O czym marzą dzieci w Polsce? O jedzeniu!
/
Kto z nas przechodząc koło szkoły i widząc biegające wokół niej dzieci zdaje sobie sprawę, że wiele z nich jest głodnych? Z danych zawartych w raporcie „Głód i niedożywienie dzieci w Polsce” wynika, że co dziesiąte dziecko w naszym kraju ciepły posiłek je tylko w szkole.
Z danych zawartych w raporcie „Głód i niedożywienie dzieci w Polsce” dowiadujemy się, że najbardziej niedożywione, w naszym kraju, są dzieci między 6. a 12. rokiem życia. Pozwala to przypuszczać, że aż 800 tys. dzieci w Polsce głoduje.
Zdaniem ekspertów najmłodsi głodują, bo w rodzinach pogłębia się bieda. Wiąże się to również z nieporadnością rodziców i brakiem programów pomocowych w wielu gminach. Kolejne liczby także nie napawają optymizmem. Aż 8,5 proc. badanych dzieci nie je nic przed wyjściem do szkoły i nie przynosi drugiego śniadania.
Niemal 5 proc. uczniów z powodu głodu nie jest w stanie skupić się na lekcji, a prawie 2 proc. dzieci jest nadmiernie wychudzonych.
Przygotowujący, na zlecenie Polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom „Maciuś”, raport Dom Badawczy Maison wykazał, że najgorsza sytuacja jest w największych miastach. W miastach powyżej 200 tys. mieszkańców niedożywione jest co dziesiąte dziecko. Relatywie najlepsza sytuacja jest na wsi, gdzie z niedoborem pożywienia musi zmagać się 7,2 proc. dzieci.
Kolejne wnioski pokazują, że najwięcej niedożywionych dzieci mieszka w zachodnich rejonach kraju: w województwie dolnośląskim, pomorskim, a także łódzkim, przeważnie na wsi. Najmniej takich przypadków zauważono na Podlasiu i w Małopolsce.
Eksperci zajmujący się raportem wiąże się to z faktem, że w ostatnich latach dużo mówiło się o ubóstwie we wschodnich województwach. To skutkowało tym, że powstało tam wiele programów wspierających niedożywione maluchy i sytuacja się poprawiła. W szkołach są rozdzielane ciepłe posiłki, szklanka mleka, owoce, warzywa i kanapki wydawane w szkole dzieciom.
Powyższe dane przedstawiają kształt polskiej polityki "prorodzinnej". A raczej w brutalny sposób pokazują, że jej po prostu nie ma.
Kilka miesięcy temu wiele mówiono o 250 mln zł przeznaczonych na realizację programu in vitro. Jednak czy ktoś słyszał o pomocy dla tych maluchów kiedy już się urodzą.
Powiększą one grupę dzieci głodujących, a może będą one rodziły się jedynie w województwach wschodnich?
Świat dziecka nie staje się piękniejszy jedynie w przypadku, kiedy trafiając do szpitala widzi ładnie pomalowane ściany. Świat dziecka tak naprawdę nie musi być piękniejszy, wystarczy by był normalny.
Gdyby rządzący tak ochoczo, jak dofinansowywanie programu iv vitro i nie mówiąc już przystępowaniu do paktu fiskalnego, stwarzali warunki by rodzice bez problemu mogli zarobić na utrzymanie rodziny świat byłby normalny. Tak po prostu. A wystarczyłoby chociażby racjonalniej wydawać publiczne pieniądze…
Agata Bruchwald
Źródło: Rzeczpospolita
fot. sxc.hu
Źródło: prawy.pl