E-book, wymysł lewicy i nośnik jej ideologii
Książka elektroniczna jest w Polsce ukazana jako dobro publiczne. Ministerstwo Edukacji Narodowej i politycy promują ją. Mało kto jednak wie, że e-booki opracował odłam Nowej Lewicy – haktywizm, natomiast e-booki dla szkół umacniają światopogląd lewicowy.
Wraz z upowszechnieniem komputera osobistego w latach osiemdziesiątych zmalał wiek użytkowników. Pierwsi hakerzy rekrutowali się głównie spośród studentów. Steve Jobs opracował Apple I jak miał dwadzieścia jeden lat. Pierwszą grę Steve Wozniak stworzył jako dwudziestodwulatek. Z kolei Bill Gates zapoczątkował Microsoft w wieku dwudziestu lat.
Pokolenie haktywistów kilka lat później nie przekraczało dwudziestki. Dostali już dopracowaną technologię. Pozwalała na porozumiewanie się w czasie rzeczywistym. Za pomocą modemów dzielili się przestrzeżenia technicznymi. Odkrywali błędy i zasady funkcjonowania systemów. Upowszechniali je w formie plików tekstowych. Do najbardziej znanych należały między innymi tęczowe książeczki.
Nazwa wywodziła się z kolorów okładek, co w pewnym stopniu odzwierciedlił film „Hackers” z 1995 roku. Były to pirackie skany dokumentacji technicznej oraz artykułów z prasy dla inżynierów. Stanowiły w dużej mierze pozycje dostępne w bibliotekach. Część była wynoszona i w różnych okolicznościach trafiała do sieci hakerów.
Pozycje wydawała National Security Agency, czyli Narodowa Agencja Bezpieczeństwa. NSA odpowiadała za powstanie komputerów i stworzenie pierwszych połączeń sieciowych. Zajmowała się również - na wzór CIA - bezpieczeństwem USA, ale bardziej koncentrowała się na sprawach wewnętrznych. Publikowane przez nią informacje miały znaczenie dla ochrony poufnych informacji w Stanach Zjednoczonych. Tęczowe książki zawierały opis infrastruktury. Przykładowo pomarańczowa dotyczyła kryteriów sprawdzania bezpieczeństwa systemów teleinformatycznych, zielona obejmowała przechowywanie haseł, a żółta traktowała o wymogach technicznych.
Pierwsze e-booki rozpowszechniały wiedzę z wąskiego kręgu. Wskutek eksploracji systemów przez hakerów pojawiły się pierwsze instruktaże. Stworzyły one prasę haktywistów zwaną zinami. Podobnie jak pirackie książki składały się z samych znaków typograficznych, np. linie tworzyły pisane po sobie podkreślenia: „___”. Identycznie były odzwierciedlane rysunki techniczne.
Pirackie książki z pozycji typowo technicznych poszły dalej. Hakerzy chętnie przekazywali radykalne manifesty Nowej Lewicy. Kto zwalczał kapitalizm oraz krytykował rząd trafiał do wewnętrznej sieci wymiany haktywistów.
Wskutek estymy, że przedstawiciele Pokolenia 1968 chcą zmian hakerzy promowali ich manifest w sieci.
Pojawiły się publikacje kontrkultury, religii New Age, bomb z acetylenu, narkotyków, seksu, robienia wytrychów, broni, podsłuchów. Autorzy tekstów przyjmowali pseudonimy takie jak Lewicowiec (The Leftist), Piroman (The Pyro), Zły Chłopiec w Czerni (Bad Boy in Black), Wysoko Postępowy (High Evolutionary), czy Zabójczy Rekin (Shooting Shark).
Odwoływali się do radykałów. Głosili walkę z systemem, co przyjęli z ideologii Lenina za pomocą nowej technologii tamtych czasów, czyli BBS. Ebook stał się symbolem owego buntu. Zapewniał równy dostęp do dóbr, bo nikt nie płacił za jego pobieranie. Znamienne, że autorzy zinów nie upowszechniali treści konserwatywnych. Trend utrzymał się również w latach dziewięćdziesiątych. Magazyn Blisters On My Butt (Pęcherze na tyłku), w skrócie BOMB, w numerze z 1998 roku w stopce używał podpisu „Jesus was a wanker Press” (!), czyli „wydawnictwo Jezus był ciotą”.
Haktywiści rozpowszechniali e-booki w celu podważania kultury. Abbott Hoffman już w tytule książki „Steal this Book”, czyli „ukradnij tę książkę”, jasno wyłożył na czym polega socjalizm Nowej Lewicy. Odbiorcy treści haktywistów oswajali się ze złodziejstwem. Wersja elektroniczna zyskiwała u hakerów miano „wolnej”, bo nadawała się do łatwego powielania.
Od pozycji technicznych po magazyny tworzył się przez lata osiemdziesiąte zarys idei socjalistycznej dystrybucji książki. Opierał się na cenzurze i radykalnym manifeście. Początkowo e-book służył haktywistom jako narzędzie formowania przez kulturę. Powielaniu ulegały traktaty marksistów i „dowody”, że istnieje możliwość stworzenia raju na Ziemi.
Samo pojęcie utopia wywodzi się od greckiego ou tópos, nieistniejącego miejsca. Haktywiści ignorowali fakty, że nie stworzą raju. Woleli wizję ekonomii Związku Sowieckiego i wygrali. Druk ulotek był droższy, niż powielenie treści na komputerze. Dlatego rozrosła się dystrybucja pirackich książek. Nowa Lewica stała się wyznacznikiem treści dla internautów za pomocą utopii „wolnych” dóbr.
Satanizm, przemoc i seks wkroczyły do świata technologii. Na bazie e-booków od radykałów pojawił się i język pozbawiony szacunku oraz nastawiony roszczeniowo. Netykietę, czyli savoir vivre w sieci stworzyli haktywiści. Od Nowej Lewicy wzięli między innymi brak rozróżnienia ze względu na wiek. Wszyscy stali się równi. Problem ukazał m. in. Götz Aly w książce „Unser Kampf`68. Gniewnym spojrzeniu w przeszłość”. Nagle na niemieckich uniwersytetach profesorowie stali się „kolegami” studentów.
Internet przyjął wzorce z kontrkultury i znikły ograniczenia wiekowe. Nastolatkowe przybrali rolę mędrców i starszych ludzi. Słynny manifest hakerów napisał haktywista o pseudonimie Mentor, jak miał dwadzieścia jeden lat. Wedle obecnych standardów był starcem, bo sieciowi komuniści są dziś coraz młodsi. Za cudowne dziecko Chińczycy uważają trzynastoletniego hakera Wanga Zhengyana. W 2014 wypowiadał się na konferencji o zagrożeniach w Internecie.
Dystrybucja pirackich e-booków pozwoliła Nowej Lewicy na likwidacje naturalnych cenzorów. Rodzice, nauczyciele i dorośli nie mają możliwości zakazania dostępu do książek. Tym samym dzieci, jeśli tylko zechcą, korzystają z treści szkodliwych np. pornografii w „50 twarzach Greya” Eriki L. Mitchell.
Katie Notopoulos na łamach BuzzFeed broniła e-booków. Wskazała, że m. in. pozwalają na czytanie kontrowersyjnych książek w miejscach publicznych, nie zajmują miejsca, czytniki są lepsze w podróżny transportem publicznym, na „Amazon są tony darmowych i dziwnych książek” . Jej zdaniem tradycyjna forma książki szkodzi zdrowiu i przeszkadza w śnie (!). Na stronie autorskiej Mike Fook zachwala e-booki, bo mają więcej zdjęć, komputery czytają je na głos o ile tego pragniemy, są ogniotrwałe (!), nadają się do przeszukiwania i nie zamykają się, jeśli przyśniemy nad lekturą.
Anne Mangen z Uniwersytetu Stavanger wskazuje, że osoby czytające e-tekst na czytniku książek mniej zapamiętują. Wniosek ten potwierdzają Bente R. Walgermo, Kolbjørn Brønnick na łamach International Journal of Educational Research z 2013 roku. Profesor Charles Czeisler wskazał, że światło z urządzeń takich jak czytnik Kindle wpływa na sen. Doktor Victoria Revell zaleca, aby nastolatki czytały mniej ebooków zwłaszcza wieczorem, bo inaczej zakłócą funkcjonowanie organizmu. Zdaniem Sary Thomée z Uniwersytetu w Getynburgu używanie nowoczesnych technologii przez osoby w wieku szkolnym powoduje wzrost niepokoju oraz stresu i depresji.
Promocja e-booków wykracza poza marketing producentów urządzeń. Służy kształtowaniu młodego pokolenia. Działacze Nowej Lewicy zachęcają do uczestnictwa w kulturze haktywistów. Tak zwalczają świadomość przynależności narodowej i budują kult socjalizmu. Rozdawnictwo korumpuje i uzależnia. Osłabieniu ulega więź między twórcą i czytelnikiem. Autor książki staje się kolejnym plikiem do pobrania i w związku z tym zanika potrzeba płacenia za pracę, czyli za pisanie. Za to umacnia się wzorzec „darmowej” usługi.
Rodzi się intelektualna korupcja. Znaczenie zyskują ci, co rozdają. Wyuczony mechanizm jest przekładany na inne dziedziny życia. Mitem jest, że ludzie żyją w dwóch światach – wirtualnym i rzeczywistym. Internet jest częścią tu i teraz. Przyjmowane tam wzorce są przekładane na otoczenie.
Wraz ze zbudowaniem bazy u ludzi młodych rząd przechodzi do ofensywy. Dziś e-booki dla szkół umacniają światopogląd lewicowy. Podręcznik Obywatela do nauki wiedzy o społeczeństwie Agnieszki Florczak do klasy 3 gimnazjum jest monotematyczny. Całość wypełnia drobiazgowa analiza Unii Europejskiej. W spisie treści brak jednak informacji o krytykach socjalizmu z Brukseli. Zamiast tego są takie merytoryczne fragmenty:
„Unia Europejska to bardzo rozbudowany organizm, którego różne części muszą ze sobą współpracować. Nie tylko po to, by osiągać wspólne cele, ale po to, by w ogóle funkcjonować. Zrozumienie działania tak złożonego przedsięwzięcia wymaga przyjrzenia się mu z każdej strony”.
Przy opisach zaś kanonów piękna w e-podręczniku Andrzeja Jarosza i Izabeli Magdziarczyk padają słowa Umberto Eco o estetyce ludzi umysłowo chorych i wizjach po narkotykach. Stronice e-booka zdobi modelka Naomi Campbell.
Atak na klasyczną formę książki jest początkiem. Ułudą jest przekonanie, że Wolne Lektury spowodują zainteresowanie dorobkiem polskich klasyków. Nie zainteresują. Winny jest haktywizm. Pierwsze opracowania lektur i gotowe wypracowania opublikowali w zinach hakerzy z lat osiemdziesiątych. Tworzyli je uczniowie i oni odpowiadali na potrzeby sobie podobnych. Bezpłatne książki nastolatkowe traktują jako oszczędność, a nie kradzież.
E-booki w ręku polskiego rządu są sposobem narzucenia reguł gry haktywistów. Równocześnie Nowa Lewica wkracza do polityki unijnej przez Digital Agenda for Europe. Owocem czego staje się zamknięte koło. Politycy w Polsce narzucają stosowanie e-booków, bo tak promują nowoczesność w oczach wyborców. Młodzi czytelnicy uczą się obcowania z mediami opanowanymi przez haktywistów i ostatecznie przyjmują ich kulturę.
Jacek Skrzypacz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl