Kto płaci ministrowi Arłukowiczowi?
Bartosz Arłukowicz, z wykształcenia lekarz pediatra [!], z sejmowej mównicy potępił Prawo i Sprawiedliwość oraz kandydata na prezydenta z ramienia tej formacji Andrzeja Dudę za to, że opowiadają się za życiem, a przeciwko in vitro. Za postawę pro life dostało się przy okazji także o. Tadeuszowi Rydzykowi.
Prezentując rządowy projekt ustawy o leczeniu bezpłodności, będącej w rzeczywistości kolejną ekspansją biznesu zapłodnienia pozaustrojowego, Arłukowicz nie odmówił sobie osobistych wycieczek pod adresem Andrzeja Dudy, piętnując go za jego postawę wierną tradycyjnym wartościom i nieskażoną zdobyczami cywilizacji śmierci. Nie mógł zrozumieć - mówił to wprost - dlaczego kandydat na prezydenta z ramienia PiS nie zachłystuje się zachodnimi nowinkami tworzenia człowieka, stanowiącymi próbę wejścia w prawa należne jedynie Panu Bogu oraz prowadzącymi wprost do eksperymentów, jakie w Auschwitz wykonywał okryty najgorszą sławą dr. Mengele.
Minister zdrowia grzmiał w słowach potępienia względem także wszystkich tych posłów, którzy podpisali się pod projektem ustawy zakazującej praktyk zapłodnienia pozaustrojowego, niemalże krzycząc, iż "w Europie" nigdzie nie ma takiego prawa. Dla tego samego doktora Arłukowicza, procedura in vitro okazuje się być metodą leczenia bezpłodności, chociaż środowisko medyczne jest w zasadzie zgodne, że przy pomocy tej procedury nikogo się nie wyleczy. Minister zdrowia, lekarz z wykształcenia, najwyraźniej jest jednak innego zdania...
Co więcej, domaga się on wprowadzenia opłacanych z publicznych środków klinik in vitro nazwanych centrami leczenia bezpłodności, natomiast finansowanie tej zbrodniczej procedury z publicznych pieniędzy nazywa sukcesem obecnego rządu.
- Nie możemy zaakceptować dramatycznej i nieludzkiej wprost zasady, że każde jedno życie w procedurze in vitro jest okupione śmiercią wielu innych istnień ludzkich, śmiercią swojego rodzeństwa. Oto raport rządowego projektu o refundacji in vitro: w ciągu jednego roku trwania programu powstało 2559 ciąż i urodziło się 217 żywych noworodków, natomiast embrionów ludzkich zginęło (część z nich zostało zamrożonych) w liczbie około 44 tysięcy [!]. A roczny koszt wyniósł 72,5 mln złotych - ripostował na ministerialne zarzuty poseł Czesław Hoc (PiS), określając przemówienie Bartosza Arłukowicza jako żenujące.
Zachęcił do korzystania z naprotechnologii, metody tańszej i skuteczniejszej, umożliwiającej naturalne poczęcie pierwszego i kolejnych dzieci. - Naprotechnologia ma jedną wadę - nie napędza interesu in vitro, może dlatego tak cicho o niej w mediach - zauważył, dodając iż skutkiem in vitro jest eugenika selektywna. - Zabawa w Boga już w przeszłości kończyła się źle - skonstatował.
- Tam, gdzie będzie procedura in vitro, będzie manipulacja genetyczna. Przed tym nie da się zabezpieczyć - przestrzegał Hoc. Zwrócił uwagę, w kasie państwa polskiego nie ma pieniędzy na leczenie pacjentów z nowotworami, cukrzycą, mukowiscydozą oraz wieloma innymi schorzeniami, a co trzeci pacjent odchodzi od okienka aptecznego, bo leki są zbyt drogie, tymczasem państwo lekką ręką wydaje setki tysięcy złotych na sfinansowanie jednej z tysięcy przeprowadzanych z użyciem publicznych środków procedur in vitro.
Julia Nowicka
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl