Oszustka seksualnej rewolucji
Czołowi „kapłani” kulturowego marksizmu, chcąc zdobyć poklask i akceptację społeczną dla głoszonych haseł, podjęli próbę ich naukowego uzasadnienia – opartego na kłamstwie.
Zaczęło się od Margaret Mead i jej „Dojrzewania na Samoa”. Książka ta wywołała spore poruszenie za sprawą rewolucyjnych tez. Mead - doktorantka antropologii - odbyła podróż na wyspy Samoa w 1925 roku i postanowiła zbadać seksualność miejscowej ludności.
Mead wykazała, że relacje damsko-męskie, cała sfera intymności, w odróżnieniu od państw cywilizacji zachodniej, jest wolna od obłudy, restrykcji i tabu. To, co w naszej części świata miało uchodzić za perwersyjne, odchylone od normy, czy nienaturalne, na dalekim archipelagu było „chlebem powszednim”.
Stąd opisy autorki „szczęśliwego życia” wyspiarzy z rozwiązłością małżeńską, wczesną inicjacją seksualną, czy pociągiem do tej samej płci. Tubylcy żyli sobie wolni od grzechu, czy ograniczeń, opartych na – jak twierdziła – przesądach religijnych. Uniemożliwiających seksualną samorealizację, w naturalny sposób wpisaną w egzystencję człowieka. Odejście od religii i opartej na jej fundamentach moralności było warunkiem wyzwolenia „skrzywionych” dotychczas społeczeństw naszej cywilizacji.
Wśród postępowców wybuchł entuzjazm po lekturze „dzieła” Mead, która uchodziła teraz za wielki autorytet. To, co napisała było niczym biblia dla rozrastającego się ruchu kontestacji w latach 60. w Europie Zachodniej i w USA. Książka Mead była w kanonie lektur obowiązkowych każdego hipisa, czy ulicznego zadymiarza z 1968 roku. Doczekała się wielu wznowień.
Aż nadszedł 1983 rok. Derek Freeman z uniwersytety w Canberze w Australii opublikował pracę pt „Margaret Mead na Samoa: stworzenie i obalenie antropologicznego mitu”. Freeman udowodnił w niej, że naukowa antropologiczna guru postępowego świata, nie wykonała żadnych badań terenowych na wyspie. Nie było wywiadów z członkami plemion, ani tzw. obserwacji uczestniczącej. To, co zrobił Mead na Samoa, to wyłącznie dwie odbyte rozmowy z kilkunastoletnimi dziewczynami.
Po udowodnieniu kłamstwa lewicowej antropolog zapadła głucha cisza. Co bardziej agresywni postępowcy rzucili się na Freemana, nie mogąc pogodzić się z tym, że w świetle jego, niedających się podważyć argumentów, obecność Mead w panteonie wielkich nowej, areligijnej i kulturowo marksistowskiej rzeczywistości, jest nie na miejscu. O Mead można, więc powiedzieć, że jest wybitną oszustką rewolucji seksualnej.
Antoni Krawczykiewicz
Na zdjęciu: Margaret Mead, fot. Wikimedia Commons
Źródło: prawy.pl