Kolejne fakty na temat tajemniczego wybuchu jądrowego w Rosji
Wall Street Journal donosi, że po tajemniczej eksplozji jądrowej, do której miało dojść na poligonie w Rosji, nagle dwa pobliskie ośrodki badające promieniowanie (Dubno i Kirow), poinformowały, że miały problem z prądem i nie mogą przekazać danych na temat promieniowania. Amerykańska gazeta sugeruje, że może być to próba ukrycia prawdy o rozmiarach zdarzenia.
Informowaliśmy, że Agencja prasowa Bloomberg twierdzi, że w Rosji wybuchł mały reaktor jądrowy, który zasilał poligon wojskowy. Potwierdzają to urzędnicy rosyjskiego instytutu. W wyniku wybuchu zginęło pięciu naukowców.
Wiaczesław Sołowiew z rosyjskiego instytutu powiedział: "Instytut pracuje nad małymi źródłami zasilania, które wykorzystują materiały radioaktywne, w tym materiały rozszczepialne i materiały radioizotopowe dla rosyjskiego ministerstwa obrony oraz zastosowań cywilnych".
Z kolei dyrektor instytutu Valentin Kostyukov poinformował: "Mężczyźni, którzy zostaną pochowani w poniedziałek, byli bohaterami narodowymi i elitą rosyjskiego Federalnego Centrum Jądrowego”.
Do wybuchu doszło 8 sierpnia na poligonie w obwodzie archangielskim na północy Rosji. Na początku Rosjanie nie wspominali o tym, że miał tam miejsce wybuch jądrowy. Informacje na ten temat przedostawały się jednak do mediów. Poinformowała o tym administracja Trumpa, która oskarżyła Rosję o ukrywanie prawdy, tak jak w wypadku w Czarnobylu.
Inne hipotezy mówią o wybuchu rakiety z napędem jądrowym.
Źródło: Wall Street Journal