Wczoraj dokonała się zmiana premiera. Odeszła Beata Szydło. Została zastąpiona przez Mateusza Morawieckiego. Wróble na dachu o tym ćwierkały już od dłuższego czasu. Trwały przymiarki do rekonstrukcji rządu, ale początkowo miały to być zmiany czysto strukturalne.
Dopiero w ostatnich dniach rozpoczął się w TVP festiwal Mateusza Morawieckiego i to robiony tak nachalnie, prymitywnie, że mógł osiągnąć odwrotny skutek. Telewizja informacyjna poległa całkowicie na tym temacie, oddając wczorajsze wydarzenia młodym dziennikarzom biegającym bezradnie z sitkiem za politykami i skutecznie pozbawianym informacji. Wiadomo, że takimi metodami nie zdobywa się informacji. Nikt z wchodzących na obrady KP nie będzie się wdawał w rozmowy z dziennikarzami. Informacje w takich momentach trzeba zdobywać zakulisowymi metodami8. A tak zostaliśmy skazani na enigmatyczne wypowiedzi rzeczniczki PiS-u Beaty Mazurek.
To, że TVP zawiodła, to raczej normalne. Gorzej, że styl w jakim dokonała się zmiana premiera daleki jest od elegancji. W godzinach przedpołudniowych premier Beata Szydła musiała się zmagać z bezsensownym votum nieufności, który złożyła w Sejmie opozycja. Wygłosiła bardzo ostre przemówienie wymierzone w PO i Nowoczesną. Spotkała się z olbrzymim aplauzem, podziękowaniem Jarosława Kaczyńskiego, wzajemnymi serdecznościami. Po idiotycznych zarzutach o sprzyjaniu faszyzmowi podczas Marszu Niepodległości i podobnych bajdurzeniach niemających odniesienia do rzeczywistości, została obrzucona błotem przez opozycję. Kilka godzin później złożyła dymisję z funkcji premiera. Niektórzy mogą odczytywać to, jako odpowiedź na krytykę opozycji. Termin zmiany premiera został wybrany bardzo niefortunnie. Komentarze „tamtej” strony były jednoznaczne: biedna, uciśniona i poniżona kobieta została zgrilowana przez prezesa .Tylko, że ta narracja w piątek wyraźnie pęka w szwach. Pani premier zostaje w rządzie w randze wicepremiera od spraw społecznych. Nie ma żadnego konfliktu, który jest tak węszony i sztucznie rozdmuchiwany. Pani Beata Szydło jeszcze raz pokazała klasę. Jej pokora i służebna rola dla dobra Rzeczpospolitej jest imponująca. W okresie dwuletniego premierostwa dała temu nie raz dowody.
Zasługi premier Beaty Szydło są niekwestionowane. To świetny, odważny polityk, niebywale uczciwy i prawy. Potrafiła, jak nikt nigdy dotąd zyskać olbrzymią popularność wśród Polaków i cieszyć się wielkim poparciem. Pod egidą Jarosława Kaczyńskiego potrafiła poprowadzić do zwycięstwa Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich, jak i do wiktorii PiS-u w wyborach parlamentarnych. Zrealizowała najważniejsze obietnice wyborcze.
Po dwóch latach rządzenia, PiS cieszy się dużym poparciem (najnowszy sondaż to 47 proc poparcia). Wobec tego nasuwa się proste pytanie. Dlaczego trzeba zmieniać coś, co jest tak dobre. Enigmatycznie mówi się o postawieniu na gospodarkę, która jest domeną Mateusza Morawieckiego. Ale czy dotychczas nie miał możliwości, aby z sukcesem realizować swoje plany. Widocznie jest coś, o czym my, zwykli wyborcy, nie wiemy. A mamy pełne prawo być o tym informowani. Mówi się o nowej roli Morawieckiego w próbie uzdrowienia stosunków międzynarodowych, o szerszym otwarciu drzwi dla obcego biznesu, o pozycji nowego premiera na obcych rynkach, na których porusza się jak ryba w wodzie. Mówi się o pogarszającej się koniunkturze gospodarczej w Europie i stawieniu temu czoła. A to też zadanie dla nowego premiera.
Iwona Galińska