Unia kontra Rosja
Krym się abdykował, Polska poparła banderowców i wpadła w jeszcze głębsze bagno unijne, a ludzie szukają normalności.
Ostatnie tygodnie to nieustanny temat Wladymira Putina i Ukrainy. Bombardowani jesteśmy zewsząd od świtu do nocy dramatem, który dzieje się u sąsiadów. Zupełnie nie liczą się już polskie sprawy, interesy czy problemy zwykłych ludzi. Nieustannie słyszymy, że Putin anektował Krym i zorganizował zbrojną interwencję, choć jak sam podkreślał w swoim orędziu, jest to pierwsza interwencja, podczas której nie odbyły się żadne działania wojenne.
Rzeczywiście trzeba przyznać, że politycy i media zmieniają zamiłowania w zależności od potrzeb z wielką łatwością. Przez ostatnie lata słyszeliśmy, że z Rosją mamy wzorowe stosunki i że należy Rosję i Rosjan co najmniej kochać. Wszystkie działania prezydenta Putina były tłumaczone jego dobrą wolą, a wszyscy, którzy cokolwiek negatywnego mieli powiedzieć o Rosji to byli faszyści, rusofobi i oszołomy.
Jednocześnie jako wielcy Europejczycy mieliśmy zacieśniać więzi z Unią Europejską i cieszyć się z bycia tzw. Europejczykami. Nagle nadszedł czas wyboru: Rosja czy Unia i jak się okazało interesy z przywódcami tzw. Unii czyli głównie z Niemcami są ważniejsze niż te z Putinem, bo cała polityczna Polska opowiedziała się przeciw Rosji, a rzekomo w obronie wolnej Ukrainy.
Sęk w tym, że tu nie o zwykłych Ukraińców chodzi, a o sprawy międzynarodowe i jak zawsze własne interesy rządzących. Nadarzyła się okazja żeby stanąć po stronie Unii, a że Ukraina weszła w konflikt z Rosją to jednocześnie, siłą rzeczy trzeba było zająć stanowisko przeciw Rosji, choć ten sprzeciw to tylko chwyt manipulacyjny, bo oprócz grożenia paluszkami żadnych konsekwencji swoich działań dla Putina nie przewidziano.
Zwykli obywatele nie zorientowali się nawet o co w tym wszystkim chodzi i będąc często kompletnie zmanipulowani mediami głównego nurtu uwierzyli, że trzeba bronić tych biednych demonstrantów na Ukrainie. Przeświadczenie takie posiedli nawet pro-pisowcy, którzy w zaufaniu do prezesa Kaczyńskiego również poparli Unię Europejską i stanęli przeciwko Rosji. Mimo, iż pobudki liderów i polityków PiS-u są zupełnie inne niż te Platformy, bo nie o integrację z Unią tu chodzi, ale opowiedzenie się przeciw Rosji to jednak efekt ten sam. PiS spisał na straty sprawę ludobójstwa na Wołyniu i sprawy Kresów, aby tylko móc wreszcie zemścić się na Putinie, którego podejrzewa się, zupełnie słusznie, o zorganizowanie bądź udział w zamachu na Prezydenta Kaczyńskiego.
Zajęcie zdecydowanego pro-ukraińskiego stanowiska automatycznie stawia wszystkich w obozie pro-europejskim i pro-ukraińskim. Niewielu rozumie, że nagle znalazło się wśród lewactwa, antykościelnego, pro-aborcyjnego, feministycznego, homoobsesyjnego unijnego bagna. Jednocześnie będąc ślepo zwolennikiem przewrotu na Ukrainie wpada się do worka z banderowcami, którzy gloryfikują bandytów takich jak Stepan Bandera, pod którego chorągwiami bestialsko zamordowano prawie 200 tysięcy niewinnych ludzi, tylko dlatego, że byli Polakami. Dlatego warto jest postawić sobie pytanie: czy ja chcę być wśród tych, którzy mordują nienarodzone dzieci, demoralizują młodzież, niszczą kościół katolicki oraz stawiają pomniki tym, którzy wybili setki tysięcy naszych rodaków?
Całymi dniami słyszymy, że Putin zajmie to czy owo, że sięgnie dalej, że weźmie nawet i Polskę. A kto by nie wziął jakby dawali? Krym sam się abdykował. 90% mieszkańców zadecydowało, że chce do Rosji, bo ludzie zmęczeni są biedą, korupcją i beznadzieją i zwyczajnie po ludzku wydaje im się, że z Putinem będzie inaczej. To Krym prosił o pomoc i to Krym najpierw się oderwał, a następnie wszedł do Rosji. Prezydent Putin to silna, bezwzględna osobowość. To facet, który wie czego chce, oblicza ryzyko i korzyści i sięga po to co wziąć może. Dlaczego więc trąbić nieustannie na ten temat zamiast zająć się wzmacnianiem własnego państwa tak aby było gotowe się obronić przed każdym najeźdźcą. Dlaczego nie zająć się przygotowaniem Polski do bycia niezależnym, silnym państwem, a biadolić o tym kto i kiedy może Polskę zagarnąć. Dosyć już mięczaków i unijnych sług w polskim rządzie. Potrzeba Polsce liderów i mężczyzn, a nie beks.
Można zauważyć, że ludzie zmęczeni są bagnem w jakim się znaleźli w Europie i Ameryce. Nie mają już siły walczyć o przetrwanie, liczyć każdego grosza, patrzeć na demoralizację ich dzieci, na zabijanie wartości, wiary, religii i kultury. Nie widzą już nadziei na przyszłość i poszukują lidera, który wyciągnie ich z owego bagna. Takiego widzą w Putinie, który pokazuje im, że jest silny, że ma władzę i że nie tylko ich obroni i ochroni, ale zapewni im lepsze, godne życie. Czy tak będzie, oni nie wiedzą, muszą się przekonać, ale wiedzą na pewno, że nie chcą już dalej żyć jak żebracy na łasce władców Unii Europejskiej. I dlatego wybierają Rosję. To oni ją wybierają sami, z własnej woli.
Reasumując, warto jest trochę zdystansować się do sytuacji na Ukrainie. Zrobić kilka kroków do tyłu i przyjrzeć się uważnie i trochę pomyśleć. Kto ma jakie interesy, kto jakie cele i środki, jakie są założenia i metody? Z kim naprawdę chce się iść ramię w ramię? Kto może stanowić zagrożenie? I czy sprawy Polski nie powinny być najważniejsze i zawsze ponad sprawy sąsiadów.
Barbara Rode
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl