Galińska: Trzaskowski kandydatem na prezydenta koalicji rządzącej (FELIETON)

0
0
7
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / https://www.flickr.com/photos/corepp/49178034762

Wczoraj wieczorem natrafiłam na kanale TVP w likwidacji na wywiad gwiazdy obecnej telewizji publicznej Doroty Schnepf z aktorem Michałem Żebrowskim. Już chciałam przełączyć kanał, ale zaciekawiła mnie ta rozmowa.

Dziennikarka była w swoim żywiole w zadawaniu kuriozalnych pytań, a do tego spektaklu dochodziła jeszcze zacięta w nienawiści twarz aktora, który gdy mówił o poprzednich rządach, robił jakieś grymasy twarzy. Rozmowa zaczęła się od apoteozy Rafała Trzaskowskiego. Czegoś tak głupiego jeszcze nie słyszałam. Żebrowski jako przyjaciel jeszcze z dzieciństwa Trzaskowskiego wystawiał mu laurkę. Mamy szczęście, z nieba zstąpił prawdziwy anioł, a jest nim prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Był już od pierwszej klasy szkoły podstawowej doskonały we wszystkim. Niebywale zdolny, pracowity, koleżeński, o umyśle mędrca. Wcielenie dobra i niebywałych zdolności. Na wszystko znajdował czas: na pomoc w lekcjach koledze, na naukę, na sport itd. Itp. W późniejszych latach stał się doskonałym kucharzem ( słynne steki nad którymi rozmarzył się aktor). Dziennikarka słuchała z zachwytem, aby później przejść do ogólnej polityki. W jej pytaniach była już z góry zakładana teza. Jaki to PiS zły, jak gnębił ludzi, a zwłaszcza tych pokroju Żebrowskiego, jakie ciężki życie miały elity stolicy. Nie można było tego słuchać. Jeżeli Trzaskowski w swej kampanii prezydenckiej przyoblecze się w takie cukrowe laurki, będziemy mieli niezły kabaret.

Ale zostawmy żenujący poziom TVP, a zajmijmy się kandydatem, na prezydenta. Pięć lat temu przegrał z wyścig z Andrzejem Dudą, ale od tego czasu nic się w jego narracji nie zmieniło. Nadal pozostaje złotym młodzianem, już teraz podstarzałym,, który sam zachwyca się sobą. Jak wyglądają jego rządy jako włodarza stolicy? Wystarczy przyjechać do Warszawy i udać się na spacer. Wokół rozkopy, niekończące się remonty, ciągle rozszerzana strefa płatnego parkowania. Trzaskowski jako fan nowoczesności i wyznawca teorii, że planeta plonie, już wkrótce zapowiada zakaz wjazdu do stolicy starych aut. Jak to ma wyglądać przy fatalnie funkcjonującej komunikacji, każdy się wkrótce przekona. Sam przyznaje się do skrajnie lewicowych poglądów. Zasłynął już z akcji zdejmowania krzyży. Nie do końca zrealizował swój czyn. Regularnie uczestniczy w Paradach Równości, a chciał zakazać przejścia Marszu Niepodległości, w którym nigdy nie uczestniczy.

Jako prezydent Warszawy znany ze swojej absencji w Ratuszu. Notoryczny leń, który chętnie zajmuje się swoim lansem. Gdy na kandydata na prezydenta namaszczał go Donald Tusk, Trzaskowski w zapale przyobiecał gorąco, że będzie walczył z PiS. To najważniejsze. Ale zastanawia jedno, jak ktoś kto nie potrafi czy nie chce zająć się miastem, może być prezydentem kraju. Co nas czeka, gdy zasiądzie pod żyrandolem? Jak ktoś o tak niestabilnych poglądach, w tak trudnym międzynarodowym czasie może być prezydentem Polski? Trzaskowski sprawia wrażenie, jakby jeszcze nie wyrósł z krótkich spodenek, a życie było dla niego ciągłą zabawą i przyjemnością.

Przejdźmy do jego charakterologicznych cech. Politycznie nigdy nie był samodzielny. Nie chciał wychylać się przed szereg. Gdy pod koniec 1021 r. pojawiła się szansa przejęcia przez niego władzy w PO, nie skorzystał z niej. Karnie podporządkował się powracającemu z Brukseli Donaldowi Tuskowi. Ten brak samodzielności wytykają mu jego współpracownicy z Ratusza. Mówi się, że Trzaskowski jest od słuchania a nie od decydowania. Jest człowiekiem całkowicie niedecyzyjnym, nawet w najprostszych sprawach. A to w wypadku prezydenta kraju byłoby niebezpieczne.

W Platformie mówi się o nim, że ma kompleks lalusia, prymusa z dobrego domu. Wszystko podporządkowane jest temu, co inni na dany temat powiedzą. Całe życie miał wszystko podane na tacy, dlatego nie potrafi podejmować odważnych decyzji. Może być pod wpływem każdego, kto jest silny i zdecydowany. I to znów bardzo niebezpieczna cecha dla prezydenta Polski. Jest jak plastelina, którą każdy może ulepić w dowolny sposób. Wiadomo, że był orędownikiem Kamali Harris. Po zwycięstwie Trumpa, Trzaskowski na spotkaniach wyborczych zaciskał pięść i głosił, że musimy być silni jednością jak Trump. Głosił, że po co nam CPK, skoro mamy lotnisko w Berlinie, to przecież gigantomania. A projekt Nord Stream uznawał za dokonanie czysto biznesowe, nie mające nic wspólnego z polityką. Jest fatalnym mówcą, boryka się z kłopotami z retoryką i logiką. W dyskusjach często uciekający w infantylizm. Czy taki ktoś może skutecznie bronić polskich interesów? To człowiek globalistycznych elit. Jest nieodporny na porażki, które przeżywa miesiącami. Wytrawni polityczni gracze obcych państw potrafią go ograć i uczynić z niego całkowicie biernego przeciwnika, któremu łatwo narzucić czyjąś wolę. Do tego jest próżny, łasy na pochlebstwa.

W sumie to prezydent malowany, za którego ktoś podejmuje decyzje. Z dwojga złego lepszym kandydatem byłby Radosław Sikorski, doświadczony politycznie, prezydent na ,jak to sam określił, trudne wojenne czasy. PiS się cieszy, że ma takiego przeciwnika. Z Sikorskim było by gorzej.

Majowe wybory to nie zabawa i plebiscyt na lalusia-czarusia. Musimy mieć silnego prezydenta, odpowiedniego na trudne czasy.

Iwona Galińska

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną