Czy sztuka nowoczesna jest formą aktywności okultystycznej? W kinach Monument. Świetny polski film

0
0
0
fot. screen YouTube
fot. screen YouTube /

Na ekranach kin w całej Polsce, w tym i w warszawskim kinie Amondo, można zobaczyć świetny polski film „Monument”. Niestety nie mogę napisać czemu świetny, bo gdybym to zrobił, odebrałbym widzom satysfakcje z oglądnięcia obrazu. Film jednak polecałbym wszystkim widzom na serio biorącym sprawy wiary.

„Monument” przedstawia historie grupy studentów hotelarstwa, którzy po podróży busikiem trafiają na praktyki do ośrodka wypoczynkowego. Na miejscu sterroryzowani przez wredną kierowniczkę, non stop pracują. Kierowniczka, by ich poniżyć, pozbawia ich indywidualności poprzez nakaz noszenia plakietek z identycznym imieniem (wszyscy studenci nazywają się Paweł, a studentki Ania).

 

Studenci muszą obsługiwać wesela, sprzątać pokoje, gotować w kuchni, czyścić teren wokół ośrodka (w tym i tytułowy monument), myć niedołężnych emerytów, wynosić śmieci, pracować w pralni. W schizofrenicznej atmosferze wszyscy z czasem zaczynają popadać w psychozę, rzeczywistość staje się coraz bardziej demoniczna (w śmietniku ośrodka, po zlikwidowanej kaplicy wyrzucone są dewocjonalia). Młodzi zachowują się coraz bardziej patologicznie, czego ukoronowaniem donosicielstwo, akty agresji czy niesatysfakcjonujący stosunek homoseksualny dwu chłopaków.

 

Młodzież ukazana w filmie wygląda na wykorzenioną, pozbawioną duchowych aspiracji, zagubioną i pozbawioną wsparcia rodziny, ograniczającą się do prymitywnej rozrywki, która jest odskocznią od tandetnego życia przepełnionego ciężką pracą i pogardą ze strony pracodawców. Taki mało romantyczny naturalistyczny opis realiów. Groza wieje z realiów życia (potęguje ja ścieżka dźwiękowa).

 

Młodość bohaterów na tle brudu, tandety, starości, nie jest czym świeżym i optymistycznym, ale zapowiedzią ich starości, zmęczenia, frustracji i braku perspektyw, tego, że nie ma treści w ich pustym i smutnym życiu, pozbawionym romantycznej miłości.

 

Po skończonym kursie studenci biorą w piwnicy ośrodka w okultystycznym rytuale, pełen skowytu, szamańskich tańców. Oglądając ten scenę trudno oprzeć się wrażeniu, że sztuka nowoczesna przestała być formą ekspresji artystycznej, a stała się forma ekspresji demonicznej, formą okultystycznych rytuałów – w których bezrefleksyjnie, niczym opętani, biorą udział artyści, odrzucając swoje powołanie do szerzenia prawdy i piękna. Celem takiej zakorzenionej w ezoteryzmie sztuki nowoczesnej jest odwrócenie uwagi odbiorców od tego, co ważne, by wieść ludzi na zatracenie.

 

Reżyserem i scenarzystą filmu „Monument” jest Jagoda Szelc. Producentami filmu jest Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa Telewizyjna i Teatralna w łodzi, Studio Filmowe Indeks, Miasto Łódź. W filmie zagrali głównie młodzi studenci łódzkiej filmówki: Zuzanna Lit, Anna Biernacik, Paulina Lasota, Karolina Bruchnicka, Anna Bolewska, Weronika Asińska, Anna Bieżyńska, Paulina Walendziak, Magdalena Wieczorek, Marta Wiśniewska, Oskar Borkowski, Jakub Zając, Mateusz Czwartosz, Jakub Gola, Adam Gradowski, Dawid Ptak, Patryk Kabała, Adrian Brząkała, Jakub Matwiejczyk, Mateusz Więcławek, Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska, Gabriela Muskała, Mirosław Henke, Sławomir Zieliński, Krzysztof Mordzak, Jakub Gomółka, Adam Niedziałek, Małgorzata Smolik, Andrzej Heniuk, Michał Jóźwik, Mateusz Rzeźniczak, Adrian Budakow, Mikołaj Chroboczek, Barbara Wypych, Jan Butruk, Maciej Miszczak, Magdalena Kamińska, Sławomir Zwoliński, Jacek Kędzierski, Kamil Andrzejewski, Maciej Baraniak. Ciekawe ilu z nich zrobi karierę?

 

„Monument” to film dyplomowy niedoświadczonych w branży studentów łódzkiej filmówki, bardzo profesjonalny i zdecydowanie lepszy od wielu produkcji ''dorosłych'' twórców. Obraz doskonały – pisze o tym, bo byłem zbulwersowany pierwszym filmem tej reżyserki, laureatki Paszportu „Polityki” (sztandarowego pisma lewicy).

 

Debiutem reżyserki i scenarzystki filmu „Monument” Jagoda Szelc był film „Wieża. Jasny dzień”. Film „Wieża. Jasny dzień” to historia spotkania rodzinnego z okazji Komunii Świętej. Do mieszkających w górach dobrze sytuowanego małżeństwa, Muli (w tej roli Anna Krotoska) i Michała (w tej roli Rafał Cieluch) przybywają krewni, brat pani domu z żoną i dwójką dzieci, oraz siostra pani domu, zapewne pacjentka szpitala psychiatrycznego Kaja (w tej roli Małgorzata Szczerbowska). Rodzina skrywa tajemnice — dziewczynka idąca do Komunii to biologiczna córka wariatki.

 

Film wyprodukowało Studio Filmowe Indeks (należące do państwowej Szkoły Filmowej w Łodzi), Koproducentem filmu była Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa Telewizyjna i Teatralna (Łódź), oraz Odra Film Odra-Film, Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego. Film współfinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej, instytucja podległa Ministerstwu Kultury, oraz Dolnośląski Konkurs Filmowy (którego fundatorami są samorządy województwa dolnośląskiego i miasta Wrocławia).

 

Polacy będący bohaterami filmu „Wieża. Jasny dzień” ukazani są jako osoby zaburzone psychicznie (jedne bardziej, drugie mniej), skrywający mroczne tajemnice, ludzie, których łączą chore wspomnienia oraz niezdrowe relacje rodzinne. Polska ukazana jest jako kraj, w którym czyha przerażające niewypowiedziane zagrożenie, kraj wywołujący szaleństwo. Szaleństwu temu ulega również ksiądz udzielający dzieciom sakramentu. Pierwsza Komunia w filmie ukazana jest jako ogromna trauma dla dzieci, pusty chory rytuał.

 

Schizofreniczne zakończenie filmu sprawia, że właściwie nie wiadomo, o co w nim chodziło. Choć można podejrzewać, że chodzi o wydanie pieniędzy podatników na kreowanie negatywnego wizerunku Polaków i katolicyzmu, oraz na szerzenie turpizmu jako antytezy dla wartości cywilizacji łacińskich takich jak piękno i prawda.

 

W wypadku „Monumentu” przesłanie filmu, w oczach katolika, konserwatysty, jest o wiele lepsze niż w wypadku filmu „Wieża. Jasny dzień”.

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną