Mistrz Pilipiuk o lewakach, drożyźnie, islamistach, antypolonizmie, Międlarze, Franco, Jaruzelskim, Ince i PiS
Andrzej Pilipiuk jest znany gównie ze swoich pełnych humoru opowiadań i powieści. Należy pamiętać jednak o prawicowych poglądach mistrza, którym daje wyraz na swoim blogu. Warto przypomnieć wpisy pisarza z ostatniego miesiąca.
Zdaniem Andrzeja Pilipiuka „haniebne decyzje prezydentów miast traskowskiego (odebranie patronatów ulic ludziom zasłużonym, a przywrócenie ich komuchom), adamowicza (likwidacja pomnika ks. Jankowskiego), to de facto specyficzna reklama. Idą wybory do europarlamentu, zbliżają się kolejne wybory do sejmu. Ci ludzie pokazują swoim wyborcom, że oni i ich ugrupowania będą konsekwentnie, skutecznie i twardo walczyli z PiS-em, prawicą kościółkową, oraz z symboliką narodową i katolicką w przestrzeni publicznej”. Według pisarza „jest to oferta skierowana do tych wszystkich którzy przestraszyli się Kaczyzmu. Do ludzi którzy mają alergię na historię. Dla tych którzy czują strach przed obnażeniem ohydnych czynów swoich ojców i dziadków. Dla tych których wymiana części decydentów pozbawiła lukratywnych posad i kontraktów. A także do lewicującej gówniarzerii”.
W opinii Andrzeja Pilipiuka „przy bardzo niskich cenach skupu żywca i płodów rolnych ceny żywności są rażąco wysokie. (...) są [ku temu] 4 główne czynniki. Po pierwsze 70-80% handlu detalicznego żywnością jest w rękach obcego kapitału. Po drugie większość firm przetwarzających żywność to firmy obce. Po trzecie obcy kapitał całkowicie zdominował rynek hurtowy”. Pisarz w swoim wpisie przypomina, że z tytułu zmonopolizowania przez obcy kapitał produkcji i dystrybucji żywności w Polsce osiąga zyski transferowane za granice w wysokości „40-60 miliardów zł rocznie. Każdy z nas tylko na tym polu dopłaca 1-1,5 tyś zł do dobrobytu krajów "starej" UE”. Pisarz przypomniał również, że „ogromna część jeszcze polskich sklepów nie posiada własnych lokali - do cen musi doliczać narzut na czynsz. Warto by prześledzić kto i jakimi drogami wszedł w osiadanie tych lokali - do 1990-tego wszystkie były własnością państwa czasem spółdzielni mieszkaniowych. Gdy sklepy i firmy ulegały prywatyzacji z reguły dotychczasowe załoga przejmowała firmę ale lokalu już nie pozwalano im ani zająć ani kupić”. Zdaniem pisarza „nie należy zaniedbywać jeszcze czynnika dodatkowego - jakim jest pazerność naszych władz. Narzuty podatkowe i składkę ZUS sklepikarz musi jakoś rekompensować”.
Andrzej Pilipiuk opisując przedświąteczną okładkę warszawskiego dodatku „Gazety Wyborczej” „na której migdalą się dwaj homoseksualiści” stwierdził - "Uważam się za człowieka ogromnie tolerancyjnego. Uważam że każdy powinien mieć prawo szukać sobie szczęścia po swojemu o ile nie krzywdzi innych. Nasza religia odrzuca i potępia homoseksualizm. Polska tradycja zawsze piętnowała takie zachowania. Ale nie widzę problemu że geje obchodzą sobie Wigilię. Skoro w swoim sumieniu rozważyli że mogą – to niech obchodzą. Nie widzę problemu że rodziny które tę orientację akceptują zaproszą homoseksualnych krewnych do wigilijnego stołu. Natomiast ta okładka jest dla mnie skandaliczna i absolutnie niedopuszczalna – stanowi próbę zawłaszczenia cudzej przestrzeni kulturowej. To są nasze święta. Nasze przeżycie duchowe i religijne. Redaktorzy z Czerskiej mający na co dzień gęby pełne frazesów o tolerancji i szacunku - właśnie je depczą”.
Komentując napływ islamskich imigrantów do Europy Andrzej Pilipiuk stwierdził, że „przybywa do kraju UE "nieszczęsna ofiara wojny" np. z Somalii czy Afganistanu. Dostaje azyl i zasiłek. Pracy nie podejmuje bo albo nie ma kwalifikacji albo nie zna języka, albo praca jest niezgodna z jej religią. Ściąga rodzinę (liczną). Zasiłek rośnie. Po paru latach dostają szwedzkie paszporty. Przychodzi lato i te "nieszczęsne ofiary wojny" wsiadają sobie w samolot i lecą do krajów w których "musieli" uciekać. Na wakacje... Albo np. obrzezać córkę. Często są to te same kraje które właśnie wypluwają kolejną falę "nieszczęsnych ofiar wojny".”
Opisując przyznanie grantu z naszych podatków dla ''naukowców'' szkalujących Polaków bezpodstawnymi oskarżeniami o antysemityzm Andrzej Pilipiuk stwierdził, że „sami płacimy za to by pseudonaukowcy pluli nam w twarz”.
Odnosząc się do tego, że „syn premiera Tadeusza mazowieckiego pozywa byłego księdza J. Międara. Poczuł się obrażony że mu szargają pamięć ojca” Andrzej Pilipiuk stwierdził, że „GRUBA KRESKA była dla mnie czymś kompletnie niezrozumiałym. Gruba kreska była ewidentną zdradą Ojczyzny. Zbrodnią ale też publicznym napluciem na świeże jeszcze groby ofiar jaruzelskiego i kiszczaka. Na początku lat 90-tych komuchów należało osądzić, niektórych powiesić, ich potomstwo całkowicie wyizolować. Kapusiów w wielu przypadkach powsadzać do więzień. niektórych zamieszanych w zbrodnie reżimu - stracić. W chwili gdy w ulicznych demonstracjach niesiono transparenty: "Dla komuny - Norymberga" pierwszy niekomunistyczny premier pozwalał ubecji palić całe ciężarówki obciążających akt”.
Według Andrzej Pilipiuk decyzja hiszpańskiej lewicy o usunięciu zwłok generała Franco z mauzoleum w Dolinie Poległych pod Madrytem „to hańba. Generał był jaki był ale tylko dzięki jego działaniom Stalinowi nie udało się w połowie lat 30-tych podpalić Europy od południa. Tylko dzięki generałowi Hiszpania nie zamieniła się w jeden wielki gułag i jest dziś normalnym nowoczesnym i dostatnim krajem”.
Oceniając Jaruzelskiego pisarz stwierdził „że przez pierwsze dni stanu wojennego nie jeździło pogotowie ratunkowe - po pierwsze nie było jak go wezwać, po drugie pogotowie nie miało nocnych przepustek a obowiązywała godzina milicyjna. Do tego lekarze nie mieli nocnych przepustek - ci którzy mieli nocny dyżur nie mieli jak dotrzeć do szpitali. Inni nie mieli jak wrócić do domów - koczowali w szpitalach nawet po kilka dni. Dopiero na trzeci lub czwarty dzień ogłoszono że wolno wyjść z domu i poprosić patrol o wezwanie pogotowia przez radiotelefon. Było to rozwiązanie dość ryzykowne - bo partołom pozwolono strzelać bez ostrzeżenia (choć nie są znane przypadki). W ciągu doby pogotowie tylko w Warszawie podejmuje ok 1000 interwencji. Jakiś odsetek to ratowanie życia. Gdy masz zawał, udar, atak wyrostka robaczkowego, gdy nagle zaczyna się poród z powikłaniami etc - bez szybkiej pomocy pogotowia w większości przypadków UMRZESZ (…) JARUZELSKI WYŁĄCZAJĄC TELEFON 999 ZABIŁ (w skali kraju) OK 1-2 TYŚ OSÓB”.
Zdaniem Andrzej Pilipiuk „środowiska patriotyczne narzucają swoją narrację za pomocą prostych czytelnych symboli. W tym miejscu stawiamy krzyż, w tym pomnik, w jeszcze innym wieszamy tabliczkę z nazwą ulicy sławiącą bohatera zasłużonego dla kraju a może tylko okolicy. Budujemy wspólnotę, oswajamy przestrzeń, wbijamy słupy graniczne. To jest nasz teren. Za tę Polskę walczyli a czasem i ginęli nasi dziadkowie i pradziadkowie. Mamy prawo do tej ziemi i możemy to prawo zaznaczyć. Ludzie tacy jak trzaskowski, tusk, czy komorowski też uważają się za Polaków, mówią naszym językiem, stoją pod łopoczącymi biało-czerwonymi flagami. Ale trafiają się sytuacje które jak papierek lakmusowy pozwalają stwierdzić co tak naprawdę im w sercach gra… Danuta Siedzikówna - „Inka” jednoczy wszystkich uczciwych Polaków myślących kategoriami wspólnoty. Zginęła zamordowana przez komuchów – była sanitariuszką – na polu bitwy opatrywanie ran to też walka. Walka za Polskę. Inka nie była zapewne fanką piłki nożnej – ale kibole palą race i robią sektorówki na Jej cześć. Inka nie należała do PiS, ani ruchu Kukiza, nie była członkinią organizacji narodowych – ale politycy tych trzech dość odmiennych ugrupowań uważają ją za wzór dla młodego pokolenia. Służymy ojczyźnie i Ona służyła. Nie jest nam po drodze z tymi o owymi – ale „Inka” jest wspólna. Dla tych którzy chodzą w garniturach pod krawatem i dla tych którzy stercząca z dresu szyję okręcają szalikiem. trzaskowski klasyfikuje ludzi wedle bardzo zawężonych kryteriów ulicznego gangu. Dzieli ostro - na swoich i obcych. Odmówił „Ince” ulicy. Odebrał. Dla niego „ona jest z pisu”. Dla niego tabliczka z Jej nazwiskiem na ścianie domu to znak, że ten teren zaanektowali ci których nienawidzi i których się boi. Tak jak dla komorowskiego nie do zniesienia był krzyż stojący przed „jego” pałacem. Dla trzaskowkiego Inka jest zagrożeniem. I wyrzutem sumienia. Polska? Wspólnota? Symbol jednoczący różnych ludzi o różnych poglądach? A po co mu to? Dlatego woli ulicę imienia „partyzanta ze spalonego lasu” człowieka który wyjątkowo nieudolnie usiłował budować Gwardię Ludową – podporządkowaną NKWD stalinowską partyzantkę”.
Oceniając szanse wyborcze PiS Andrzej Pilipiuk stwierdził, że „czekają nas dwa trudne lata. Wybierać bembizmy naszych europosłów, potem posłów i senatorów - wreszcie prezydenta. Zapewne nadejdą zmiany. Przekonanie że PiS "nie ma z kim przegrać" jest błędne. Po pierwsze PiS posiada ogromny elektorat negatywny - ten zagłosuje na byle kogo - kogo tylko wskażą antyrządowe media. Po drugie na PiS głos oddało wielu ludzi podobnych do mnie - nie tyle zwolenników ale raczej sympatyków lub sojuszników. [A] Ja? Jestem rozczarowany. Mocno. Liczyłem na twardą rozprawę z PO do delegalizacji organizacji włącznie. Liczyłem na uzdrowienie polityki wschodniej. Liczyłem na ostrzejsze stawianie się UE. Prywatnie liczyłem też na ochronę polskiej kultury - w tym na zniesienie podatku VAT na książki. Głosowałem licząc, że oddaję głos na krwawych siepaczy z nahajami w łapach. Dostałem miłych harcerzy prowadzących politykę uśmiechów... Nie podoba mi się "tępienie pazurów" - wycofanie ministra Macierewicza, zastąpienie charyzmatycznej pani Szydło jakimś mydłkiem. Nie jestem odosobniony w swoim rozczarowaniu. Rozczarowani są kibole. Rozczarowani są narodowcy. Część z nich zostanie w domach. Część odda głos na inne partie. Napływ beneficjentów 500+ może nie zniwelować tego ubytku. Rozczarowałem się też prezydentem Dudą. Zasadniczo sprawdza się nawet nieźle - wygląda po ludzku, gada po zagranicznemu umie się ubrać, zachować, uśmiechnąć. To fajny prezydent - ale na spokojne syte i bezpieczne czasy. Co dalej? Dobre pytanie. Nie wiem. Może przeklnę pod nosem i wrzucę do urny kartkę z głosem poparcia dla kaczystów. Może zostanę w domu. Nie mówię nikomu jak ma głosować. Proszę tylko: to musi być świadoma decyzja poparta długim i drobiazgowym audytem sytuacji. Głosujmy świadomie. Głosujmy tak żeby się potem nie wstydzić”.
Komentując pomysły lewicy na świecką obchody Bożego Narodzenia Andrzej Pilipiuk stwierdził, że „niektóre lewicowe aktywistki to już kompletnie pop....”.
Jan Bodakowski
Źródło: JB