Prezydent Nawrocki OSTRO: „Nie zgodzę się na cenzurę”
W debacie publicznej od kilku tygodni wrze wokół nowych przepisów dotyczących blokowania treści w internecie. Choć rząd argumentuje, że projekt ma usprawnić walkę z dezinformacją i nielegalnymi działalnościami w sieci, krytycy widzą w nim niebezpieczny krok w stronę ograniczania wolności słowa. Jednym z nich jest prezydent Karol Nawrocki, który coraz wyraźniej sygnalizuje gotowość do zawetowania ustawy.
Podczas niedawnego wystąpienia prezydent mówił bez ogródek. Publicznie zadeklarował, że „nie zgodzi się na cenzurę”, podkreślając, że nowe przepisy wprowadzają nadmierną ingerencję państwa w przestrzeń cyfrową. Jego zdaniem regulacja – choć motywowana walką z nadużyciami – tworzy mechanizmy, które mogą prowadzić do arbitralnego blokowania treści przez urzędy państwowe. W jego ocenie to rozwiązanie wykraczające poza demokratyczne standardy.
Nawrocki zaznaczył również, że w polskiej kulturze politycznej „obca jest myśl o jakiejkolwiek cenzurze”, a rolą państwa powinny być działania proporcjonalne i oparte na kontroli, a nie prewencyjnym tłumieniu niewygodnych treści. Te słowa padły w kontekście rosnącej presji, aby ustawa została podpisana jeszcze w tym roku — presji, której prezydent nie zamierza ulegać, jeśli przepisy będą naruszały wolność słowa.
Choć jego wypowiedzi sugerują zdecydowany sprzeciw wobec projektu, prezydent formalnie wciąż unika jednoznacznej deklaracji. Podkreśla, że ostateczną decyzję podejmie dopiero wtedy, gdy finalny kształt ustawy trafi na jego biurko. „Nie chcę łamać zasady, że najpierw czytam dokument, potem go oceniam” – mówi, jednocześnie dając jasno do zrozumienia, że obecny kierunek zmian budzi jego głębokie wątpliwości.
Nowe przepisy mają umożliwić administracji rządowej szybkie blokowanie stron internetowych i treści uznanych za zagrażające bezpieczeństwu państwa lub naruszających prawo. Problem polega na tym, że projekt – według ekspertów – nie przewiduje wystarczających zabezpieczeń przed nadużyciami. Chodzi m.in. o brak niezależnej kontroli nad decyzjami o blokadzie oraz niejasne kryteria, które mogą prowadzić do nadmiernego ograniczania dostępu do treści.
Organizacje pozarządowe, prawnicy i opozycja od tygodni alarmują, że ustawa tworzy niebezpieczny precedens. Ich zdaniem daje narzędzie, które każda kolejna władza mogłaby wykorzystywać do tłumienia niewygodnych opinii, mediów czy ruchów społecznych.
Dla rządu to jeden z kluczowych projektów związanych z walką z dezinformacją i implementacją unijnych przepisów cyfrowych. Dla prezydenta – okazja, aby wyznaczyć własną, wyraźną oś polityczną oraz umocnić wizerunek strażnika wolności słowa i konstytucyjnych zasad.
Ewentualne weto byłoby jednym z najmocniejszych kroków prezydenta Nawrockiego w obecnej kadencji. Pokazałoby, że jest gotów wejść w otwarty konflikt z rządem, jeśli uzna, że zagrożone są fundamentalne wartości – takie jak wolność wypowiedzi.