Na wieść o pierwszym podejściu do nałożenia sankcji przez Brukselę za „niepraworządność” w Polsce w związku z reformą wymiaru sprawiedliwości, reakcje w Europie były różne. Jednak zdziwiły mnie zwłaszcza te w kraju, gdy na forach internetowych zaroiło się od mocno krytycznych uwag Polaków, niekoniecznie miłujących totalną opozycję, którzy ze strachu przed obcięciem unijnych funduszy, odsądzali Prawicę Razem od czci i wiary, gotowi paść na klęczki przed Brukselą i podporządkować się jej dyktatowi za dalszy strumyk euro.
Jeśli wierzyć sondażom, po telewizyjnym oświadczeniu prezydenta, że podpisze ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, ponieważ zostały w nich uwzględnione jego postulaty, od razu mocno spadło poparcie dla Andrzeja Dudy, choć gdy się spierał z parlamentem, cieszył się najwyższymi wynikami popularności. O i prezydenta znów zaczęto nazywać Adrianem z „Ucha prezesa”. A pani prof. Jadwiga Staniszkis, która już pewnie ochrypła od krytykowania Dudy, stwierdziła, że on „podpisuje wszystko”. Szkoda że tego nigdy nie odniosła do Bronisława Komorowskiego, który przez całą kadencję tak zamaszyście podpisywał wszystko, że musiała go czasem boleć ręka.
Prezydent Duda, choć na niego głosowałam wbrew Komorowskiemu, nie zawsze był bohaterem mojego romansu, ale trzeba przyznać, że w dniu, kiedy Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski „opcję atomową”(jak to nazywa nawet zachodnia prasa) zachował się jak prawdziwy mąż stanu, podpisując ustawy. Zrobił to w odpowiednim momencie i „zachował się jak trzeba”.
Przykro czytać napastliwe materiały, opluwające jadem nienawiści wszystkich tych, którzy przyłożyli rękę do reformy sądownictwa. Krytycy nie uznają opinii większości społeczeństwa, ludzi niezadowolonych z polskiego wymiaru sprawiedliwości, którzy domagali się zmian.
Celuje w tym gazeta, której kiedyś Wałęsa odebrał znaczek Solidarności. Ale ona jest solidarna tylko wtedy, gdy rządzą „ich” ludzie. Najpierw z Unii Wolności i KLD, potem z PO. Dlatego już nie dziwi, gdy jej dziennikarze atakują nie „ich” rząd w niemieckich i francuskich mediach. Wicenaczelny tej gazety mówi w „Liberation”, że w Polsce odbywa się dławienie demokracji, że obecne władze rządzą jak Putin, że znajdujemy się na progu przekształcenia naszego kraju w państwo policyjne. Podlewa te wypowiedzi jeszcze sosem faszyzmu:„ Rasistowskie demonstracje w dniu Święta Niepodległości 11 listopada odbyły się pod ochroną rządu, który nazwał je „patriotycznymi”. To wstyd. Na murach stolicy wciąż widnieją dziury po pociskach z Powstania Warszawskiego w 1944 r. przeciwko nazistom”. Szok. Gdy się to czyta, wcale nie opadają ręce, ale dłonie zaciskają się w pięść, bo granice zostały przekroczone. Od dłuższego czasu gazeta bez znaczka i Wałęsa idą znowu ręka w rękę i nadają na Polskę w zagranicznych mediach. Wałęsa oznajmia wręcz, że gdyby był posłem do PE, byłby pierwszy, który zagłosuje za przyjęciem rezolucji o sankcjach.
Pełna zgodność w tej sprawie panuje też wśród dużej grupy postkomunistów. Były premier Włodzimierz Cimoszewicz, tylko pozornie pozostający na odludziu w leśniczówce w Puszczy Białowieskiej, skomentował na kanale „całej prawdy całą dobę” reakcje polityków PiS na dyscyplinujące działania Komisji Europejskiej przeciwko Polsce w sposób skandaliczny: „Wszedł cham w zabłoconych gumofilcach do salonu, wypróżnił się i rechocząc, mówi „nic mi zrobicie”. Noooo, ładnie.
Miłą niespodziankę sprawili mi za to czytelnicy „Le Figaro”. Na wiadomość o pierwszym kroku ku sankcjom, ruszyli lawiną poparcia i solidarności; „Jestem Polakiem!”, „Brawo Polska”, „UE to dyktatura”, „To są czysto polskie sprawy, które w żaden sposób nie dotyczą Komisji. Polska musi być rządzona przez reprezentację polskich wyborców, a nie oligarchów z Brukseli” . „Polacy mogą nam służyć za przykład, pokazując nam drogę do reformy sprawiedliwego wymiaru sprawiedliwości”.
„Polacy chcą zachować suwerenność, którą sprzedaliśmy, czas pójść za przykładem i wyjść z tego, czego generał de Gaulle nigdy nie chciał”. I przypominają o radykalnej reformie sądownictwa, którą przeprowadził de Gaulle, pozbywając się z wymiaru sprawiedliwości sędziów uwikłanych w rządy Vichy. Komentatorzy twierdzą, że podobną drogą usiłuje teraz pójść Polska, reformując sądownictwo w taki sposób, by wyjść wreszcie z czasów komunistycznych.
A poza tym? Z komentarzy wynika, że „W Warszawie wszystko idzie dobrze: ulice są spokojne, policjanci uprzejmi (nie używają gazu łzawiącego ani pałki podczas demonstracji), dziewczyny są piękne i nie denerwują się na ulicy, najnowsze statystyki gospodarcze: raport o wzroście PKB o około 5 % w 2017 r. i o co najmniej 4 % w 2018r., wszystkie kryteria z Maastricht są spełnione, dochody podatkowe wyższe od prognoz, reforma sądownictwa (przeniesienie ostatnich sędziów odziedziczonych po erze komunistycznej z ich stanowisk) jest akceptowana przez około 65 proc. społeczeństwa, więc grupę wykraczają poza samych wyborców partii rządzącej.
Krótko mówiąc, powiadam wam, psy szczekają, a polska karawana idzie dalej, po swojemu”- piszą francuscy internauci i są przekonani, że „UE zdecydowała się uruchomieniem art.7 przede wszystkim „zapłacić’ Polsce za odmowę przyjęcia kwoty „uchodźców”.
Nie, to nie moja propaganda sukcesu. Zacytowałam komentarze francuskich internautów po lekturze artykułu w „Le Figaro” o odpaleniu przez Brukselę „opcji nuklearnej" przeciwko Polsce. :Je suis Polonais”
Alicja Dołowska