O serii gier komputerowych "Total War" pisałem już kilkakrotnie, poruszając najprzeróżniejsze aspekty, wszak kryje w sobie ona całą kopalnię wątków. Dziś sięgnę do kolejnej odsłony serii wspominanej przez graczy z dużym sentymentem, czyli gry "Medieval II".
Już "Medieval I" zdobył dużą popularność, tym razem gra (wersja II) była trójwymiarowa, nawiązując wizualnie do koncepcji wzmiankowanej już niegdyś przeze mnie "Rome'.
Rzućmy okiem na założenia rozgrywki: państwo wybrane przez gracza musiało zdobyć określoną ilość ziem - od 1080 do 1530 roku. Ponownie koncepcja opiera się na dążeniu do możności opłacenia armii.
Tym razem każdą osadę możemy rozbudować na dwa sposoby: zmienić w miasto, które przynosi duże zyski. Zarazem jednak proponowane jednostki są przeciętne, zaś na zamku odbywa się werbunek doskonałych żołnierzy, ale zyski są nieporównywalnie mniejsze od tych z miasta.
Ważną rolę w grze odgrywa papież. Nasz wyimaginowany kraj -wedle obowiązujących reguł - powinien pozostawać z nim w dobrych stosunkach, inaczej grożą takie konsekwencje, jak ekskomunika czy nawet krucjata na nasze ziemie. Ponadto dobre stosunki z głową Kościoła mają szerszy wymiar - nazwijmy umownie - "decyzyjny": kardynał z "naszego" kraju zostanie wybrany na papieża - a nasi wrogowie mogą zostać ekskomunikowani.
Istotne są zalety gry w kontekście realiów historycznych: pokazanie ogromu epidemii dżumy - tracimy ludność w miastach, żołnierzy, członków rodziny królewskiej. Pojawia się też na przykład najazd Mongołów i jak zwykle w tej serii, możemy poczytać o różnych budynkach oraz jednostkach wojskowych występujących w grze. Walor popularyzatorski łączy się z walorem edukacyjnym... jednak znów nie do końca.
Tym bardziej bolą bowiem wszystkie błędy i nieścisłości w grze. Choć część podobno powstała, by słabsze historycznie państwa miały większe szanse, to takie podejście jest moim zdaniem błędne. I tak w 1080 Ruś tworzy jedno państwo. Istnieje Budapeszt, podczas, gdy w rzeczywistości powstał w latach 70 XIX wieku, z połączenia trzech miast, Budy, Pesztu i Óbudy. Helsinki - ważne miasto w grze w rzeczywistości w tym czasie było... prawdziwym wygwizdowem! W grze istnieje też Hiszpania jako państwo - w rzeczywistości go wówczas nie było.
Gra doczekała się dodatkowych kampanii, ale wymagają one odrębnej analizy. To smutne, że gra zrobiona z rozmachem i dynamicznie zmieniającymi się warunkami geopolitycznymi zawiera tak poważne błędy. Może jednak zachęcić do samodzielnego pogłębiania wiedzy o średniowieczu i tych odbiorców, którzy poruszeni poetyką serialu "Korona królów" oraz zmęczeni monotematycznością publikacji popularyzatorskich szukają zupełnie innych wrażeń - zachowując przy tym właściwe proporcje.