Ostatnio do naszych rąk trafiła ciekawa pozycja Nicholasa Reynoldsa „Towarzysz Hemingway”.
Wszyscy wiemy¸ że znany pisarz amerykański Ernest Hemingway sprzyjał lewicowym ruchom, że był korespondentem wojennym wojny domowej w Hiszpanii, a po stronie rebeliantów brał udział w walkach, że sercem i duchem był za rewolucją kubańską, że był przyjacielem Fidela Castro i skończył śmiercią samobójczą.
Nikt natomiast nie wiedział, że był agentem sowieckim, zarejestrowanym pod pseudonimem Argo. Początki tego zdarzenia sięgają połowy lat 30-tych. Wtedy to Ernest Hemingway błyskawicznie zdobywał popularność w Ameryce jako młody, odważny o postępowych poglądach pisarz. Współpracował z nieformalnym organem Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych, marksistowskim pismem „New Masses”. Służby bolszewicki uważnie śledziły jego działalność. W 1935 roku jedno z partyjnych wydawnictw sowieckich wydało zbiór jego opowiadań. Bez zgody pisarza oficerowie bezpieki założyli mu teczkę, mając nadzieję, że złowią cenną zdobycz. I nie pomylili się. Hemingway stał się dla nich ważny, gdy w 1936 roku wybuchła wojna domowa w Hiszpanii. Stała się ona poligonem dla ideologii leninowskiej. Generał Francisco Franco wypowiedział posłuszeństwo skrajnie lewicowemu rządowi. Na pomoc swoim braciom w wierze rewolucyjnej ruszyli Sowieci. Oprócz zasilania oddziałów rebelianckich swoimi ludźmi, bardzo ważną rolę przeznaczyli na propagandę, mającą oddziaływać na prasę. I na tym polu mógł im się przydać pisarz amerykański. Trzeba było urobić międzynarodową opinie społeczną o zbawczych działaniach „szlachetnych” komunistów hiszpańskich i wrednych „zbrodniarzy reakcjonistów” zwolenników gen. Franco.
Rezydent NKWD w Madrycie, mjr. Aleksander Orłow wspominał, że sowieckie tajne służby wpłynęły na nowojorską agencję prasową North American Newspaper Alliance, aby zaproponowała Hemingweyowi wyjazd do Hiszpanii. Został korespondentem wojennym z ramienia NANA i już na miejscu dostał komisarza politycznego tzw. opiekuna, który zadbał, aby pisarz spotykał się z właściwymi ludźmi, odwiedzał odpowiednie miejsca. Opiekunem został holenderski komunista Joris Ivens. Edukował pisarza w słusznej linii partii. A Hemingway wszystko łykał z entuzjazmem i z przekonaniem głosił w swoich reportażach, że gen. Franco jest „skurwysynem pierwszej wielkości”, a bojówkarze z komunistycznych Brygad Międzynarodowych to bohaterowie walczący z faszyzmem.
Oprócz propagandowych artykułów Hemingway wziął udział w nakręceniu dwóch filmów propagandowych: „Hiszpania w ogniu” i „Ziemia hiszpańska”, wzorowanych na sowieckich produkcyjniakach. Pisarz w szerzeniu komunistycznej propagandy był tak zajadły, że atakował swoich kolegów pisarzy, którzy widzieli i oceniali sytuację inaczej. Ofiarą tych ataków stal się znany amerykański pisarz John Dos Passos.
W głównej sowieckiej kwaterze w Hiszpanii, w hotelu Gaylord Hemingway był goszczony przez NKWD, przez samego mjr. Orłowa. Odwiedził także ich obóz szkoleniowy. Brał udział w akcji dywersyjnej, wykolejenia pociągu i walczył na froncie przeciwko frankistom. Wiedział doskonale, że siły rewolucyjne Hiszpanii zostały całkowicie opanowane przez służby sowieckie. Nie przeszkadzało mu to, że stosują krwawy terror, a nawet podziwiał ich za brutalne metody walki i dowodził, że stosowanie bezwzględnego terroru jest niezbędne dla dobra rewolucji.
Nicholas Reynolds określa rolę pisarza w wojnie hiszpańskiej jako „republikańskiej cheerleaderki”. Doszło nawet do tego, że w 1938 roku Hemingway napisał korespondencję do moskiewskiej „Prawdy”, nie różniącą się niczym od innych materiałów drukowanych w tej gadzinówce.
Po zwycięstwie gen. Franco załamany Hemingway wrócił do USA i dalej był piewcą bolszewizmu. W 1939 roku poparł pakt Ribbentrop-Mołotow. Uważał, że ZSRR poparła Hitlera w obronie własnej. Pisarz właśnie w tym czasie został zwerbowany przez NKWD. Zrobił to bez żadnych oporów, z „pobudek ideologicznych”. Dostał pseudonim „Argo”. Jego werbownik , bolszewicki szpieg żydowskiego pochodzenia pisał do Moskwy: „Jestem pewny, że będzie z nami współpracował i będzie robił, co w jego mocy”. Niestety z tej współpracy nie zachowały się żadne dokumenty.
Hemingway piórem robił dla sowietów więcej niż inny klasycznie działający szpieg. Popierał po wojnie okupację Europy Środkowo-Wschodniej przez Armię Czerwoną, a za zimną wojnę oskarżał Churchilla a nie Stalina.
Z entuzjazmem poparł rewolucję na Kubie. Stał się przyjacielem Fidela Castro i głosił z entuzjazmem zwycięstwo jego rządów na Kubie, które przyniosło „wyzwolenie” i stało się wielką dziejową szansą dla Kubańczyków.
Już wtedy pisarz zachorował na depresję i cierpiał na różnego rodzaju paranoje. Reynolds uważa, że miało to związek ze współpracą Hemingwaya z NKWD. Pisarz bał się, że FBI dowie się o tym i zaprowadzi go to „na szubienicę”. Do jego śmierci samobójczej przyczyniła się także choroba alkoholowa i metoda leczenia elektrowstrząsami. O jego współpracy z NKWD dowiedziano się dopiero kilkadziesiąt lat po jego śmierci.
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Miszcz Yoda
14 lipca 2018 at 15:21
W szkole średniej, były niegdyś lekturami ,,stary człowiek i morze” oraz ,,Komu bije dzwon”. Takiej dawki grafomanii nie widziałem nawet, u Borysa Polewoja. Tymczasem podręczniki opiewały ten bełkot, jako arcydzieła…Szczególnie dojmującym doświadczeniem była lektura ,,Dzwonu…”, grubaśne tomisko napisane jakimś knajackim narzeczem, doskonale zresztą oddanym przez tłumacza. Nie wiem czy świadomie? Typowe zero, wypromowane przez służby, by później odpłacało się sowieckim mocodawcom peanami na cześć czerwonej dyktatury.
klioes vel pislamista
14 lipca 2018 at 15:53
10/10!
To noblowskie pisarstwo to absolutne zero. Zawsze czułem do tej grafomanii wstręt, jeszcze w liceum za komuny. Hemingway=Bolek
Hania
14 lipca 2018 at 17:54
No, zgadzam się, że Hemingway był takim sobie pisarzem i mniejszym niż takim sobie człowiekiem
Jak większość współczesnych pisarczyków- noblistów
Ale, po nim był niejaki Dario Fo
Również noblista
On to już zupełny odlot 🙂
Za co ci ludzie otrzymują Nobla, tego zupełnie nie pojmuję….
brat Kowalskiego na emigracji
15 lipca 2018 at 05:55
bo swoi ludzie przyznaja te Noble.
Tomek
14 lipca 2018 at 15:28
„ Bez zgody pisarza oficerowie bezpieki założyli mu teczkę, mając nadzieję, że złowią cenną zdobycz.”
No, czyli agentem nie był, wbrew temu, co głosi tytuł artykułu, skoro teczkę założono mu bez jego wiedzy i dalej w artykule nic autorka nie posze o jakimś podjęciu agenturalnej działalności. Na takich ludzi służby radzieckie używały określenia nie „agent”, ale „pożyteczny idiota”.
klioes vel pislamista
14 lipca 2018 at 15:57
Był CONAJMNIEJ pożytecznym idiotą. Czy bycie idiotą to zaszczyt?
Tomek
14 lipca 2018 at 16:12
A czy ja tak twierdzę?:) Zgadzam się z Tobą, że Hemingway to raczej podrzędny pisarz i „co najmniej” pożyteczny idiota komuny. Czepiam się tylko nieadekwatnego tytułu artykułu, któremu przeczy sama jego treść.
tomek
14 lipca 2018 at 19:23
Jak juz go zyd prowadził to agentem był. Dziwne ze jaka by nie była agentura to zawsze sie znajdzie w niej zyd.
Tomek
14 lipca 2018 at 21:55
Tomuś jak zwykle jednym wątkiem się ekscytuje:). Tomuniu, akurat Żyd w NKWD to nie było nic dziwnego (podobnie, jak Polak w Czeka, co jednak nie budzi takiej już ekscytacji:), ale zapewniam cię, że jest wiele wywiadów w którym ani jednego Żyda nie uświadczysz:).
Stefan
14 lipca 2018 at 22:44
@tomek
„jest wiele wywiadów w którym ani jednego Żyda nie uświadczysz”, są tam za to niezłe parchy.
Tomek
14 lipca 2018 at 23:31
Marek, spać byś nie poszedł? Jak będziesz tak po nocach siedział i o Żydach, czy parchach pisał, to jeszcze ci się jakiś w nocy przyśni albo, nie daj Boże, obrzezanie?:)
SIŁA
20 lipca 2018 at 03:04
„Tomek” to moderator Redakcji.
brat Kowalskiego na emigracji
15 lipca 2018 at 05:58
bez zgody zalozyli mu teczke bo liczyli na te cenna zdobycz. ” Nie pomylili sie…” czyli zdobyli go na agenta
Bowi
14 lipca 2018 at 23:47
„Bez zgody pisarza oficerowie bezpieki założyli mu teczkę, mając nadzieję, że złowią cenną zdobycz. I nie pomylili się.”
„Niestety z tej współpracy nie zachowały się żadne dokumenty.”
„Nikt natomiast nie wiedział, że był agentem sowieckim, zarejestrowanym pod pseudonimem Argo.”
Pani Autorko, to, że niejaki Amerykanin Reynolds chciał zarobić i napisał książkę „Towarzysz Hemingway” jeszcze niczego nie dowodzi.” Informacje, które pani przytacza nie są dowodami na agenturalność Hemingwaya. Raczej antydowodami i czystą narracją. Wiadomo,że ten pisarz miał lewicowe poglądy.Nigdy tego nie ukrywał.Nie każdy, kto miał lewicowe poglądy był agentem. Weźmy Broniewskiego. Rejestrowanie bez wiedzy to stara bolszewicka metoda, żeby się wykazać przed przełożonymi,załapać na awans i kasę.Jak pani pisze, w dokumentach nie ma żadnych dowodów współpracy. Skąd po tylu latach kopernikańskie odkrycie Reynoldsa, skoro niczego nowego nie odkrył, o czym by już wcześniej nie było wiadomo? Tomek 100/100
Dariusz M
15 lipca 2018 at 04:45
Tak samo nie dowodzi jak w przypadku Bolka W.
brat Kowalskiego na emigracji
15 lipca 2018 at 06:01
W 1939 roku poparł pakt Ribbentrop-Mołotow. Uważał, że ZSRR poparła Hitlera w obronie własnej. Pisarz właśnie w tym czasie został zwerbowany przez NKWD. Zrobił to bez żadnych oporów, z „pobudek ideologicznych”.
Dariusz M
15 lipca 2018 at 04:34
Pijak i komunista.
Marian
15 lipca 2018 at 10:51
jaki on tam był agent – pospolity lewak pseudo-intelktualista, co to lubi wypić i zakąsić na cudzy koszt, grafoman
Pingback: 5vn6ey9c63v4bwct5vwc4
Pingback: 3ym4cwt5wvw3d5ynecyvcyrt