Sede vacante po Wielkim Ojcu Narodów

0
0
0
/

Z doskonałym umysłem, niezwykłą odwagą i wielką pokorą. Pełen wiary. Pełen nadziei. Pełen miłości. Gdy osiem lat temu Benedykt XVI obejmował najwyższy urząd w Kościele, pojawiały się obawy, że nie utrzyma tempa narzuconego przez swego wielkiego poprzednika. Stało się inaczej.

 

Ora et labora – módl się i pracuj – wołał św. Benedykt. Zawołanie patrona swojego pontyfikatu, patrona Europy przyjął i wciąż realizuje Benedykt XVI. Choć – jak wskazał osobisty lekarz dwóch papieży, prof. Renato Budzonetti – ustępujący Ojciec Święty ma słabsze serce niż jego poprzednik, to jednak wcale nie szczędził sił fizycznych.


 

W ciągu zaledwie ośmiu lat odbył aż dwadzieścia cztery podróże apostolskie. Niektóre z nich były bardzo męczące. Zmagał się z uciążliwościami przemieszczania się samolotem – na spotkanie z Australijczykami musiał pokonać ponad 32 tysiące kilometrów. W Afryce, Hiszpanii czy Brazylii musiał radzić sobie z ogromnymi upałami, które w połączeniu z niekorzystną wilgotnością powietrza stanowiły nie lada wyzwanie. Niejeden młodzieniec mógłby narzekać na takie warunki...


 

To na pewno był morderczy wysiłek, ale sam papież nie dawał po sobie poznać zmęczenia. W czasie tego pontyfikatu, mimo ogromu innych prac związanych z kierowaniem łodzią Piotrową, powstały trzy bardzo ważne encykliki: „Deus caritas est”, „Spe salvi”, „Caritas in veritate”. Ale papieski etap „labora”, mimo opuszczenia urzędu, jeszcze się nie skończył.


 

„Rozważywszy po wielokroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewność, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową” – uznał z pokorą 11 lutego, w obecności Kolegium Kardynalskiego, Ojciec Święty Benedykt XVI. Wiemy, że resztę życia spędzi w jednym z watykańskich klasztorów.


 

Będzie się modlił, zapewne zechce napisać niejedną książkę. Książkę tak doskonałą, jak wydany ostatnio kolejny tom tryptyku „Jezus z Nazaretu”, „Światłość świata” czy „Boża rewolucja”.

Przyczyny rezygnacji Benedykta XVI pozostaną na zawsze tajemnicą Bożą. Tymczasem pewnej wskazówki udzielił sam ustępujący papież.


 

Wydaje się, że kluczem do zrozumienia tej tajemnicy jest – chyba najbardziej wymowne – pierwsze z kilku zdań skierowanych do księży kardynałów: „zawezwałem was na ten Konsystorz nie tylko z powodu trzech kanonizacji, ale także, aby zakomunikować wam decyzję o wielkiej wadze dla życia Kościoła”.


 

Jak „wielką wagę” ma owa decyzja, o której mówił Benedykt XVI? Niewątpliwie odpowiedzialność za Kościół spoczywa na Ojcu Świętym. To on musi doskonale znać wszelkie problemy Kościoła. Musi znać świat. Świat, który nieustannie jest świadkiem – a w zasadzie czynnym uczestnikiem – nieustającej walki dobra ze złem.


 

Potrzeba więc wielu sił, aby sprawnie poruszać się w świecie relatywizmu, w którym przekazy medialne przepełnione są nienawiścią, eksponują skutki działania złego ducha. Podczas celebracji liturgicznych kończących ubiegły rok Benedykt XVI zwrócił uwagę, że to, co dobre, często pozostaje w cieniu, jest przemilczane przez media. Stąd też musimy być zdolni, „by zatrzymać się w milczeniu, w medytacji, spokojnym i długim rozważaniu”. Tylko wtedy będziemy mogli „osiągnąć tę mądrość, która pozwala ocenić rzeczy nowym spojrzeniem” – dodał.


 

Ostatniego dnia swojego pontyfikatu Benedykt XVI wyznał, że rozpoczyna ostatni etap życia. Z pewnością niejednemu z nas po plecach przeszły ciarki, a i może łza popłynęła...


 

„Drodzy przyjaciele. Cieszę się, że mogę być z wami, otoczony pięknem stworzenia i waszą miłością, która jest dla mnie wielkim pokrzepieniem. Dziękuję wam za waszą przyjaźń i miłość. Wiecie, że mój dzisiejszy dzień jest inny niż wszystkie poprzednie. Nie jestem już, to znaczy nie będę już od godziny 20 Papieżem, najwyższym zwierzchnikiem Kościoła katolickiego. Odtąd będę już tylko pielgrzymem, który rozpoczyna ostatni etap swej ziemskiej wędrówki. Chciałbym jednak z całego serca, z całej duszy, moją miłością i modlitwą, moją refleksją i wszelkimi siłami wewnętrznymi służyć dobru wspólnemu, dobru Kościoła i ludzkości. Życzliwość, którą mi okazujecie, jest dla mnie wielkim wsparciem. Idźmy naprzód mając na względzie dobro Kościoła i dobro świata. Dziękuję.” - mówił Benedykt XVI, a następnie udzielił ostatniego błogosławieństwa.


 

Cały świat modli się o wybór Następcy, 265. papieża!
 


 

Michał Polak

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną