Czy potrzebny nam patos w życiu narodowym i duchowym?
Coraz częściej widzimy tendencję do rugowania patosu z życia narodowego i duchowego. Politycy i duchowni coraz rzadziej sięgają po patos, który staje się czymś passe. Pytanie, czy słusznie?
Jeżeli patos towarzyszy pustym hasłom wyborczym, obietnicom bez pokrycia, emocjonalnym ale powierzchownym wystąpieniom to słusznie razi i odrzuca.
Już św. Augustyn, który był nauczycielem retoryki, stwierdził jednak, że o wielkich rzeczach należy mówić w sposób wielki, to znaczy patetycznie.
Słownik językowy PWN rozróżnia dobry i zły patos. Ten pierwszy to «ton lub styl mówienia lub pisania podkreślający wzniosłość tematu». Ten drugi natomiast to «sztuczny sposób wysławiania się, pełen górnolotnych słów i wyrażeń».
Zanikanie patosu wiąże się z zanikaniem wielkich spraw. Tam gdzie patriotyzm i wiara nie są traktowane poważnie, trudno mówić patetycznie. Tam gdzie jednak wielkie sprawy się odradzają, tam też jest miejsce na patos - ale jak ze wszystkim musi być w odpowiedniej ilości, w odpowiednim kontekście i okolicznościach.
Nie bójmy się wielkich słów, pod warunkiem, że chcemy mówić o rzeczach naprawdę wielkich.
Źródło: Michał Krajski