Czarna lista ABW
"Dochodzą do mnie informacje, że reżimowcy, za pomocą swojej bezpieki, tworzą listy ludzi, których należy natychmiast kompromitować i zastraszać" - napisał na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych dziennikarz śledczy Witold Gadowski. Czyżby władza bała się, aby przypadkiem wśród obywateli nie wyłonił się przywódca, który przełamie układ z Magdalenki?
"Mam niewątpliwy zaszczyt znaleźć się na takiej liście, która sporządziła krakowska bezpieka dla niepoznaki zwana ABW" pisze Gadowski. Ilu jeszcze ludzi mediów oraz aktywnych uczestników życia społecznego i politycznego zostało w ten sposób "zaszczyconych" przez służby? - nie wiadomo. Nie wiadomo też, czy owe metody kompromitowania czy zastraszania zmieniły się od czasów komunistycznych, czy jedynie rozwinęły, korzystając z gigantycznego postępu technologicznego.
Wiadomo natomiast, że gdyby ta "czarna lista ABW" była aż tak ściśle tajna, informacja o niej nie krążyłaby wśród dziennikarzy. Nie od dziś w końcu wiadomo, że służby "dają cynk" ludziom mediów, sprzedając im sensację, jeżeli mają w tym konkretny cel. Jeżeli natomiast coś jest ściśle tajne - żaden dziennikarz takiej informacji nie uzyska.
Pojawienie się tego typu doniesień akurat przed 13 grudnia nie może być przypadkiem. Ktoś chyba próbuje kogoś nastraszyć, co oznacza, że sam boi się jeszcze bardziej...
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl