W tym tygodniu ma się odbyć posiedzenie zarządu PO, w trakcie którego totalna propozycja będzie rozmawiała o konsekwencjach głosowania europosłów partii za przyjęciem rezolucji PE ws. Polski. Niech nie ma złudzeń ten, kto sądzi, że europosłowie PO poniosą jakiekolwiek konsekwencje, bo PO nie może karać swoich członków za coś, co w jej oczach postrzegane jest jako polityczna cnota.
Mało tego, śmiem podejrzewać, że ojcostwo głównych tez rezolucji można łatwo dowieść i przypisać je totalnej propozycji. Sądzę, że PO nie będzie głosowało nad karami dla swoich partyjnych towarzyszy, bo bardziej ją niepokoi negatywny oddźwięk działań europosłów PO w kraju, niż sam fakt, że głosowali przeciwko Polsce! Zastanawiam się, czy tam w PO ktokolwiek cokolwiek ogarnia? Znaczy nie, abym się martwiła, bo jeżeli totalna propozycja nie zjedzie z tej ścieżki, to PiS nie ma czego się obawiać, bo będziemy rządzili - jak mawiał klasyk - do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. Natomiast, kieruję apel do polityków PO, dajcie nam jakąś szansę stoczenia walki! Oczywiście, że możemy sami skakać po ringu, ale jaka to przyjemność?! Żadna. Towarzyszowi Verhofstadt'owi i jego polskim akolitom proponuję lewatywę z czarnej kawy z dodatkiem cukru i śmietanki. Czy pomoże, nie wiem, ale wam nie powinno zaszkodzić. PS. Tak na marginesie czy ktokolwiek widział podpis Verhofstadt'a? Poszukajcie, to wiele tłumaczy.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk