Piotr Jakucki: Ci przeklęci faszyści

0
0
0
/

Przed wojną wszystkiemu byli winni Żydzi i cykliści. Patrząc na komentarze po Marszu Niepodległości wychodzi na to, że Żydów i cyklistów zastąpili nad Wisłą faszyści i politycy prawicy.

 

Należy się więc z nimi jak najszybciej rozprawić. Naturalnie w imię obrony wolności, demokracji i tolerancji. Co prawda, prezydencki minister prof. Tomasz Nałęcz uspokaja w „Superexpressie”, w tekście pod wymownym tytułem „Zbyt łatwe nazywanie faszystą”, by z tym określeniem nie przesadzać i że mamy tu do czynienia z „błędem wyolbrzymienia”. „Nie powinniśmy przeszacowywać tego zagrożenia. Uliczny radykalizm, nurzający się w ekscesach i szukający wroga w każdym innym, nie jest jeszcze zorganizowaną, przemyślaną ideologią. Minęło te ponad 20 lat i mamy demokratyczną Polskę, w której, jak w wielu krajach, jest jakaś grupa zadymiarzy szukających awantur.” - podkreśla. Niestety, prof. Nałęcz najwyraźniej nie nadąża za „parowozem dziejów”, jak pisał Władysław Broniewski w „Słowie o Stalinie”, bo nikt go nie słucha.


Do „parowozu dziejów” z łatwością wskoczył m.in. Paweł Graś, rzecznik rządu Donalda Tuska, mówiąc np. iż „to PiS jest odpowiedzialne za tworzenie w Polsce m.in. antyrosyjskiej histerii i antyrosyjskiej atmosfery. To PiS jest odpowiedzialne, że ze środowisk chuligańskich i kibolskich robi się patriotów i obrońców ojczyzny”. Co z tego, że płyta ta jest zdarta, powtarzalna i nudna, zawsze może do kogo jeszcze trafi.


Ale żeby do końca nudno i powtarzalnie nie było, z pomocą przychodzi prezydent Łodzi Hanna Zdanowska z PO. Jak poinformował 13 listopada „Dziennik Łódzki” wysłała ona do ambasadora Rosji w Polsce Aleksandra Aleksejewa list w którym przekazała „osobiste wyrazy ubolewania z powodu incydentu, jaki miał miejsce 11 listopada przez Ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie”. Urzędniczka z miasta włókniarek stanęła więc w jednym szeregu „awangardy postępu” z prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Tuskiem, którzy za spalenie budki strażnika przy ambasadzie przeprosili Rosję w imieniu wszystkich Polek i Polaków.


Być może nie jest to koniec wyczynów pani prezydent w imię „umacniania dobrosąsiedzkiej przyjaźni” z Rosją i pewnego dnia z łódzkiego ratusza popłynie już nie „Prząśniczka”, ale „Boże chroń cara”. Wtedy Zdanowska przebiłaby w politycznie poprawnej pomysłowości nawet prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz, która zapowiedziała, że tęcza strasząca na Pl. Zbawiciela, będzie odbudowywana po każdym zniszczeniu. Z pieniędzy podatnika, oczywiście. Jest to jednak słuszna tęcza, tak jak słuszny jest „pomnik Czterech Śpiących”, czy popiersie niemniej czerwonego, a więc słusznego, generała Berlinga.


Nie wiadomo, kto robił burdy na trasie Marszu Niepodległości, nie wiadomo czy nie byli to prowokatorzy bo sprawcy mieli kominiarki na twarzach. W każdym razie zniszczenie budki strażnika na terenie ambasady rosyjskiej urosło w mediach niemal do rangi spalenia Reichstagu, a dla mediów i salonu od początku nie było wątpliwości. Warszawę demolowali kibole i narodowcy, czyli w języku mainstreamu faszyści.


Co innego gdyby chodziło o tzw. antyfaszystów, czyli zwyczajnych lewaków, którzy 2 lata temu 11 listopada przy pomocy swoich towarzyszy z Niemiec wyrywali przechodniom na Nowym Świecie flagi narodowe i ich atakowali. Oni, podobnie jak sowieccy sołdaci na pomniku na warszawskiej Pradze byli i są trendy. Chcieli dobrze, bo w ten sposób dawali odpór faszyzmowi bronili przed nim porządnych ludzi. A że trochę ich poniosło?


Śmiech śmiechem, ale jeżeli Marsz Niepodległości swoją liczebnością przyćmiewa uroczystości prezydenta Komorowskiego, które według ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, zgromadziły 15 tysięcy osób, to dla elit jest to sygnał ostrzegawczy. I jeśli dodatkowo te około stu tysięcy osób, w tym rodziny z dziećmi, maszeruje pod narodowymi flagami i z patriotycznymi hasłami przez ulice stolicy, skandując też „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” i kontestuje okrągły stół, to już jest to zagrożenie nieeuropejską ksenofobią i ciemnogrodem, które należy zdławić w zarodku.


Więc Tomasz Lis, ikona dziennikarstwa zaangażowanego, wie od razu że w marszu szli faszyści i inni bandyci, a porządni ludzie zaplątali się tam przypadkiem, co oznajmia w komentarzu „I dobrze, że oddzielnie” na portalu natemat.pl: „Nie twierdzę, że w marszu tzw. narodowców brali udział sami bandyci. To nieprawda. Widziałem także normalną młodzież, normalne uśmiechnięte twarze. Ale zastanawiam się co ci normalni ludzie w tym tłumie robili.” Oprócz „bandytów”, na szczęście jest jeszcze „normalna Polska. Są normalni Polacy. To zdecydowana większość. Nie ma co histeryzować, trzeba robić swoje, nie wolno dać się zakrzyczeć bandytom i oszołomom. Tak po prostu”.


I Lis pokazuje jak to robić. Jednego z organizatorów marszu Artura Zawiszę określa per „były poseł PIS, przywołujący pewne skojarzenia swym uroczym wąsikiem.” Zagadka za 100 punktów: do kogo odnosi się zbitka terminów „faszyści” i „uroczy wąsik”, który „przywołuje „pewne skojarzenia”? Do Adolfa Hitlera naturalnie, który nie był co prawda faszystą, ale - jeśli sięgniemy do źródeł doktryny tej ideologii – narodowym socjalistą, ale kto będzie brał pod uwagę takie szczegóły. Ja zaś czekam co z tym zrobi Zawisza.


To dopiero kwintesencja postępowego dialogu , czyli terroru myśli i eliminacji z przestrzeni publicznej inaczej myślących! Red. Eliza Michalik z „Superstacji”, i kiedyś „Gazety Polskiej” nie chce być gorsza i wzywa do bojkotu polityków obozu narodowego, nie zapraszania ich do studia i izolowania od mediów i w swym języku salonowej tolerancji zrównuje ich z pedofilami, zbrodniarzami, mordercami, gwałcicielami, psychopatami.


Nieceniony Stefan Bratkowski w swoim tekście w "Gazecie Świątecznej" w 2012 roku dał sygnał: polska prawica oraz jej publicyści mają wiele z faszystów, dlatego każdy z nas musi więc sobie uświadomić jak jest odczytywany i „wyleczyć się” z faszyzmu. Jak radzi prezes honorowy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich każdy powinien „zdenazyfikować się, sam, bez krajowej komisji". Lata 40. i 50. się kłaniają, no ale jak to się mówi „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. W przypadku Bratkowskiego – Związkiem Młodzieży Polskiej, Związkiem Młodzieży Socjalistycznej i ponad czterdziestoletnią działalnością w PZPR.


Co więc dalej? Prawica, w tym ta narodowa, zostanie uznana za podludzi? A może „tylko” zostanie poddana przymusowej resocjalizacji w specjalnych ośrodkach odosobnienia, gdzie będzie się jej robić pranie mózgu by sprowadzić delikwentów na prawidłową ścieżkę postępu? Już przecież Orwell pisał o likwidacji Myślozbrodni sprzecznej z tym co głosi Partia i Wielki Brat. Tam było Ministerstwo Prawdy, tu zastępy prawomyślnych polityków i medialnych wyrobników, a może i nie tylko. I może tu tkwi przyczyna, że na mocy nowelizacji prawa zaczęto wypuszczać w więzień przestępców kryminalnych.


Piotr Jakucki
fot. Barbara Rode

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną