Trzydzieści jeden lat lat temu 26 kwietnia 1986 w Czarnobylu doszło do największej awarii elektrowni atomowej w historii, będącej jednocześnie symbolem zapaści cywilizacyjnej komunistycznego imperium.
Katastrofa oficjalnie była konsekwencją testu, który miał na celu poprawę bezpieczeństwa systemu kontroli i chłodzenia reaktora w wypadku awarii.Sowieccy naukowcy chcieli sprawdzić, czy da się wykorzystać do zasilania pomp energie z turbin obracających się siłą rozpędu (do chwili kiedy rozpędzą się silniki na ropę zapewniające awaryjne dostawy prądu do turbin wodnych chłodzących reaktor).
W trakcie eksperymentu moc reaktora miała być zmniejszona do 33%, a po minucie wyłączony. Doszło do niespodziewanej reakcji - by ją zatrzymać przerwano eksperyment. To właśnie przerwanie eksperymentu doprowadziło do nagłego wzrostu mocy reaktora i katastrofy. Marne sowieckie przyrządy kontrolne nie pozwalały na zdobycie informacji o tym jaki jest rzeczywisty stan reaktora.
Nagły wzrost temperatury w reaktorze doprowadził do wybuchu wody chłodzącej zamienionej w parę, zniszczenia reaktora i prętów paliwowych. Pod wpływem substancji promieniotwórczych z wody uwolnił się wodór i wybuchł. Wybuch zniszczył reaktor oraz spowodował pożar.
W samej katastrofie zginęło 31 osób z obsługi elektrowni. 1000 ratowników otrzymało szkodliwe dla zdrowia dawki promieniowania. W wyniku katastrofy przesiedlono 300.000 mieszkańców terenów w promieniu 100 km od elektrowni.
W rzeczywistości nie wiemy, co naprawdę stało się w Czarnobylu. Bardzo możliwe, że konstrukcja elektrowni atomowej była wadliwa (wadliwość była normą w radzieckiej technice).
Z awarią elektrowni atomowej w Czarnobylu, która miała miejsce 26 kwietnia 1986, wiąże się wiele tajemnic. Od tych dotyczących ukrywania przez władze komunistyczne ZSRR i sowieckich kolonii, w tym i PRL, zagrożenia opadem promieniotwórczym dla ludzi - poprzez zabijanie naukowców zajmujących się tym tematem - aż do kwestii dotyczącej przyczyn dla których świadome działania obsługi elektrowni doprowadziły do eksplozji jednego z reaktorów – w Czarnobylu mógł mieć miejsce nakazany przez władze sabotaż, a nie - awaria sprzętu.
Jedną z mniej znanych tajemnic tragedii z 1986 roku jest związek awarii z pobliskim do elektrowni tajnym kompleksem radarów wojskowych.
W latach osiemdziesiątych ZSRR przygotowywał się do agresji na Zachód. Była to ostatnia chwila, by dokonać ostatecznego eksportu rewolucji. Kończył się termin przydatności do użycia sprzętu wojskowego, a na produkcję nowego - nie było środków. Amerykanie dzięki komputerom zdobywali absolutną przewagę militarną. Do skutecznej inwazji na zachód był potrzebny sprawny system radarowy. Jedną z podstawowych instalacji dla sowieckich planów agresji na zachód była instalacja w pobliżu elektrowni atomowej w Czarnobylu, która miała zacząć działać we wrześniu 1986.
Niestety, dla decydentów odpowiedzialnych za jej budowę nie działała prawidłowo. Załamywało to całe plany strategiczne Moskwy, a dla decydentów oznaczało likwidacje. Według jednej z teorii decydenci odpowiedzialni za niedziałającą instalację radarową oraz załamanie się sowieckich planów III wojny światowej mieli doprowadzić do wybuchu w elektrowni atomowej i skażenia terenu instalacji, co pozwoliło im na uniknięcie konsekwencji.
Tajemnicza instalacja radarowa nadawała tajemniczy sygnał instalacji brzmiącego niczym stukanie dzięcioła. Za czasów ZSRR można było go odbierać na 15 MHz. Jedną z funkcji instalacji było wykrywanie startu amerykańskich pocisków balistycznych z głowicami jądrowymi startujących z terenu USA w odpowiedzi na sowiecki atak. Co ciekawe: od kilku lat po dwu dekadach rosyjskie instalacje ponownie zostały uruchomione i charakterystyczne stukanie znowu można usłyszeć na falach eteru.
Sowieckie instalacje „Duga”, nazywane też "Okiem Moskwy" były i są strategicznymi radarami pozahoryzontalnymi pracującymi w zakresie fal krótkich. Sowieci prace nad radarem rozpoczęli pod koniec lat 50. Pierwsza instalacja powstała w latach 60 niedaleko Moskwy. W latach 70 kolejna niedaleko elektrowni atomowej w Czarnobylu. Trzecia od lat 80 istniała nad Amurem niedaleko Konsomolska. Istniało jeszcze kilka innych lokalizacji podobnych instalacji.
Oficjalnie przyjmuje się, że instalacje były wykorzystywane tylko jako radary mające wykryć start amerykańskich rakiet. Nieoficjalnie istnieją hipotezy, że służyły kontroli umysłów. Byłaby to czysta fantastyka gdyby nie to, że wojsko i policja ma na swoim wyposażeniu urządzenia wykorzystujące mikrofale do wywoływania reakcji fizjologicznych oraz neurologicznych u ludzi.
Awaria w Czarnobylu wykreowała zły wizerunek energetyki jądrowej, była więc na rękę międzynarodowym koncernom zarabiającym na uzyskiwaniu energii z ropy, gazu i węgla. Czarnobyl przez lata był pretekstem dla demonstracji przeciwników budowy elektrowni atomowych. Protesty takie na Zachodzie były i są finansowane przez koncerny wydobywcze ropy oraz węgla chcące zachować dochody zagrożone rozwojem energetyki jądrowej.
W rocznicę Czarnobyla nie należy ulegać histerii i pamiętać o korzyściach płynących z energetyki jądrowej, których przykładem jest Francja (pewnie do chwili kiedy islamiści zaczną wysadzać elektrownie atomowe). Francja jest całkowicie niezależna energetycznie dzięki energetyce jądrowej. Odpady nuklearne z 30 lat działalności francuskich elektrowni atomowych zapewniających prąd Francji i okolicznym krajom zajmują pomieszczenie wielkości boiska do koszykówki. W pomieszczeniu tym znajdują się „cztery cylindryczne tuby o długości 10 metrów i średnicy 1 metra” zawierające odpady nuklearne z 30 lat działalności francuskich elektrowni atomowych.
Zaletą energetyki jądrowej jest również jej efektywność – nie da się produkować prądu w takiej ilości, zależnie od wzrostu i spadku potrzeb ludzi, tak by zapewnić ludziom normalne życie, możliwość walki z biedą, wykorzystując nie efektywną energetykę z źródeł odnawialnych – nie da się zastąpić energetyki opartej na kopalinach energetyką odnawialną.