Piotr Jakucki: I w Pułtusku się poprawi...
Słuchałem w sobotę premiera Donalda Tuska występującego podczas warszawskiej konwencji Platformy Obywatelskiej i czułem jak rośnie mi serce. Nareszcie mamy szefa rządu, który naprawdę, a nie deklaratywnie, chce uzdrowić państwo, i gwarantuje, że diabli wezmą korupcję i nepotyzm.
Jak w to nie wierzyć skoro ich wypalanie rozpocznie się od macierzystej formacji premiera. „Każdy, kto złamał lub złamie prawo, a sprawuje władzę, niech się szykuje na spotkanie ze służbami, które przebudowaliśmy po to, by jeszcze mocniej, bardziej precyzyjnie kontrolowały władzę i wydawanie środków publicznych. (…) Po sześciu latach władzy ktoś musi ludziom PO powiedzieć prosto w oczy, że dalsze sprawowanie władzy wymaga absolutnie czystości intencji. Jeśli ktoś uważa, że może być nieuczciwy i nie spotka go za to kara, jest w błędzie. (…) Chcę bardzo mocno podkreślić, że jeśli kogoś męczy uczciwe sprawowanie funkcji, to będzie się musiał pożegnać, wpierw z funkcją, a potem z możliwością reprezentowania PO gdziekolwiek w Polsce". Ręce same składały się do braw...
Podobnie dumą napawała zapowiedź, że nasza ojczyzna spłynie mlekiem i miodem, a „po blisko 25 latach de facto odbudowy Polski” przegonimy najbardziej rozwinięte kraje Europy! „I to jest dokładanie dziś ten moment kiedy to nowe otwarcie, to wejście na wyższy poziom, jak w komputerowej grze, na ten niedostępny do tej pory dla cywilizacyjnych amatorów poziom, jest w zasięgu wzroku. To jest moment, który związany jest z szansą, jakiej Polska nigdy do tej pory nie miała” - zachwalał Tusk.
I czy po czymś takim nie będzie „żyło się lepiej, wszystkim”? Będzie się żyło, gdyż nasz premier wie że bez szczęśliwych ludzi nie ma powszechnej szczęśliwości w państwie.
Stąd te słowa: „Chcemy całą naszą energią polepszyć życie Polaków, temu ma służyć cały zbiorowy wysiłek wszystkich ludzi Platformy. (...) Jako polski premier od 6 lat widzę, co dzieje się w Europie i na świecie i widzę, że my byliśmy gwarantem, że sprostaliśmy tym wyzwaniom. (...) Mamy plan dotyczący opieki zdrowotnej, budowy mieszkań, pracy, wsparcia rodzin, plan dofinansowania urzędów, żeby pomagał ludziom, a nie panowały nad ludźmi. Żeby „orliki” działały, żeby ludzie, także starsi mieli dostęp do kultury i rekreacji i rewitalizacji. (...) To, co już wypracowaliśmy, musi być podstawą lepszej pracy, płacy Polaków."
Będzie więc inwestowanie w polski intelekt, w szkolenia zawodowe, czy jedno i dwuosobowe firmy. I w Pułtusku się poprawi gdyż „cywilizacyjny skok teraz musi dotyczyć ludzi. (…) Dzisiaj, kończąc wielki okres odbudowy, inwestowania w infrastrukturę, w te konstrukcje, autostrady, drogi, ośrodki badawcze, te miliardy polskich i europejskich pieniędzy, złotówek i euro, jakie poszło na wybudowanie tych fundamentów, od jutra musi zacząć to wszystko pracować dla Polaków. (…) Ten drugi krok, nowe otwarcie, to systematyczne przekierowywanie środków krajowych i europejskich, by trafiły do „rodziny w Pułtusku””.
Mój znajomy już szuka tam mieszkania, mówiąc, że jeśli Pułtusk ma być pierwszym rajem Rzeczypospolitej, to i on chce zdążyć znaleźć lokum, bo potem będzie gorzej, gdyż tylu będzie chętnych.
Co to było za wystąpienie! Gdy premier skończył siedziałem jeszcze kilka minut oniemiały ze szczęścia, że doczekałem czasu gdy znalazł się człowiek, który ruszy z posad bryłę Polski i przedstawił krajowi program, którego odrzucić po prostu nie można. Trzeba zakasać rękawy i pomóc. Ze wszystkich sił. Bo takiego planu jeszcze nie było.
I w tym momencie coś mi zaczęło nie pasować. W laptopie powiększyłem zdjęcie przemawiającego Donalda Tuska trzymającego w ręku dokument z owym programem. Kartki okazały się być mocno pożółkłe i pozaginane. Tak jakby już je wykorzystywano. Tylko gdzie? Na szczęście mam dość pokaźne archiwum. Znalazłem. To było 19 października 2007 roku i były to obietnice wyborcze obecnego premiera .
Inne były to słowa, ale te same zapowiedzi. „Polska zasługuje na cud gospodarczy” - obiecywał wówczas Tusk. I miało być wiele rzeczy, w tym: przyspieszenie wzrostu gospodarczego, podniesienie płac dla budżetówki, zwiększenie emerytur i rent, wybudowanie nowoczesnej sieci autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic, zagwarantowanie bezpłatnego dostępu do opieki medycznej i zlikwidowanie NFZ. A poza tym miały zostać uproszczone podatki, wprowadzony miał być podatek liniowy i zlikwidowane 200 opłat urzędowych. A także, last but not least, premier obiecał: „podejmiemy rzeczywistą walkę z korupcją”.
Minęło sześć lat i co z tego mamy? Wzrost gospodarczy przyspieszony? Podatek liniowy wprowadzony? NFZ zlikwidowany? A może po 2007 roku nie było w szeregach Platformy ani jednej afery, co potwierdzałoby, że została podjęta „rzeczywista walka z korupcją”?
Infoafera to taki słoń w menażerii, którego nie da się nawet przykryć nową operą mydlaną o kompetentnej, bezkompromisowej, skazanej na sukces i przez Lisa ukoronowanej wicepremier Elżbiecie Bieńkowskiej.
Piotr Jakucki
fot. Prawy.pl/D. Różański
Źródło: prawy.pl