Czy to początek końca kanclerz Angeli Merkel?

0
0
0
/

1. W nocy z niedzieli na poniedziałek, zerwane zostały trwające od ponad miesiąca tzw. sondażowe rozmowy dotyczące stworzenia nowego niemieckiego rządu po wyborach parlamentarnych z 24 września tego roku.

  Rozmowy prowadziło aż 4 partie, choć dwie z nich występują w koalicji, czyli CDU-CSU, liberałowie FDP i Zieloni, a zakończyły się one fiaskiem po tym jak lider FDP Christian Lindner ogłosił, „że 4 partiom nie udało się zbudowanie fundamentu zaufania, ani stworzenie wspólnej idei modernizacji kraju”.   Dodał jeszcze mocniejsze stwierdzenie „po wielotygodniowych rozmowach na stole leży papier zawierający liczne sprzeczności, otwarte pytania i zaprogramowane konflikty”, co wygląda na definitywny koniec udziału FDP w rozmowach na temat utworzenia w Niemczech tzw. jamajskiej koalicji.   Kanclerz Angela Merkel wyraziła żal z powodu zerwania rozmów koalicyjnych przez liberałów z FDP i zapowiedziała swoją rozmowę z prezydentem Niemiec by jak to ujęła „poinformować go fiasku rozmów i zastanowić się, co dalej”.   Jednak zdaniem komentatorów politycznych i ekspertów w Niemczech fiasko rozmów koalicyjnych, to poważne osłabienie pozycji Angeli Merkel.   2. Przypomnijmy, że wybory parlamentarne w Niemczech, które odbyły się 24 września wygrała po raz czwarty z rzędu koalicja CDU-CSU pod wodzą kanclerz Angeli Merkel, choć było to zwycięstwo gorzkie z poparciem na poziomie 32,9% w sytuacji, kiedy 4 lata temu ten wynik wynosił aż 41,5% (a więc z wynikiem o blisko 9 punktów procentowych gorszym niż w poprzednich wyborach).   Drugie miejsce zajęła SPD pod wodzą Martina Schulza, który kilka miesięcy wcześniej zostawił funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, żeby wrócić do niemieckiej polityki i zapewnić zwycięstwo swojej formacji.   Nic takiego się nie stało, SPD nie tylko nie poprawiła wyników z poprzednich wyborów, ale wręcz przeciwnie z wynikiem niewiele ponad 20% straciła w ciągu 4 ostatnich lat przynajmniej 5% swoich dotychczasowych wyborców.   Sumarycznie tzw. niemiecka wielka koalicja straciła przez 4 lata blisko 15% wyborców i to było swoiste podsumowanie rządów kanclerz Angeli Merkel i „towarzyszy” z SPD w ostatnich miesiącach kierowanych przez Martina Schulza.   Martin Schulz zresztą natychmiast po ogłoszeniu wyników wyborczych przyznał się do porażki i zapowiedział przejście SPD do opozycji, co już wtedy oznaczało, że kanclerz Angela Merkel musiała sobie szukać innych koalicjantów.   I wydawało się, że znalazła właśnie liberałów z FDP, którzy zajęli 4 miejsce z wynikiem ponad 10 % poparcia (3 miejsce zajęła Alternatywa dla Niemiec z wynikiem ponad 13% co daje tej partii około 100 miejsc w niemieckim parlamencie) i Zielonych, którzy zajęli 5 miejsce.   3. Teraz już wiemy, że takiej koalicji nie będzie, że względu na zbyt duże rozbieżności programowe głównie w zakresie polityki imigracyjnej, ale jak ujawnił Lindner także w zakresie polityki klimatycznej, energetyki, rolnictwa, transportu i finansów.   Wprawdzie wg. niemieckiej konstytucji po dwóch głosowaniach, w których kandydat na premiera musi uzyskać bezwzględną większość głosów, w trzecim głosowaniu konieczna jest już zwykła większość, Merkel może utworzyć rząd mniejszościowy, ale w tych trudnych warunkach i przy tak mocnej opozycji (lewica i AfD), raczej się na to nie zdecyduje.   A to oznaczałoby zarządzenie przez prezydenta nowych wyborów parlamentarnych i w Niemczech na porządku dziennym stanie pytanie czy CDU-CSU ma pójść do nich znowu pod przywództwem Angeli Merkel?   Wprawdzie we wrześniu to przywództwo dało tej koalicji zwycięstwo, ale przyniosło także utratę aż 9 punktów procentowych poparcia i w związku z tym pojawi się pytanie czy tym razem ze względu na odpowiedzialność Merkel za skutki polityki imigracyjnej, nie przyniesie jeszcze większych strat?   Czyżby, więc zerwanie rozmów koalicyjnych w Niemczech miało być początkiem końca kanclerz Angeli Merkel?
  Zbigniew Kuźmiuk

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną