PiS przez lata walczy z Niemcami. Retorycznie. A to Kaczyński powie coś mocnego, a to Waszczykowski coś palnie. Kolejną odsłonę tego retorycznego zadęcia mamy przy okazji wojenki o utrącenie Tuska.
W praktyce - od początku popierają niemiecką, scentralizowaną wizję Unii Europejskiej. Popierają istnienie wspólnego rządu centralnego eurofederacji, wspólną politykę zagraniczną, jednolity rynek. Kaczyński osobiście orędował za powołaniem unijnej armii.
Skutek? Za rządów PiS Polska ma zawsze złe relacje z Berlinem, ale zarazem (tak samo jak za PO) - niezmiennie popiera mechanizmy, które wzmacniają niemieckie interesy.
Ruch Narodowy ma zupełnie przeciwstawną wizję polityki wobec Niemiec. Mniej retorycznego zadęcia, mniej pustego wywijania szabelką, ale za to - więcej praktycznej dbałości o polską suwerenność i interesy.
W polityce zagranicznej trzeba być dyplomatycznym w retoryce i twardym w walce o realne interesy. To stara szkoła Dmowskiego, szkoła narodowego realizmu. Tradycja insurekcyjno-romantyczna, niestety, zakłada coś przeciwnego. I zawsze przynosi fatalne skutki.
Robert Winnicki