Giertych wściekły ,Ziobro bez litości!

Na komisji śledczej ds. Pegasusa padły słowa, które wielu politykom opozycji zadrżały w uszach. Zbigniew Ziobro – były minister sprawiedliwości – jasno i odważnie powiedział, jak było naprawdę. Pegasus nie służył do „polowania na przeciwników politycznych”, jak od lat krzyczą liberalne media, tylko do wyłapywania tych, którzy okradają państwo i obywateli.
I tu padły dwa nazwiska: Sławomir Nowak i Roman Giertych
Ziobro nie owijał w bawełnę.
– Organy państwa doszły do wniosku, że Roman Giertych wyprowadzał pieniądze ze spółki Polnord. To złodziej, który realizował interesy niezgodne z prawem – powiedział były minister.
I właśnie za takie słowa opozycja nienawidzi Ziobry. Bo mówi prosto z mostu to, czego inni politycy boją się dotknąć. Jak zareagował sam zainteresowany? Wpadł w histerię. Zapowiedział pozwy, oskarżenia, wielkie procesy – dokładnie tak, jak robił to już wielokrotnie. Ziobro przypomniał jednak, że sprawa Polnordu nie wzięła się z powietrza. Były twarde dowody, były śledztwa, a nazwisko Giertycha pojawiało się tam nie bez powodu.
Czy dziś próbuje się wybielić? Oczywiście. Ale fakty są uparte. A społeczeństwo widzi, kto od lat żyje z polityki i układów, a kto faktycznie broni interesów państwa.
Cała opozycja buduje mit, że Pegasus to narzędzie represji. Tymczasem Ziobro jasno wytłumaczył: ten system miał chronić Polskę przed ludźmi, którzy traktowali państwo jak bankomat.
Przykład Sławomira Nowaka – skorumpowanego polityka, który dorobił się na układach na Ukrainie – pokazuje czarno na białym, że bez Pegasusa prawda by nie wyszła na jaw.
To nie Ziobro powinien się tłumaczyć, ale ci, którzy dziś udają ofiary, a w rzeczywistości mają sporo za uszami.
Ziobro odważył się powiedzieć to, co wielu polityków mówi po cichu. Giertych reaguje nerwowo, bo wie, że opinia publiczna coraz mniej wierzy w jego legendę „pokrzywdzonego adwokata”. A fakty – nawet jeśli próbował je zamieść pod dywan – w końcu wychodzą na jaw.
Zbigniew Ziobro pokazał na komisji nie tylko, że Pegasus był używany zgodnie z prawem, ale też że służył Polsce i Polakom. Opozycja drży, bo coraz trudniej utrzymać narrację o „ofiarach podsłuchów”, gdy na stole leżą nazwiska takie jak Nowak i Giertych.