W podlaskim IPN praca pali się w rękach


Już w roku 2016 r., podczas pierwszego etapu prac, odkryto na Pietraszach szczątki 5 osób pochodzące najpewniej z tajnych pochówków dokonywanych przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego w 1946 r. Według zeznań świadków oraz raportów wywiadu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość w miejscu gdzie znaleziono szczątki jeszcze po wojnie były okopy. Co kilka dni, z białostockich katowni UB, przyjeżdżał tu samochód, a osoby w mundurach ludowego wojska polskiego, zrzucały do dołów zwłoki, które przysypywano warstwą słomy, a potem piasku. Wszystkie znalezione szczątki zostaną poddane badaniom DNA w celu ich identyfikacji.
Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN we współpracy z Oddziałową Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku w ostatni czwartek ekshumowało na terenie cmentarza w Ciechanowcu woj. podlaskie szczątki dwóch mężczyzn. Są to prawdopodobnie Zygmunt i Lucjan Marchelowie, żołnierze NZW z oddziału Jana Boguszewskiego ps. „Bitny”, zastrzeleni w publicznej egzekucji 27 grudnia 1946 roku w Wojtkowicach-Glinnej.
Zygmunt Marchel i Lucjan Marchel (w chwili śmierci odpowiednio 25 i 20 lat) urodzili się w pobliskiej Ciechanowca wsi Wojtkowica-Glinna. Tam też zostali zamordowani. Według ustaleń IPN w 1946 roku, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, na plac w środku wsi spędzono okolicznych mieszkańców, aby byli świadkami procesu Zygmunta i Lucjana Marchelów. Bracia oskarżeni o nielegalne posiadanie broni oraz przynależność do NZW zostali skazani na karę śmierci w typowym mordzie sądowym, w ciągu dwóch godzin, w trybie doraźnym, bez możliwości odwołania. Wyrok wykonano od razu, na oczach zebranych. Świadkowie mówili, że nie było plutonu egzekucyjnego, a nad brzeg Bugu skazanych odprowadził jeden żołnierz, który Marchelów zastrzelił.
Ciał nie wydano rodzinie, jednak po kilku miesiącach, kilkanaście kilometrów od miejsca egzekucji zostały odnalezione zwłoki. Pod osłoną nocy rodzina pochowała ciała w nieoznakowanej mogile na terenie cmentarza w Ciechanowcu, a proboszcz parafii poświadczył to wpisem do księgi zgonów. Księga parafialna oraz relacje świadków były kluczowe w wytypowaniu miejsca poszukiwań. Wzruszający jest fakt iż w grobie znaleziono braci tak, jakby starszy brat przytulał do serca młodszego.Adam Białous
Źródło: prawy.pl