Szokujące słowa siostry zakonnej w Watykanie

0
0
7
YouTube
YouTube / mary barron

W ramach podsumowania pierwszego tygodnia trwającego Synodu o synodalności w Watykanie głos zabrała s. Mary Teresa Barron. Jej słowa są skandaliczne z katolickiego punktu widzenia. Tymczasem nie jest to przypadkowa osoba, bo papież Franciszek dał jej wysokie stanowisko w Watykanie.

Siostra Mary na oficjalnym posiedzeniu poparła pomysł diakonatu, a nawet kapłaństwa kobiet, a przynajmniej opowiedziała się za tym, by o tym dyskutować i się na to nie zamykać. Polska edycja portalu Watican News w taki sposób przetłumaczyła jej słowa: „My mamy tendencję do patrzenia na to z punktu widzenia tego, czy kobiety mogą bądź też nie mogą być wyświęcane w Kościele. Ja myślę, że musimy spojrzeć na tę kwestię bardzo szeroko, z punktu widzenia ducha powołującego kobiety, ponieważ niektóre kobiety odczuwają powołanie do kapłaństwa lub diakonatu, a także z punktu widzenia potrzeb misji”. Portal odnotował też, że siostra apelowała też, „by nie ograniczać się do teologicznego czy kanonicznego punktu widzenia”.

Sprawa kapłaństwa kobiet w Kościele jest przesądzona. Generalnie teologowie, przynajmniej ci uczciwi, są zgodni, że Jan Paweł II rozstrzygnął tę kwestię ostatecznie, wypowiadając się w tej kwestii dogmatycznie. Co ciekawe, to była jedyna sprawa, w której papież z Polski powołał się na swoją nieomylność i podkreślił, że Jezus powoływał na Apostołów tylko mężczyzn. Kościół nie ma więc władzy, by to zmieniać i móc wyświęcać kobiety na kapłanów. Diakonat to niższy stopień święceń kapłańskich, więc to też jest niemożliwe.

 

Lekceważenie nauczania Kościoła

 

Tymczasem, jak gdyby nigdy nic, jakby nie było tego orzeczenia Jana Pawła II, jakby nie było Ewangelii, świadectwa Chrystusa, siostra zakonna, która była (jest?) przewodniczącą Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Apostołów, mówi, że trzeba o tym rozmawiać. Szokuje też argumentacja, jakiej używa. Powołuje się bowiem nie na wolę Boża, świadectwo Biblii, Tradycję, a więc katolickie powody, a na… odczucia kobiet i „potrzeby misji”.

Jest to tym bardziej skandaliczne, że Franciszek mianował siostrę Mary na członka Dykasterii ds. Ewangelizacji, a dokładniej członka Sekcji Pierwszej Ewangelizacji i Nowych Kościołów Lokalnych. W ten sposób nie tylko ją dowartościował, ale też pozwolił na to, by przemawiała jako osoba z pewnym autorytetem, pełniąca ważną funkcję, reprezentująca nauczanie Kościoła. Gdyby teraz zawiodła zaufanie swoją wypowiedzią, powinna zostać natychmiast zdymisjonowana, ale zapewne papież i Watykan znają jej poglądy i dlatego, a nie pomimo tego, ją wybrali. Może zresztą jest to świadoma strategia progresistów. Mocować w Watykanie świeckich i siostry zakonne, które trudniej pociągnąć do odpowiedzialności za herezje.

Siostra Mary, choć reprezentuje zakon, który nosi białe habity, w Watykanie pojawiła się w marynarce. Ze zdjęć z internetu wynika, że to jest jej zwykły sposób ubierania się. To już pokazuje, jaki jest jej stosunek do zwyczajów zakonnych i tradycji. Barron, jak typowy modernista, przeciwstawiła sobie ducha, odczucia i potrzeby misji „teologicznemu i kanonicznemu punktu widzenia”, czyli teologii i prawu kościelnemu. To jest ulubiony sposób postępowania ludzi gardzących Tradycją i nauczaniem Kościoła. Przedstawiają oni teologię i prawo kościelne, które w istocie wyraża nauczanie Chrystusa, jako coś skostniałego, w zamian oferując „podejście duszpasterskie”, ostatnio nazywane „misyjnym”, czyli wszystko to, co może podobać się teoretycznie człowiekowi współczesnemu.

 

Czysto ludzkie podejście

 

W podejściu zakonnicy zawarty jest skrajny antropocentryzm. Wychodzi ona bowiem od tego, że „kobiety odczuwają powołanie do kapłaństwa lub diakonatu”. To słowo „odczucie” jest tu kluczowe. Wpisuje się znowu we współczesną lewacką ideologię, która każe traktować mężczyznę jako kobietę, psa lub cokolwiek innego tylko dlatego, że czuje się on kobieta, psem, bądź czymkolwiek innym. To odczucie i pragnienie jednostki staje się najważniejsze. Nie ma oceny tego uczucia, namysłu, czy jest ono dobre czy zła, co za nim stoi, do czego prowadzi i co najważniejsze – czy jest to zgodne z wolą Bożą, nauką Kościoła, Ewangelią. Jest tylko moje „ja”, które się absolutyzuje.

W tym kontekście „potrzeby misji” to argument czysto pragmatyczny. Brakuje kapłanów, to może wyświęcajmy kobiety. Czemu jednak się do tego ograniczać? Wyświęcajmy dzieci, wyświęcajmy każdego, kto tego chce, może nawet nie być katolikiem. To nie jest żadne rozwiązanie, a na pewno, nie katolickie. Przykre tylko, że firmuje to Watykan, bo to upadek wiary, myślenia i autorytetu Kościoła.

 

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną