Twierdzenia o konstytucyjności Konwencji CAHVIO budzą zasadnicze wątpliwości
W debacie na temat ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (CAHVIO) istotną rolę odgrywa kwestia konstytucyjności tej umowy międzynarodowej.
Zarówno Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania, jak i inne środowiska zabiegające o ratyfikację Konwencji, forsują tezę o zgodności przepisów Konwencji z polską Konstytucją w oparciu o istniejące w tej mierze opinie prawne. Twierdzenie te należy jednak uznać za przynajmniej niedostatecznie uzasadnione.
W rzeczywistości, opinie na które powołują się środowiska forsujące ratyfikację Konwencji, mówią o zgodności jedynie niektórych przepisów Konwencji z niektórymi przepisami Konstytucji. Żadna z tych opinii nie analizuje kompleksowo wszystkich zgłoszonych w debacie publicznej zarzutów niekonstytucyjności. Znacznie bardziej kompleksowa i wyczerpująca analiza konstytucyjności sporządzona dla BAS przez prof. Cezarego Mika wskazuje natomiast na istnienie zasadniczej sprzeczności konwencji z konstytucją. W opiniach wybiórczo analizujących konstytucyjność Konwencji pominięto zarzuty naruszania przez nią m.in. zasady bezstronności światopoglądowej państwa oraz zarzut, że Konwencja służyć może istotnemu ograniczeniu prawa do sądu i do obrony. Nie odniesiono się również do zarzutów, iż postulowane w związku z ratyfikacją Konwencji zmiany ustawowe będą naruszać zasadę trójpodziału władzy oraz swobodę poruszania się obywateli.
Należy także zwrócić uwagę na kwestię zobowiązań finansowych Rzeczypospolitej, które powstaną w wyniku ratyfikacji. Będę one wyraźnie wyższe niż przewiduje BAS, który nie wziął pod uwagę zobowiązań wynikających z art. 60 Konwencji. Krąg uprawnionych do świadczeń pomocy społecznej powiększy się o osoby spoza UE.
Z kolei ekspertyza sporządzona na zlecenie Kancelarii Premiera, dotycząca ustanawianej przez Konwencję Grupy ekspertów ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (GREVIO), pomija najbardziej kontrowersyjny przepis, uprawniający to ciało konwencyjne do wydawania ogólnych zaleceń dotyczących wdrażania Konwencji. Ten mechanizm będzie w przyszłości wykorzystywany jako środek nacisku na Rzeczpospolitą. Inna opinia KPRM mówiąca o jej konstytucyjności została sporządzona pod kierunkiem naukowca będącego sygnatariuszem tzw. ,,Zasad z Yogyakarty" - dokumentu przyjętego podczas zorganizowanej przez homoseksualnych aktywistów w 2006 r. seminarium na Uniwersytecie Gadjah Mada w Yogyakarcie w Indonezji. Dokument ten forsuje skrajną postać ideologii gender i forsuje wypływające z niej postulaty polityczne sprzeczne z Konstytucją RP (art. 2, art. 18 i 71, art. 25, ust. 2, art. 32 i 53 ust. 1 i 2). Był on w 2013 r. forsowany podczas obrad Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE lecz został tam odrzucony m.in. dzięki postawie kierownictwa polskiej delegacji. Trudno się dziwić, że opinia osoby zaangażowanej w forsowanie skrajnej postaci ideologii gender wyrażającej postulaty środowisk homoseksualnych, nie będzie dostrzegała sprzeczności Konwencji z Konstytucją RP.
Z kolei w opinii BAS (2533-14) z 2 grudnia u.r. odnajdujemy zupełnie podstawowe nieporozumienia terminologiczne, które uniemożliwiają właściwą ocenę konstytucyjności Konwencji. Twierdzi się tam, że pojęcie ,,płci społeczno-kulturowej" (gender) pojawia się w tekście Konwencji jedynie w art. 4 ust. 3. Tymczasem termin ,,gender" występuje w Konwencji 25 miejscach w tym w art. 6, który nakazuje przy interpretowaniu Konwencji uwzględniać ideologiczną perspektywę gender. Pomyłka wynika ze zignorowania przez autora opinii tekstów autentycznych Konwencji i oparcia się na błędnym tłumaczeniu utożsamiającym angielskie gender z polskim słowem ,,płeć" a różnicującym te pojęcia jedynie w zestawieniu z, występującym rzeczywiście jeden tylko raz, terminem angielskim sex. Świadczy to wymownie o powierzchowności analizy BAS i poddaje w wątpliwość zasadność jej konkluzji.
W drugiej opinii (BAS-2533-14A) postawiona została teza,. jakoby wszelkie obiekcje dotyczące konstytucyjności Konwencji utrudniały realizację podstawowych praw i wolności, zaś stwierdzenie niekonstytucyjności Konwencji, miałyby wg autora tej opinii stanowić przyzwolenie na przemoc w życiu publicznym i prywatnym. Twierdzenie to jest erystyczną tezą, której podporządkowano całą treść opinii i nie ma nic wspólnego z profesjonalną analizą prawniczą. Autor opinii, uznał deklarowany w tytule Konwencji cel za rozstrzygający o konstytucyjności Konwencji ignorując ideologiczny sposób ujmowania w niej przemocy jako warunkowanej przez istnienie różnic między kobiecymi i męskimi rolami społecznymi (gender based violence). To zniwelowanie tych różnic ma rzekomo służyć ograniczeniu przemocy. W ten sposób autor drugiej opinii BAS de facto dokonał interpretacji polskiej Konstytucji w zgodzie z Konwencją a nie analizy konstytucyjności Konwencji. Zabieg taki podważa w ogóle sens kontroli konstytucyjności i pokazuje, że celem tej opinii było udowodnienie z góry powziętej tezy.
Tymczasem wątpliwości dotyczące Konwencji nie dotyczą konieczności zwalczania i zapobiegania przemocy ale ideologicznego sposobu pojmowania tej patologii życia społecznego wskazując, że skutki wdrożenia ideologicznych złożeń Konwencji mogą prowadzić do eskalacji przemocy a nie do jej ograniczenia.
Ordo Iuris
Źródło: prawy.pl