Sejm przyjął konwencję wprowadzającą gender, które zdaniem MSZ stanowi trzon polskiej kultury!
254 głosami, przy 175 głosach sprzeciwu i 8 wstrzymujących się, Sejm przyjął konwencję o przeciwdziałaniu przemocy, która w rzeczywistości nie wnosi do polskiego prawa nic poza uprawomocnieniem propagowania wszelkiej maści zboczeń, zwalczając polską tradycję, kulturę i wiarę katolicką.
- Kto dzisiaj jest przeciw konwencji, w rzeczywistości opowiada się po stronie sprawców przemocy - oświadczyła przed głosowaniem pewna zwycięstwa Wanda Nowicka, twierdząc przy tym, że dla polskich kobiet ten dzień jest historyczny i wyjątkowy.
- Konwencja nakazuje ślepe zakazanie tradycji, religii i kultury, gdyż to zadaniem twórców konwencji determinuje przemoc - nie kryła oburzenia poseł Magłorzata Sadurska (PiS), wskazując, iż "zgodnie z zapisami konwencji dzieci mają się uczyć afirmacji związków homoseksualnych".
- Czy małżeństwo jest stereotypem? Czy wychowanie dzieci w normalnej tradycyjnej rodzinie jest stereotypem? - pytała.
- Chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób PO będzie "wyzwalać" polskie kobiety od tradycji, zwyczajów i religii, które chronią je przed przemocą? - przytomnie pytała poseł Marzena Wróbel. Odpowiedzi jednak nie otrzymała. Ze strony rządzącej koalicji padło za to mnóstwo szokujących i kłamliwych stwierdzeń, obrażających w swym prymitywizmie każdego rozumnego człowieka.
Apogeum absurdu nastąpiło wraz z wystąpieniem wiceministra spraw zagranicznych Artura Nowaka-Fara, wsławionego już podczas poprzedzającego trzecie czytanie posiedzenia połączonych Komisji Spraw Zagranicznych i Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Otóż stanął on na stanowisku, że seksualizacja dzieci, wychowywanie ich do patologicznych zachowań w postaci różnego rodzaju dewiacji seksualnych, co bezpośrednio wprowadza rzeczona konwencja, stanowi trzon polskiej wiary, tradycji i kultury.
- Odnosząc się do argumentu, że konwencja jest wymaga jakichś działań przeciwnych wobec tradycji, kultury, czy przekonań religijnych chcę podkreślić, że konwencja nie dotyczy działań negatywnych, konwencja dotyczy promowania pozytywnych postaw, które są trzonem polskiej tradycji, kultury i religii - oświadczył, wzbudzając zdziwienie, niedowierzanie i reakcje emocjonalne posłów opozycji.
W obradach uczestniczyła jedna z orędowniczek konwencji, premier Ewa Kopacz, do której w tych słowach zwrócił się poseł Tadeusz Woźniak (KPSP): "Pani premier, czy pani swoją wiarę i moralność wzięła dzisiaj ze sobą do pracy, czy zostawiła w domu?". W odpowiedzi premier Kopacz wykrzywiła twarz w uśmiechu.
Trafnie całość dzisiejszych obrad i głosowania nad konwencją ujął poseł Zbigniew Girzyński (PiS). Stwierdził on: "Tallayrand powiedział, że ważną sztuką polityków jest wymyślanie nowych nazw dla instytucji, które stały się dla społeczeństwa odrażające i tak jest w tym przypadku" i nie sposób się z tą konstatacją nie zgodzić, jako że najobrzydliwsze i najbardziej destrukcyjne zachowania konwencja kwalifikuje jako walkę z przemocą domową, co nie tylko że jest szczytem fałszu i obłudy, ale zwykłym tchórzostwem. Tylko tchórz bowiem nie nazywa rzeczy po imieniu, a - cytując klasyka - "szambo nazywa perfumerią".
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl