Estonia otrzymuje pomoc Francji, aby przygotować się na atak Putina
Estońska Liga Obrony, ochotnicza organizacja wojskowa, chce być gotowa na wypadek, gdyby Władimir Putin zdecydował się na inwazję.
Na bałtyckiej wyspie Saaremaa, strategicznym terytorium najeżdżanym w ubiegłym wieku zarówno przez Niemców, jak i Sowietów, po raz pierwszy francuska jednostka wojskowa została wysłana z Francji, aby wziąć udział w corocznych ćwiczeniach wojskowych Estońskiej Ligi Obrony (EDL).
Jeden zespół pomaga grupie estońskich cywilów wyszkolonych wojskowo, podczas gdy inny wciela się w agresywne siły wroga.
Ich cel: być gotowym na wypadek, gdyby prezydent Rosji Władimir Putin rozszerzył swoje ambicje wojskowe z Ukrainy na kraje bałtyckie.
"Rosja chce zwiększyć swoją potęgę. Moim zdaniem dojdzie do kolejnej inwazji. W naszej społeczności nie pytamy co jeśli, pytamy kiedy" - powiedział porucznik Kristjan Kaup, lokalny szef sztabu EDL.
Sąsiedzi Rosji z UE absorbują to, co dzieje się na Ukrainie i przygotowują się na najgorsze. Odkąd Putin nielegalnie zaanektował Krym w 2014 roku, trzy kraje bałtyckie zwiększyły wydatki na obronę i próbowały ostrzec zachodnich Europejczyków przed niebezpieczeństwem stwarzanym przez autorytarnego rosyjskiego przywódcę.
Teraz sojusznicy z NATO słuchają i wzmacniają wschodnią flankę sojuszu wojskowego.
Od 2017 roku Francja rotacyjnie przerzuca wojska przez Estonię w ramach Wzmocnionej Wysuniętej Obecności NATO, ze wspólną podgrupą taktyczną stacjonującą w Tapa w środkowej Estonii. Po inwazji Rosji prezydent Francji Emmanuel Macron zwiększył liczebność tzw. misji Lynx do 300 żołnierzy. Działają oni u boku wojsk z USA i Wielkiej Brytanii, które przewodzą grupie bojowej NATO w tym kraju.
Źródło: POLITICO