Czy nielegalnie legalne władze Ukrainy zadowolą się ochłapami z unijnego stołu?
Unia Europejska zdecydowała się objąć Rosję sankcjami po tym, jak w referendum Krym opowiedział się za przyłączeniem do Rosji. Jedni twierdzą, że referendum było nielegalne, inni – że nielegalna jest władza na Ukraninie, nie zaś wczorajsze głosowanie. Mnie natomiast zastanawia, w jaki sposób politycy będą chcieli uwiarygodnić kłamstwo o izolacji Rosji na arenie międzynarodowej?
Powstała wstępna lista osób, którym nie wolno wjechać do Unii Europejskiej z powodu ciążących na nich oskarżeń o podważenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Znalazło się na niej ponad 20 nazwisk, zarówno przywódców krymskich separatystów, jak również członków rosyjskich władz, w tym także szefów resortów siłowych.
Co ciekawe na „czarnej liście” nie znaleźli się ani prezydent Rosji Władimir Putin, ani szef dyplomacji Siergiej Ławrow. Oficjalnym powodem jest wyrażana przez UE chęć kontynuowania dialogu z rosyjskimi władzami. W rzeczywistości jednak sprawa wydaje się być o wiele bardziej skomplikowana, jako że podjęte działania wydają się być pozornymi i sugerują, iż w zasadzie nowy ład już został nieoficjalnie ustalony, teraz natomiast pozostaje realizowanie kolejnych sekwencji wydarzeń, aby ustaleniom stało się zadość.
Brzmi to jak kolejna teoria spiskowa? Być może, niemniej jednak bardzo prawdopodobna. Należy zauważyć, że jeden z głównych graczy – Stany Zjednoczone – gdyby nie uprzejmość rosyjskich władz, miałby w Afganistanie o wiele trudniej niż dotychczas. Ponadto USA obawiają się, że na ewentualnym konflikcie z Rosją zyskają Chiny, które – co warto podkreślić – uznały wynik referendum na Krymie, wpisując się tym samym w rosyjską politykę.
Wprawdzie prezydent USA Barack Obama ostrzegł, że „dalsze prowokacje doprowadzą do dalszej izolacji Rosji i zmniejszenia jej znaczenia w świecie”, groźby te można jednak włożyć między bajki - gorąca linia między Moskwą i Waszyngtonem działa w najlepsze, natomiast w świecie nie ma w zasadzie żadnej siły, która mogłaby wyegzekwować wspomnianą izolację.
Również zapowiadanych sankcji gospodarczych ani USA, ani kraje Unii Europejskiej respektować nie będą, aby przypadkiem Rosja nie spełniła zapowiedzi wystąpienia ze Światowej Organizacji Handlu (WTO), co w dużym stopniu nadszarpnęłoby gospodarki państw prowadzących handel z Rosją. Możemy się w tym momencie sprzeczać, co ma większy wpływ: polityka, czy pieniądz, niemniej jednak spór ten byłby bezcelowy, jako że pieniądz zawsze zwycięża, natomiast polityka służy bardziej jemu, aniżeli ludziom.
Warto podkreślić, że żadna ze stron nie działa ani zgodnie z obowiązującym prawem, ani w sposób, w którym można by było doszukiwać się logiki. Te same państwa, które kilka lat temu bez problemu uznały demontaż Serbii i odłączenie się rdzennie serbskiego Kosowa, teraz protestują przeciwko analogicznemu odłączeniu się Krymu, który przecież został włączony do państwa ukraińskiego dopiero w 1954 roku.
- O przyszłości Ukrainy muszą decydować sami Ukraińcy – oświadczył prezydent USA Barack Obama, podkreślając, iż suwerenność Ukrainy i jej terytorialna integralność musi być respektowana, natomiast prawo międzynarodowe – obowiązywać wszystkich. Niesamowite słyszeć te słowa z ust człowieka, który nie pozwolił Afgańczykom na dokonanie suwerennych decyzji dotyczących własnej przyszłości, oraz który gwałci prawo międzynarodowe, łamiąc przy tym zasady prowadzenia wojny, chociaż był laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Po raz kolejny można dojść do wniosku, że istotą demokracji nie jest praworządność, ale uznanie dyktatury tego, kto w imię tejże demokracji prowadzi działania sprzeczne nie tylko z wszelkimi standardami, lecz również wszelkimi przejawami praworządności, byle by były zgodne z interesami tych, co dają najwięcej. Pod tym względem Rosja i Stany Zjednoczone nie różnią się wcale, może za wyjątkiem faktu, że w elitarnych sferach władzy w USA jest zdecydowanie więcej komunistów niż w Rosji.
W jakże smutnej sytuacji znajdzie się Polska, która również oficjalnie uznała Kosowo, a która - jeżeli Rosja zdecyduje się na marsz na zachód, na co wszystko wskazuje - podzieli los Ukrainy. Na własnej skórze odczujemy bezduszną grę mocarstw, którą dotychczas wspieraliśmy i idę o zakład, że żaden Serb, nie mówiąc już o innych narodach, się za nami nie ujmie.
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl