Wczoraj w wieku 82 lat w Prisztinie zmarł „kosowski Mandela” - albański pisarz i polityk Adem Demaci. Krytyk komunizmu i reżimu Josipa Broz Tity. Był laureatem przyznawanej przez Parlament Europejski prestiżowej nagrody Sacharowa. Przez 28 lat przesiedział w jugosłowiańskim więzieniu za krytykę komunizmu, ale w o wiele większym stopniu za albański separatyzm. W trakcie pobytu w więzieniu uznawany był przez Amnesty International za więźnia sumienia.
Zmarł w momencie, kiedy ta kolebka narodu serbskiego, jakim jest Kosowo zostało dzięki interwencji NATO, w tym przede wszystkim Stanów Zjednoczonych została od niej oderwana. I powstało tam mafijne państewko z gigantyczną bazą wojskową USA. Muzułmańskie państwo klanowe i mafijne w którym rządzą gangsterzy, handlujący bronią, narkotykami, kobietami i ludzkimi organami. Małe, bandyckie państwo którego przyłączenia do siebie nie chce nawet Albania. Prawdziwy sukces międzynarodowej dyplomacji.
„Demaci był uważany za symbol etnicznych Albańczyków z Kosowa w ich walce z komunistyczną Jugosławią, a później z Serbią o większe prawa i niepodległość dla prowincji. Nazywany był "Mandelą Kosowa". Trudno pogodzić się z tym, że nasz symbol oporu przeminął, zawsze był nieugięty wobec każdego wyzwania” - napisał na Facebooku ogłaszając jednocześnie trzy dni żałoby w Kosowie prezydent Kosowa Hashim Thaci. Następny mafijny bandzior i bandyta z Armii Wyzwolenia Kosowa. Przy okazji protegowany (nieoficjalnie się mówi, że kochanek) amerykańskiej sekretarz stanu Madelaine Albricht.
„Adem Demaci w czasach Jugosławii był więziony łącznie przez 28 lat za wystąpienia przeciwko złemu traktowaniu mniejszości albańskiej w Jugosławii oraz za krytykę komunizmu i reżimu Josipa Broza Tity. Po wyjściu z więzienia w 1990 roku był przewodniczącym Rady ds. Obrony Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. W 1991 roku otrzymał przyznaną przez Parlament Europejski prestiżową nagrodę Sacharowa, był też nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla w 1993 roku”. - głosi niezawodna „Gazeta Wyborcza”. Zapomniała tylko dodać, że Adem Demaci był politycznym przedstawicielem Armii Wyzwolenia Kosowa (UCK) w latach 1998/1999. I pozostał w Kosowie w trakcie całej wojny. Można tylko ubolewać, że Serbowie go nie odstrzelili.
Demoliberalne media przypominają „Kosowo ogłosiło swoją niepodległość 17 lutego 2008 roku. Kraj ten jest uznawany przez 111 ze 193 państw członkowskich ONZ, 23 z 28 Unii Europejskiej i 24 z 29 NATO. Niepodległości tego państwa nie uznały m.in. Serbia, Rosja i Chiny”. My niestety uznaliśmy, bo nam tak kazali Amerykanie. Cóż to największy triumf Demaciego.
Jak widać są faszyści i terroryści, którym przyznaje sie pokojowe nagrody Sacharowa i nominuje do pokojowej nagrody Nobla. W sumie nie on jeden. Pokojowego Nobla przecież dostali prawdziwi rzeźnicy: Menachem Begin, Szimon Peres, Icchak Rabin, Nelson Mandela, Jasir Arafat i Barack Obama. Trzeba przyznać, że to imponujące stado ludobójców. Mających na rękach krew tysięcy osób, odpowiedzialnych za terroryzm, albo ludobójstwo.
Najzabawniejszy był Obama, który ze względu na swój kolor skóry dostał pokojowego Nobla niejako na zachętę. To ciekawe, kiedy ta nagroda trafia w ręce prezydenta USA prowadzącego dwie duże wojny i dziesiątki pomniejszych operacji militarnych na całym świecie. Tak więc okazało się, że Demaci był za małym bandytą, żeby tą nagrodę otrzymać. Owszem przyczynił się do rozpadu Jugosławii, a potem Serbii, ale raczej jako ideolog i symbol.
Sama nagroda Sacharowa to taki sam cyrk jak pokojowy Nobel. „Prestiżowa” nagroda Parlamentu Europejskiego to hołd wobec człowieka, który co prawda później się ciężko obraził na Związek Radziecki, ale wcześniej dar Związkowi Radzieckiemu bombę neutronową. I zanim się stał dysydentem to wcześniej został odznaczony między innymi: trzykrotnie Medalem „Sierp i Młot” Bohatera Pracy Socjalistycznej oraz Orderem Lenina. Był laureatem Nagrody Stalinowskiej (1953) i Nagrody Leninowskiej (1956). Niezły zestaw medali jak na laureata pokojowej nagrody Nobla.
Od 1988 roku nagrodę jego imienia w uznaniu dla osób zasłużonych w walce na rzecz praw człowieka i wolności nadaje Parlament Europejski. Co już w ogóle cyrkiem do kwadratu, bo ta instytucja nigdy nic nie miała wspólnego z Sacharowem. A sam Adem Demaci pewnie się już smarzy w Piekle, gdzie jest jego miejsce. To może tyle na temat „Mandeli Kosowa”, który jednak mimo wszystko był mniejszym bandziorem, niż ten z Republiki Południowej Afryki.
Piotr Stępień