Pierwszy napisał o tym portal Gazety Wyborczej Gazeta.pl, następnie Wp.pl i Radiozet.pl. Portale przytoczyły słowa księdza bez komentarza, uznając widocznie, że są one same w sobie tak bulwersujące, że nic nie trzeba dodawać.

Chodzi o słowa: "Na dłonie kapłańskie działa sam Pan Bóg w trójcy jedynej, tak że te dłonie moje materialnie to są dłonie Tomasza, ale tak naprawdę to są dłonie chrystusowe za przyczyną święceń kapłańskich. Ucałowanie dłoni to oddanie czci samemu Panu Bogu, za które można uzyskać odpust". 

A także: "To normalne katolickie zachowanie. W dzisiejszych czasach ta praktyka zaniknęła. My nie całujemy dłoni kapłana, to znaczy Tomasza, tylko całujemy dłonie Chrystusa".

Jak również: "Gdy spotykam się z kolegami kapłanami, to zawsze, gdy podajemy sobie ręce, całuję innego kapłana w dłoń. Bo za ucałowanie dłoni kapłańskiej jest odpust. Dłonie kapłańskie są konsekrowane przy rycie święceń. Czy weźmiemy ryt stary trydencki, czy ten zreformowany, wszędzie jest konsekracja dłoni kapłańskich. A więc dłonie to jest coś, przez co działa Pan Bóg".

Przytoczone zostały też w tych mediach słowa księdza: "kapłan to drugi Chrystus - alter Christus".

Zauważmy, że to właśnie to starożytne przekonanie leży u podstaw zwyczaju całowania księdza w rękę. Podczas Mszy Świętej kapłan nie mówi: "Oto ciało Chrystusa", ale "Oto ciało moje", bo w liturgii kapłan występuje w imieniu Chrystusa. Konsekracja jego rąk sprawia, że jest on poświęcony Bogu.