Historia alternatywna pomaga zrozumieć wiele mechanizmów rządzących prawdziwą. Aby stworzyć wiarygodny scenariusz historii alternatywnej należy rozumieć mechanizmy rządzące historią, ciąg przyczynowo - skutkowy, który doprowadził do takiego, a nie - innego rozwoju wydarzeń. Spieszę, by dostarczyć Państwu kilka kolejnych przykładów.
,,Alternatywna historia II wojny światowej" to zbiór rozmów Janusza Osicy i Andrzeja Sowy pokazujących, jak potoczyłyby się koleje II wojny światowej, gdyby dowódcy, ba!, całe narody podjęli inne decyzje niż te, których konsekwencje miały wpływ na ,,naszą" historię. Dłuższa wojna Francji z Niemcami, pakt Ribbentrop - Beck, zwycięstwo Rommla i Afrika Korps -oto frapujące wątki.
Każdy temat to jedna rozmowa w "Alternatywnej historii", jednak niektóre aż prosiłyby się o dłuższą dyskusję, o rozwinięcie tematu. Byłbym jednak hipokrytą, gdybym uznał to rzecz karygodną, bowiem moje teksty też nie grzeszą długością i poruszają przede wszystkim wątki popularyzatorskie. Na podobnej zasadzie ,,działa" również ta książka.
Jednakże zabrakło w ,,Alternatywnej historii II wojny światowej" tzw. trzeciego głosu. Książka ,,Co by było, gdyby..." była zapisem rozmów obu autorów z historykiem - prowadziło to do - tak potrzebnej w tego typu interpretacjach wielowątkowych - polemiki.
Same rozmowy jednak są bardzo ciekawie poprowadzone, a niektóre tezy wręcz zaskakujące. Na przykład według autorów udany zamach Stauffenberga na Hitlera nie przyniósłby Polsce korzyści - wprost przeciwnie. Ponadto "czuć" tu polemikę z książką Piotra Zychowicza - "Pakt Ribbentrop - Beck". Książka sama w sobie staje się materiałem do dyskusji - a to się chwali.
Kolejną zaletą ,,Alternatywnej historii II wojny światowej" jest skrupulatne odwoływanie się do tekstów źródłowych i ich analiza. W czasach, gdy wielu tworzy historię alternatywną "pod tezę" ignorując przy tym materiały źródłowe jest to niewątpliwy plus.
Niestety, w książce brakuje kilku tematów: Warszawa bez Powstania Warszawskiego, sytuacja geopolityczna bez zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, Stalin zdradzający Hitlera atakiem ZSRR na III Rzeszę. Wielka szkoda, że tego nie ma.
Książkę jednak jak najbardziej polecam, jako obiekt dyskusji oraz refleksji.
Swego czasu w kontekście egzemplifikacji historii alternatywnej pisałem choćby o książce profesora Lecha Wyszczelskiego, która była swego rodzaju rozliczeniem się z mitami narosłymi wokół Bitwy Warszawskiej.
Autor podkreślał m.in, że ksiądz Ignacy Skorupka nie porywał żołnierzy do walki, zaś celem Tuchaczewskiego nie było zdobycie Warszawy. Tym razem jednak słów kilka o książce, która zamiast obalać mity ma za zadanie przedstawić wizję świata, w której bolszewicy zwyciężyli w 1920 roku.
Mowa tu o książce Marcina Wolskiego ,,Jedna przegrana bitwa". W swojej wizji historii alternatywnej Wolski tworzy świat, w którym zamachowiec zabił Józefa Piłsudskiego, ,,Dziadka" nie było więc podczas ofensywy wojsk Tuchaczewskiego. Warszawa padła a w niedługim czasie idee Lenina rozlały się po całej Europie. Powstaje Europejski Związek Socjalistycznych Republik. W 1945 w Europie zrzucono bomby atomowe, w Krakowie, Lyonie, Rzymie i Madrycie wybuchały wymierzone w reżim powstania - wszystkie zostały stłumione. Nieliczne państwa Europy cieszą się wolnością, ale na przykład wolne Włochy to zaledwie resztki istniejącego niegdyś państwa.
Tak jak w przypadku ,,Wallenroda" historia alternatywna jest tłem dla sensacyjnej opowieści, w której na przykład Uniwersytet Warszawski nosi miano Uniwersytetu imienia Feliksa Dzierżyńskiego. W ,,Jednej przegranej bitwie" różne osobistości znane z kart podręczników przyjmują nowe role. Nie wspominając już o tym czym zajmuje się Joseph Goebbels ( odsyłam P.T. do bezpośredniej lektury!), to także ci darzeni większą estymą przyjmują inną, choć podobną do tej ,,prawdziwej" rolę w dziejach świata.
Tu znów należy pochwalić autora za oddzielenie prawdy od fikcji oraz zamysł umieszczenia ,,prawdziwych" biogramów bohaterów.
Niestety, autor nie pisze historii alternatywnych od dłuższego czasu, a szkoda. Bo tematów nie brakuje, tak jak dyskusji, które mogą one zapoczątkować.
Jak rzekł bowiem Gilbert Keith Chesterton: "Literatura jest luksusem, fikcja zaś koniecznością".