Polska albo straci pieniądze z unii, albo utonie w długach
Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że samorządów nie będzie stać na wykorzystanie unijnych funduszy na realizację projektów w perspektywie finansowej 2014-2020 - alarmują samorządowcy. Główną przyczyną są nowe restrykcyjne przepisy ustawy o finansach publicznych, określające limit zadłużenia. Zamiast jednak starać się o zmianę unijnych przepisów, domagają się zezwolenia na zaciąganie kolejnych kredytów, bez oglądania się na zdolność do ich spłacenia.
Problematyczny, z punktu widzenia samorządów, jest Art. 243 wspomnianej ustawy, zgodnie z którym limit zadłużenia będzie ustalany dla każdej jednostki terytorialnej indywidualnie, na podstawie danych z budżetów z 3 lat poprzedzających dany rok budżetowy. W nowej perspektywie finansowej na wkład własny do europejskich projektów Polska potrzebuje 76 mld zł, z czego 60,6 mld zł będą musiały zapewnić jednostki samorządu terytorialnego. W ocenie eurodeputowanego Tomasza Poręby (PiS) wykonanie tego planu jest niemożliwe.
- Nowe przepisy ustawy o finansach publicznych wprowadzające m.in. indywidualny wskaźnik zadłużenia, stanowią dla wielu samorządów nieprzekraczalną barierę uniemożliwiającą zaciąganie nowych kredytów na wkład własny do projektów unijnych - tłumaczył. - Biorąc pod uwagę poziom zadłużenia samorządów wynikający ze spadku własnego potencjału ekonomicznego gmin oraz miast, udziału finansowego w projektach unijnych 2007-2013 oraz konieczności realizacji coraz to nowych zadań zleconych, zdecydowana większość jednostek samorządowych nie będzie spełniać rygorystycznych wymagań związanych z nowym wskaźnikiem zadłużenia - skonstatował.
Zdaniem Władysława Ortyla, marszałka województwa podkarpackiego, to "poważne ograniczenie roli samorządów przez rząd, który wcześniej te same samorządy obarczył poważnymi zadaniami". - Przypomnę, że to samorządy miały być największymi beneficjentami unijnych funduszy w okresie 2014-2020. Fundusze miały pomóc w rozwoju tych lokalnych środowisk, dać szansę na wyrównanie pewnych zaległości, na kształtowanie rozwoju lokalnego i regionalnego. Tymczasem środki będące w zasięgu ręki, nie zostaną wykorzystane - stwierdził marszałek Ortyl.
Eurodeputowany Tomasz Poręba wskazał ponadto, że poważnie zagrożone są środki europejskie, które miały zostać przeznaczone na podkarpackie inwestycje. - Wykazując zadłużenie na poziomie 3 mld zł, zdecydowana większość podkarpackich gmin i miast nie będzie w stanie zapewnić odpowiedniego współfinansowania projektów - zauważył Tomasz Poręba. - Z jednej strony rząd PO-PSL chwalił się pozyskaniem znacznych funduszy unijnych dla Polski a z drugiej doprowadził do przyjęcia przepisów de facto uniemożliwiających wykorzystanie tych środków - skomentował Poręba.
Europoseł Tomasz Poręba i marszałek Władysław Ortyl w najbliższym czasie zwrócą się do polskiego rządu i podkarpackich parlamentarzystów o podjęcie działań zmierzających do zmiany tego fatalnego ich zdaniem zapisu. Należy jedynie żałować tego, że nie zwrócą się do Unii Europejskiej o zmiany o wiele bardziej fatalnej dystrybucji pieniędzy ze składek. Zakrawa bowiem na kuriozum, że obca instytucja dyktuje ponoć niepodległemu krajowi, jak ma wydatkować swoje własne pieniądze - unijne fundusze to nie dofinansowanie ze strony UE, ale pieniądze pochodzące z regularnie opłacanych przez polskich podatników składek i te pieniądze najzwyczajniej w świecie im się należą, bez obostrzeń w postaci 50 proc. wkładu własnego.
Zarówno Tomasz Poręba, jak i inni załamujący ręce nad tym, że pieniądze z UE przepadną, zapominają, że celem stworzenia takiego a nie innego systemu dofinansowywania projektów było zwiększenie zadłużenia państw w zachodnich bankach, a co za tym idzie - multiplikacja zysków tych ostatnich. Czy zatem nie należałoby egzekwować pieniędzy od unii, zamiast domagać się od Ministerstwa Finansów, aby zezwoliło na zapożyczanie się samorządów na astronomiczne sumy?
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl