Dzień targowy oczami zwykłego człowieka

0
0
0
/

Szczególnego napięcia podczas lektury doświadczamy śledząc losy postaci fikcyjnej. Opowieść o postaci historycznej pozbawiona jest takowej kumulacji emocji, z góry znamy ważniejsze wydarzenia z jej życia.  Czasami procesy historyczne widzimy w skali mikro - poprzez dzień z życia zwykłego człowieka. I taki sposób widzenia historii przedstawił James Sturm w swoim komiksie ,,Dzień targowy". Autor wprowadza nas w jeden dzień z życia Mendlemana - żydowskiego tkacza i sprzedawcy dywanów. Brak  tu wartkiej akcji, ale raczej zwykły dzień w życiu człowieka, oraz jego codzienne obserwacje. Tylko tyle i w pewnym sensie, aż tyle. Mendelman wstaje bladym świtem, udaje się na targ i próbuje sprzedać utkane przez siebie dywany. Jednocześnie obserwuje ludzi ich zachowania i życie toczące się na targowisku. Wkrótce jednak okazuje się, że dywany utkane i sprzedawane przez Mendelmana przegrywają z nową i tańszą konkurencję - dywanami produkowanymi na skalę przemysłową. Tu pojawia się chyba najważniejszy problem komiksu: akcja dzieje się na początku XX wieku, a dywany produkowane przemysłowo są traktowane tak, jakby pojawiły się wczoraj,zaś tego typu konkurencja zaskakuje Mendelmana.  Muszę przyznać, że ten wątek, - niestety ważna część opowieści -  wydaje się mocno nie na miejscu. Skoro już mowa o uchybieniach, to niekiedy poszczególne kadry sprawiają wrażenie jakby miały po prostu zapełniać strony, przykładowo przez kilka następujących po sobie niemych kadrów widzimy tylko, że Mendelman idzie. Czyżby promujący żydowską "sielankę handlową" w świecie komiksu nie potrafili udźwignąć tak banalnego wątku? Przeszłość widziana oczyma  zwykłego człowieka, który martwi się o dobrobyt swojej rodziny, spotyka na targu przyjaciół, którzy bez złośliwości dworują sobie z niego to jednak ciagle za mało na tego typu format komiksu. Widzimy, jakkolwiek patetycznie to nie zabrzmiało, świat, którego już nie ma. Spojrzenie na historię oczami Mendelmana, sprawia, że ma ona bardziej intymny wymiar, zupełnie inny od tego towarzyszącego oglądaniu wielkiej polityki z przeszłości. Przeszłość jest nieco mniej ,,egzotyczna" a staje się bliższa czytelnikowi. I może spełnić ważne zadanie każdego dzieła fikcji traktującego o historii: zachęcić do jej zgłębiania. Kreska Sturma jest prosta, kojarzy się nieco z kreską komiksów frankofońskich. W pewnym sensie odgrywa tu ważniejszą od tekstu, gdyż w komiksie pojawia się wiele momentów niemych. Stonowane barwy jak najlepiej pasują do wymowy opowieści. Tak więc choć ,,Dzień targowy" ma swoje wady - i to znaczące to jednak jako opowieść intymna o życiu człowieka z początku XX wieku jest warta uwagi i lektury. Zamiast puenty jednak smutna refleksja - znów kolejny ,wyidealizowany wątek żydowski w świecie popkultury, a my tęsknimy za komiksem "paseistycznym"  o świecie, którego nie ma widzianym oczyma zwykłego, skromnego Polaka.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną