W kilka dni po zamachach islamistów brukselska policja spałowała antyterrorystyczny marsz białych kibiców. Został on spontanicznie zorganizowany, gdy oficjalny marsz „Nie dla strachu” został odwołany... ze strachu przed terrorystami. Decyzja władz pokazała absolutną słabość polityków wobec islamskiego zagrożenia.
Kilkuset, jak podkreślały media, ubranych na czarno mężczyzn (widocznie nienoszenie różowych ubrań to już przejaw faszyzmu) z antyimigranckimi transparentami brzmiącym „Fck ISIS - Casuals Against Terrorism” (warto podkreślić, że krytyka ISIS i terrorystów w politycznie poprawnych mediach jest antyimigrancka) pojawiło się na placu Bourse, gdzie mieszkańcy miasta solidaryzowali się z rodzinami ofiar zamachów.
Kibice odpalili kilka rac, skandowali antyislamistyczne okrzyki. Odziały prewencji policji brutalnie rozbiły antyislamski marsz. Policjanci użyli pałek i armatek wodnych. Kilkunastu kibiców zostało aresztowanych. Akcja policji wywołała entuzjazm zgromadzonych na placu mieszkańców Brukseli.