Skandal na Podlasiu. Tak sprofanowano...

0
0
6
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Internet

Policja z Białegostoku zatrzymała 41-letniego mężczyznę, któremu zarzuca się kilkukrotne zniszczenie krzyży i przydrożnej kapliczki na Podlasiu. Jak się okazuje, to już kolejny tego typu czyn, za jaki ma ponieść konsekwencje.

Na przełomie lipca i sierpnia Podlasiem wstrząsnęła seria dewastacji obiektów kultu religijnego. Wszystko zaczęło się od zniszczenia przydrożnego krzyża w miejscowości Izbiszcze w gminie Choroszcz. Początkowo pojawiały się nawet teorie, że być może krzyż został zepsuty przez wiatr. Potem jednak doszło do kolejnych dewastacji, które zweryfikowały takie podejrzenia i ostatecznie doprowadziły do domniemanego sprawcy.

Krzyż był niszczony kilkakrotnie. Wg świadków były ślady jego przecinania “kątówką, piłką lub czymś podobnym”. Do profanacji doszło także w niedalekiej wiosce Kościuki. W tym wypadku zniszczona została figura Matki Bożej. Wydłubano jej oczy i obcięto ręce.

W związku z serią profanacji archidiecezja białostocka wystosowała oświadczenie. W niedzielę 4 sierpnia we wszystkich parafiach Archidiecezji Białostockiej, po każdej Mszy Świętej śpiewane były suplikacje.

“W związku z aktami profanacji dwóch krzyży oraz przydrożnej kapliczki z figurą Najświętszej Maryi Panny, jakie miały miejsce w parafiach Choroszcz i Konowały na terenie Archidiecezji Białostockiej, wyrażamy smutek i ubolewanie oraz prosimy Boga, aby umacniał naszą wiarę i okazał miłosierdzie sprawcom. Każdy akt profanacji jest obrazą Boga, wyrazem braku szacunku dla wierzących i wyznawanych przez nich wartości oraz sprzeciwia się zasadzie wolności religijnej” - czytamy w komunikacie białostockiej kurii.

O wszystkim została również powiadomiona policja i w końcu doszło do zatrzymania. Jak się okazało, dla 41-latka to nie pierwszy kontakt z organami ścigania w związku z jego agresją wymierzoną w Kościół katolicki.

W lutym w białostockiej katedrze rozkładał kartki z obraźliwymi napisami. Wg świadków miał także pluć na krzyż. Proboszcz parafii archikatedralnej w Białymstoku zawiadomił o tym policję i funkcjonariusze zdążyli zatrzymać mężczyznę na gorącym uczynku, podczas rozkładania kartek. W toku prowadzonego śledztwa 41-latek przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jak tłumaczył, jest niewierzący, a jego zachowanie miało na celu – jak to ujął – „zadośćuczynienie panu Bogu za to, co go w życiu spotkało”.

Tamta sprawa trafiła do sądu, a teraz będzie musiał ponieść konsekwencje także za profanacje dokonane w podbiałostockich miejscowościach. Otrzymał także policyjny dozór i zakaz zbliżania się do symboli oraz miejsc kultu religijnego. Czy to wyhamuje jego antykatolicką obsesję?

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną