóg stał się człowiekiem uważał, że należy mówić iż stało się to wyłącznie dlatego, że miał On zgładzić grzechy świata, dokonać Odkupienia i Zbawienia upadłej ludzkości. W czasach Doktora Anielskiego powstała jednak jeszcze jedna interpretacja faktu Wcielenia. Jan Duns Szkot, wielki teolog, przyjmując wyjaśnienie św. Tomasza dodawał, że jest przekonany, iż gdyby Adam i Ewa nie zgrzeszyli Chrystus i tak przyszedłby na świat i stał się człowiekiem. W ten sposób bowiem zostały nie tylko zgładzone nasze grzechy, ale nagle stało się możliwe to, co przez wieki było nie do pomyślenia. Oto nagle przestały być aktualne słowa z Księgi Wyjścia, kiedy Pan rzekł do Mojżesza: "Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu" (Wyj 33, 20). Jak zupełnie inaczej brzmią słowa Zbawiciela: "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14, 9).
Móc zobaczyć Boga, spotkać Go bezpośrednio i zjednoczyć się z Nim. To wszystko stało się możliwe dzięki Wcieleniu. Chrystus mówiąc swoim uczniom, że tylko Syn zna Ojca tłumaczył im, że tylko Bóg może zobaczyć Boga. Wydawałoby się więc, że nie ma nadziei dla ludzkości pragnącej bezpośredniego spotkania ze swoim Stwórcą. Bóg jednak zaskoczył człowieka. Sam bowiem stał się człowiekiem, aby raz na zawsze zjednoczyć to, co Boskie z tym, co ludzkie. Jezus Chrystus, Bóg-człowiek jest pomostem między dwoma światami, które pozostawały dotąd tak oddalone od siebie. Od momentu Wcielenia to, co niemożliwe, co musiało skończyć się śmiercią, czego bali się Izraelici nagle stało się realne i bliskie.
To, co jest jeszcze tak wspaniałe i niewiarygodne w tajemnicy Wcielenia to fakt, że był to jedyny możliwy sposób aby człowiek mógł bezpośrednio doświadczyć Boga. Chrystus wyraźnie o tym mówił: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 14, 6). Nie ma innej drogi, ani innego sposobu. Bóg stając się człowiekiem sprawił, że wewnętrzne życie Trójcy Świętej stało się udziałem ludzi. Łącząc się z Jezusem Chrystusem jednoczymy się z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym.
Kiedy Bóg połączył się z ludzką naturą uświęcił ją. Od tego momentu wszystko, co ludzkie nabrało nowego, nieskończonego znaczenia. Bóg także jadł, spał, rósł, chodził. W ten sposób wszystkie te codzienne czynności zostały niesamowicie wywyższone. Przedmioty, których używali słynni ludzie trafiają często na aukcje, gdzie osiągają zawrotne sumy i są traktowane nieomal, jak relikwie. Bóg żyjąc tak, jak my sprawił, że całe nasze życie stało się bezcenne. Przyjmując konkretne ciało sprawił, że cielesność stała się czymś wspanialszym niż kiedykolwiek. Tego właśnie nie mogli mu darować liczni przedstawiciele kultury pogańskiej dla której ciało było więzieniem duszy, było czymś złym i pogardzanym. Chrystus zmartwychwstając pokazał, że ciało jest istotne dla człowieka i jest czymś dobrym. Wraz z nim dobra i piękna jest cała widzialna, materialna rzeczywistość.
Plotyn, jeden z największych pogańskich filozofów żyjący w cesarstwie rzymskim, miał wstydzić się że ma ciało. Jak zupełnie inaczej było z Chrystusem, który sam dobrowolnie i chętnie przyjął ludzkie ciało, chociaż nie musiał tego robić. To był czytelny znak, że od tej pory nie wolno pogardzać tym, co cielesne Gdyby nie było Wcielenia, Jezus by nie umarł i nie zmartwychwstał, a dla ludzkości nie byłoby nadziei życia wiecznego.
Michał Krajski
Źródło: prawy.pl