Pierwsze dni listopadowe to dni bohaterów. Pamiętamy szczególnie o tych, którzy swą postawą a nawet za cenę własnego życia bronili wartości oraz ideałów aż do końca.
Idziemy niespiesznie cmentarnymi alejami wspominając ludzi szlachetnych – wielkich nieobecnych. Każdy dobry, ale i wielki w swej skromności człowiek, który nie rozgłasza światu rozmiarów swych uczynków, a postawiony na naszej drodze człowiek uczy nas pokory i pokazuje wyboistą najczęściej drogę ku naszej przemianie.
Tęsknimy za bohaterami – i tymi, których los wpisywał się w wielką historię, i tymi, którzy
pokornie dźwigali ogromne krzyże codzienności. Kiedy idziemy cmentarną aleją zwracamy uwagę nie tylko na nazwiska, daty, ale i zasługi nieobecnych. Na to, czego w życiu dokonali i co po sobie pozostawili.
Im uważniej analizujemy bohaterskie postawy wielkich nieobecnych, tym bardziej zastanawiamy się ku czemu zmierzają ludzie żyjący w drugiej dekadzie XXI wieku. O bohaterstwie mówi się i pisze nadal – tyle, że częstokroć niewiele ma to coś wspólnego z teraźniejszością. Żyjemy w czasach powszechnego tchórzostwa: ucieczki od odpowiedzialności, wiecznej niedojrzałości oraz gromadzenia dóbr materialnych. „Mieć” przerosło już „być”, ale została tęsknota za nieobecnymi bohaterami.
Nasza kultura jest właśnie kulturą bohaterów. Medal ma jednak dwie strony. W listopadowy czas patrzymy na wielkich, ale przypominamy też tych, którzy niczego nie dokonali, niczego po sobie nie zostawili. Tchórze byli odsądzani od czci i wiary, gardzono nimi oraz szydzono. Pamiętajmy, na czym polegała próba Zielonego Rycerza w legendach arturiańskich: śmiałek musiał zadać mu cios jednocześnie licząc się z tym, że za rok musi stawić się przed Rycerzem, by ten mógł mu zadać cios o takiej samej sile.
Tchórz często jest równoznaczny z kłamcą, bowiem to właśnie kłamstwem będzie dbał o swoje często przyziemne interesy. Może być też manipulatorem, złodziejem i krętaczem. Jego galaretowate sumienie boi się podjęcia wysiłku, narażenia własnych interesów – woli wyniszczać – szczególnie ludzi dobrych i wrażliwych z natury, bo wygodnie mu z dystrofią sumienia.
Idziemy przez cmentarz niespiesznie, przyglądając się nazwiskom wrytym na nagrobkach. Co po nas zostanie? Jakie przymioty ducha i zasług, a jakie akty tchórzostwa oraz niszczenia?