Podwójne standardy MSZ - mniejszość żydowska uprzywilejowana względem Polaków

0
0
0
/

Kiedy podaje się niższą liczbę zabitych w czasie II wojny światowej żydów niż twierdzą oni sami, MSZ z siedzibą w Warszawie określa to mianem kłamstwa oświęcimskiego, kiedy jednak media stosują wyrażenie "polskie obozy koncentracyjne" dla resortu nie jest to żadne kłamstwo, ale "wadliwy kod pamięci".

 

Skandal wybrzmiał po raz kolejny, kiedy odpowiadając na interpelację posła Artura Górskiego, który zapytał, czy prawdą jest, że w przypadku tekstu w „New Yorker”, mówiącego o "polskich obozach koncentracyjnych", zabrakło reakcji MSZ i polskiej ambasady, podsekretarz stanu Henryka Mościcka – Dendys z upoważnienia ministra Grzegorza Schetyny oświadczyła, iż "MSZ każdorazowo podejmuje interwencję w przypadku użycia tzw. wadliwych kodów pamięci". To jednak nie wszystko...

 

Otóż w przedłożonej interpelacji Artur Górski pytał, czy MSZ będzie reagowało wobec faktu, że mimo zapowiedzi niemieckiej Centrali Kształcenia Politycznego z 2012 r., że wycofany zostanie z dystrybucji cały nakład 800 tys. egz. książki dla niemieckich gimnazjalistów (padają tam stwierdzenia, że Żydzi umierali w „polskich obozach koncentracyjnych”, zaś w przedwojennej Polsce „panował tradycyjny antysemityzm”), do dziś publikacja ta nadal jest dostępna w szkolnych bibliotekach i utrwala wśród młodych Niemców fałszywe przekonanie o Polsce i Polakach?

 

Na to pytanie resort odpowiedział: "Treść publikacji Federalnej Centrali Kształcenia Politycznego pt. „Żydowskie życie w Niemczech” była powodem do podjęcia w styczniu 2012 r. przez Ambasadę RP w Berlinie stanowczej interwencji w związku z użyciem w tekście sformułowania „polski obóz”. Do autorów publikacji wystosowany został oficjalny protest. Ówczesny ambasador RP w RFN - Marek Prawda, interweniował osobiście w tej sprawie u przewodniczącego Federalnej Centrali Kształcenia Politycznego. Broszura, dostępna w wersji elektronicznej (format PDF) została skorygowana zgodnie z przyjętą terminologią. Kierownictwo instytucji zobowiązało się do wycofania z obiegu nakładu zawierającego nieprawidłowe sformułowanie i zastąpienie go wersją poprawioną, która była już przygotowana do druku. Polscy dyplomaci otrzymali także zapewnienie, że sukcesywnie wymieniane będą wadliwe egzemplarze w bibliotekach publicznych. Nie można jednak wykluczyć, że w zasobach bibliotek szkolnych mogą znajdować się jeszcze niepoprawione wersje."

 

dodając, iż:

 

"Broszura przedstawiająca historię życia żydowskiego w Niemczech w części poświęconej Holokaustowi, w sposób jednoznaczny definiuje genezę powstania obozów zagłady m.in. na terytoriach okupowanych przez III Rzeszę w Europie Wschodniej. W sposób jednoznaczny wskazuje sprawców ludobójstwa i zbrodni popełnionych przez Niemcy w okresie II wojny światowej. Niemniej jednak nie zwalnia to redakcji i autorów broszury z odpowiedzialności za użycie poprawnych sformułowań i terminów w odniesieniu do niemieckich nazistowskich obozów zagłady na terenie okupowanej Polski."

 

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na sposób formułowania zdań przez MSZ. Kłamstwo nie zostaje nazwane po imieniu. Zamiast wyraźnie określić zawarte w materiałach dydaktycznych, o których mowa,  przekłamania i manipulacje, dowiadujemy się, iż są to "wadliwe egzemplarze" i "nieprawidłowe sformułowania". 

 

Co więcej, minister Grzegorz Schetyna, zapytany o to, czy zgadza się z opinią organizacji i mediów polonijnych w Niemczech, że tylko groźbą kar sądowych (głownie perspektywą wysokich kar finansowych i więzieniem) zmusi się międzynarodową prasę do zaprzestania szkalowania narodu polskiego przez kłamstwa historyczne i fałszywe oskarżenia, w tym o zbiorowy antysemityzm, odpowiada ustami swojego pełnomocnika, że nie widzi powodu podejmowania takich kroków, ponieważ dotychczasowe są skuteczne.

 

"Departament Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej MSZ we współpracy z Biurem Rzecznika Prasowego prowadzi od 2004 r. kampanię przeciw „polskim obozom koncentracyjnym” i podobnym błędnym kodom pamięci, które są w sposób nieuprawniony używane w przestrzeni medialnej niektórych państw. Od 2008 r. MSZ na podstawie danych z placówek dyplomatycznych i konsularnych przygotowuje corocznie statystyki, a także sporządza analizę nadesłanych materiałów medialnych (pod kątem częstotliwości pojawiania się błędnych sformułowań, charakteru i kontekstu ich użycia) oraz interwencji placówek (pod kątem skuteczności działań)."

 

Widać zatem wyraźnie, że jeżeli Polacy chcą walczyć ze szkalującą ich polityką historyczną państwa niemieckiego i narodu żydowskiego, muszą zrobić to sami wykładając dodatkowe pieniądze i to bynajmniej nie dla MSZ, które dotychczas nie podjęło żadnych skutecznych działań w tej materii. Wysyłanie not protestacyjnych, o których na dodatek nikt w zasadzie nie wie, że zostały wysłane, to nie jest metoda na zapobieżenie w przyszłości szkalowaniu dobrego imienia Polski i Polaków.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną