„Antysemita” kontra „książę dyplomacji”

0
0
0
/

Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosił 23 stycznia, że Radosław Sikorski nie musi przepraszać Jana Kobylańskiego za nazwanie go „antysemitą” i „typem spod ciemnej gwiazdy”, ani wypłacać zadośćuczynienia na cele dobroczynne.



Pozew o ochronę dóbr osobistych założyciela i Prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej dotyczył sformułowań szefa MSZ z jego wywiadu-rzeki dla Łukasza Warzechy pt. „Strefa zdekomunizowana”.

Obrońcy Sikorskiego, wnosząc o oddalenie pozwu, podkreślali, że potwierdzeniem słów ministra są zarówno zeznania świadków, jak i wypowiedzi samego powoda. Pełnomocnik Kobylańskiego mówił, że Sikorski z racji swej funkcji powinien być „księciem dyplomacji”, tymczasem jego wypowiedzi nie przystoją nikomu, tym bardziej dyplomacie.

Nie będę analizować słuszności wyroku Sądu Apelacyjnego, gdyż z racji osobistych przekonań ciężko zachować mi obiektywizm. Wyrok ten jest za to okazją, aby przyjrzeć się pewnemu schematowi, jaki obrazuje sytuację w naszym państwie.

Z jednej strony mamy szefa wielkiej organizacji polonijnej. Jana Kobylańskiego poznałam w kwietniu 2012 r. na Teneryfie, podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Błogosławionego Jana Pawła II. Monument Wielkiego Polaka ufundowany przez Prezesa USOPAŁ był darem Polonii Ameryki Południowej dla mieszkańców Hiszpanii. Pobyt na Teneryfie połączony był z XVII Walnym Zebraniem Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej. Pamiętam, iż Prezes USOPAŁ powiedział wtedy, że wewnętrzna sytuacja w kraju nie jest taka, jakiej Naród oczekiwał i jaką miał nadzieję mieć po wyzwoleniu od ostatniej sześćdziesięcioletniej okupacji sowieckiej. Jego zdaniem, przy obradach tzw. „Okrągłego Stołu” Naród Polski został oszukany, gdyż uczestniczyło w nim zbyt wielu antypolaków podzielających tę samą linię, która wiązała się z sowiecką okupacją. – Musimy uczynić z tego nasz „sztandar” i uświadomić Narodowi Polskiemu w kraju i na całym świecie, że chcemy mieć nasz kraj: polski, demokratyczny, broniący wspólnych interesów narodowych, ekonomicznych i socjalnych – podkreślał Kobylański.

Z drugiej strony mamy „księcia dyplomacji”, tego samego, który na Twitterze zamieszcza zdjęcie Natalii Siwiec podpisując: nasza wunderwaff (termin ten został stworzony przez hitlerowskich propagandzistów, oznacza  „cudowna broń” - przyp. red.). Dla niewtajemniczonych – obiekt podziwu Sikorskiego, zwana potocznie „miss Euro2012” – to polska celebrytka, która zbudowała swoją „karierę” w mediach pokazując publicznie goły tyłek o silikonowy biust. Entuzjastyczny wpis Ministra Spraw Zagranicznych pod adresem „gwiazdy” stadionowych trybun wziął się z tego, iż założyła ona koszulkę krytykującą niepochlebną pod naszym adresem postawę brytyjskiej stacji BBC. To wystarczyło.

Ktoś może uznać, iż wybiórczo wspomniałam o ufundowaniu przez Kobylańskiego pomniku Jana Pawła II dając w zestawieniu kompromitujący Sikorskiego „epizod” z wstawieniem na swoim profilu zdjęcia skandalistki. Przyznaję, zabieg ten przeprowadziłam celowo (co wyjaśnię za chwilę). Otóż, „obiekt westchnień” naszego „księcia dyplomacji” to kobieta, która – jak wyżej wspomniałam – zbudowała swoją karierę na pokazywaniu gołego tyłka. W wypromowaniu Siwiec brały udział czołowe media w Polsce – począwszy od plotkarskich serwisów, na telewizji publicznej opłacanej z naszych podatków kończąc. Nowa medialna „bohaterka” chwali się za pośrednictwem środków społecznego przekazu jak to w wieku lat 14 utraciła dziewictwo; wspomina przygodny seks z kobietą; czy rozbiera się do kolejnych magazynów dla panów.

Strategia wypromowania osoby – która poza epatowaniem golizną i opowiadaniem wulgarnych epizodów ze swojego życia, nie wykazuje żadnych talentów – uczyniła z Siwiec niezwykle popularną osobę już nie tylko w Polsce ale i zagranicą. W ten sposób wylansowana „cudowna broń” Sikorskiego stała się naszym „towarem eksportowym” i zaczęła zarabiać krocie – czym chętnie się chwali w mediach opowiadając o kolejnych wypadach na zakupy do Mediolanu, czy wakacjach w Tajlandii. I to właśnie m.in. przy pomocy krótkiego, acz robiącego odpowiedni szum wpisu Sikorskiego – sztucznie wykreowano „idolkę”, która młodym Polkom pokazuje, że aby osiągnąć sukces i pieniądze trzeba pokazać nagie pośladki. Przy okazji świetnie zarabiającej celebrytki, nie należy zapominać o rosnącym ubóstwie, czy braku perspektyw wśród młodych absolwentów wyższych uczelni, którzy albo borykają się z bezrobociem, albo zarabiają grosze na śmieciowych umowach. To wszystko daje znacznej części młodego pokolenia brutalny sygnał, że uczciwą pracą i nauką nie dojdą w naszym kraju do sukcesu, bo tak naprawdę „wygrywa” ten, kto dobrze się sprzeda.

W tym zestawieniu powracam do wybiórczo wybranej przeze mnie uroczystości odsłonięcia Pomnika Jana Pawła II ufundowanego przez Prezesa USOPAŁ. O dostojnej chwili z udziałem przedstawiciela Watykanu kard. Santos Abril y Castelló media milczały. Milczały także, kiedy prezes Kobylański zaapelował do wszystkich środowisk i organizacji polonijnych o zacieśnienie współpracy w obronie interesów Narodu Polskiego oraz przeciwstawienie nasilającym się w świecie, a także w kraju przejawom antypolonizmu. Nie znaczy to jednak, że o przedstawicielu Polonii Ameryki Południowej jest cicho zawsze. Szum pojawia się wtedy, gdy wspomni on magiczne słowo „Żyd”. Wówczas do akcji wkraczają usłużne media z „Gazetą Wyborczą” na czele. W przypadku Kobylańskiego zainterweniował sam minister Sikorski.

Jak widać, nasz „książę dyplomacji” jest człowiekiem bardzo wpływowym. Z jednej strony – dorzucił swoje „5 groszy” w wypromowaniu silikonowej „gwiazdy” trybun Stadionu Narodowego; z drugiej – Polaka zatroskanego o losy Ojczyzny postawił on w świetle „typa spod ciemnej gwiazdy” i „antysemity”.

O co w tym chodzi?

Prezes USOPAŁ w swych wypowiedziach nie szczędzi ostrych sformułowań, m.in. na temat polskiego MSZ. Kilka lat temu w wywiadzie dla TV Polonia mówił, że tragedią jest, iż w polskim MSZ „85 procent głównych funkcji to mają Żydzi”. Czy to jest polski czy żydowski MSZ – pytał Kobylański. Przedstawiciel Polonii mówił też, że „nienawiść Żydów do Polaków jest nieprawdopodobna”.

Nie zaglądam do metryk polityków, bo i nie mam takiej możliwości. Jedyne co mogę zrobić to rozejrzeć się dookoła. I co widzę? Od lat jeden i ten sam obraz. Polak, a szczególnie patriota jest poniewierany we własnym państwie. Polski przemysł jest doszczętnie niszczony i rozkradany. Na każdym kroku wyzysk pracowników, umowy śmieciowe, rosnące bezrobocie i zadłużanie Rodaków kredytami hipotecznymi. Do tego potępianie postaw patriotycznych; piętnowane krytykujących dewiacje mniejszości seksualnych; antyrodzinna polityka; spychanie na margines obrońców życia poczętego. Promuje się natomiast antywartości, epatowanie golizną, wulgaryzmem i rozwiązłość. Na to wszystko Polak nie ma najmniejszego prawa wypowiedzieć krytycznej opinii pod adresem Żydów – bo wtedy reżim wytacza najcięższe działa: 'antysemita'! W związku z powyższym, pozostaje zadać pytanie – czy poniewierano by tak naszym Narodem, gdyby główne funkcje w resortach państwowych mieli Polacy?

Po ogłoszeniu wyroku Sądu Apelacyjnego zapytałam pełnomocnika Kobylańskiego mec. Zbigniewa Cichonia – czy jest jakiś paragraf prawny, który jasno określa, kiedy kogoś można nazwać 'antysemitą' i czy krytyczna wypowiedź pod adresem jakiegoś Żyda kwalifikuje się jako przestępstwo? „Mamy tutaj do czynienia z klasyczną sytuacją, kiedy nazwanie kogoś antysemitą przytwierdza mu łatkę, przed którą bardzo trudno jest się obronić” – zauważył mecenas. Dodał, że niektórzy wręcz mówią, iż dochodzi do tak absurdalnej sytuacji, że „antysemitą jest ten kogo wskażą, a nie ten, kto rzeczywiście nim jest”. Adwokat przypomniał, że w minionych czasach także mieliśmy takie słowa 'wytrychy', które prowadziły do piętnowania ludzi. W czasach realnego socjalizmu taką łatką było, że ktoś jest 'wrogiem ludu', czy 'wrogiem systemu socjalistycznego'. – Dlatego trzeba się bronić przed tego typu uproszczeniami – zaapelował mecenas. Pytany jak uchronić się przed zarzutem 'antysemityzmu' Zbigniew Cichoń przyznał, że jest to bardzo trudne. – Najlepszym przykładem jest sprawa Kobylańskiego przeciw Sikorskiemu, kiedy to przyjęto, że Prezes USOPAŁ jest 'antysemitą'. W ślad za tym przyjęto, że to usprawiedliwia wypowiadanie obraźliwych określeń pod adresem danego człowieka, tylko dlatego, że przyjmuje się, iż jest on 'antysemitą' – zauważył prawnik. Podkreślił, że logika tych następstw jest nie do przyjęcia. „Nawet gdyby przyjąć, że ktoś jest antysemitą, to powstaje pytanie – czy to usprawiedliwia, aby określać go jako „typa spod ciemnej gwiazdy” i innego rodzaju pejoratywnymi określaniami i to w dodatku w sytuacji kiedy czyni to nie pierwszy lepszy „zjadacz chleba”, tylko Minister Spraw Zagranicznych, który szczególnie powinien wykazywać daleko idącą precyzję, ostrożność i powściągliwość wypowiedzi, a w szczególności elegancję – podkreślił mecenas Cichoń.

Agnieszka Piwar
fot. sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną