Czy krytycy nadużyć seksualnych w Kościele wykorzystują tę sprawę instrumentalnie?

0
0
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / prawy.pl

Każde przestępstwo, zwłaszcza o podłożu seksualnym i wobec dzieci zasługuje na potępienie i domaga się surowej, sprawiedliwej kary. Nie ma co do tego wątpliwości, podobnie jak do tego, że każdy kto tuszował tego typu przestępstwa, sam dopuścił się niemoralności i powinien za nią odpowiedzieć.

Wśród publicystów wypowiadających się na tematy można jednak spotkać się z postawą, że sprawa ta powinna całkowicie zmienić Kościół, nie tylko dyscyplinę kościelną, ale też teologię. To zaś przypomina inny spór – Marcina Lutra, który walcząc z praktyką sprzedaży odpustów, ostatecznie założył własny kościół, w którym zlikwidował większość sakramentów. Taką postawę widać choćby u Tomasza Terlikowskiego, który ostatnio napisał książkę „Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła”. Przy okazji jej wydania przeprosił m.in. za swoje wypowiedzi, w których „ranił” osoby transseksualne i LGBT. Publicysta ten najczęściej zabiera głos w sprawie ofiar molestowania w Kościele. Mówi o konieczności zmiany teologii. Twierdzi, że każda parafia ma na swoim terenie osoby skrzywdzone i powinna zmienić całkowicie swoją mentalność, pochylając się nad cierpiącymi. Są różne szacunki, ale niektóre mówią o tym, że 2% kapłanów dopuszczało się przestępstw seksualnych i w skali całego Kościoła w Polsce dotknęły one może kilku tysięcy osób. Ze względu na tę niewielką grupę osób, którym trzeba pomagać, Terlikowski domaga się przekształcenia Kościoła. W ten sposób jednak poszkodowani po raz kolejny zostają wykorzystani instrumentalnie – tym razem do zliberalizowania nauki katolickiej.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną