Donald Tusk hist(o)eryzuje na Euro 2012
Do pierwszego meczu na Euro 2012 został tydzień. Wszyscy kibice odliczają godziny przed pierwszym gwizdkiem, a gorąca przedmeczowa atmosfera narasta. W tym przedturniejowym oczekiwaniu nawet premierowi przytrafia się walnąć gafę porównywalną do "przejęzyczenia" Baracka Obamy.
Premier jako amator "rżnięcia w gałę" jak prześmiewczo ujmuje to co tydzień w telewizji program kabaretowy "Posiedzenie rządu" ostatnio w sprawie Euro 2012 postradał już chyba całkowicie zmysły.
W swym zamiłowaniu do piłki nożnej, służącemu mu jako piarowska sztuczka pokazywania siebie jako osoby młodej, wysportowanej, a więc energicznej czy także do informowania gawiedzi o dalej trwającej miłości z Grzegorzem Schetyną palnął nie tak dawno, że Euro 2012 "to być może najważniejsze wydarzenie w historii Polski".
Z całym szacunkiem dla Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego, który przyznał Tuskowi tytuł magistra historii jaką ukończył, pragnę zauważyć, że cała nauka poszła w las, a intelekt premiera poważnie szwankuje.
Wiadomo, że polityka robi nawet z największych intelektualistów i przyzwoitych ludzi kompletnych ignorantów i posłusznych imbecyli, ale w naszym systemie politycznym człowiek na stanowisku premiera może jeszcze swobodnie wypowiadać swoje sądy z chwilą namysłu i zastanowienia.
Donald Tusk wpadł jednak w histerię samouwielbienia na tyle, że nie jest w stanie odróżnić czy to co wypowiada jest tylko życzeniem czy faktycznie już istnieje. Cały kraj został postawiony na nogi w związku z Euro 2012, a wiele dziedzin życia, chociażby jak polityka prorodzinna finansowo cierpi, po to tylko żeby wybudować najdroższy Stadion Narodowy, na którym - według Tuska - odbędzie się największe wydarzenie w historii Polski.
Czy polityka już tak spowszedniała, albo lepiej zdziadziała, że przy Euro 2012 blakną chwile naszej chwały jak chrzest Polski, Grunwald, Polacy na Kremlu, powstania wielkopolskie, 11 listopada, bł. Jan Paweł II, Solidarność czy nawet sromotne porażki jak rozbiory, wojny światowe, okupacja niemiecka i radziecka, rzezie bandytów z UPA, mordowanie patriotów po 1945 r. przez komunistów, Smoleńsk?
To po to ci wszyscy bohaterowie wylali tyle krwi za Polskę, ale i za wolność innych narodów, żeby teraz szef rządu polskiego w swym braku pomysłu na sukces państwa w jakiekolwiek dziedzinie z przejęciem oznajmiał światu, że cykliczny turniej piłkarski akurat rozgrywany w Polsce będzie najważniejszym wydarzeniem w historii kraju nad Wisłą?
Nie dziwmy się, że prezydent USA mówi o "polskich obozach śmierci", jeśli nasz premier mówi, że Euro 2012 to najważniejsze wydarzenie w historii Polski. Obama wbrew pozorom jest teraz w komfortowej sytuacji. Zanim napisze oficjalny list z przeprosinami do narodu polskiego, na który tak wszyscy czekają, może usiąść wygodnie w fotelu, zadzwonić wyluzowany do swego frienda Donka i nieoficjalnie powiedzieć mu: "O co kaman??? Moje "przejęzyczenie" to był pikuś w porównaniu z Twoim Euro 2012 jako centralnym punktem dziejów w 1000-letniej historii Polski".
Barack Obama "Polskie obozy śmierci" "Polish death camp". Zobacz VIDEO! >>
Może to tym bardziej zrobić, bo Donald Tusk, który na studiach pisał pracę magisterską o Józefie Piłsudskim chyba całkiem zapomniał o słowach Marszałka: "Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości".
Paweł Zbrojewicz
fot. Dominik Różański
Źródło: prawy.pl