Ekolodzy chcą zredukować nasze miejsce w świecie

0
0
0
/

Zielona ekologia wymusza zmianę myślenia. Wykracza daleko poza wpajanie troski o nasze otoczenie. Zakłada, że ulegniemy przemianie i będziemy dążyli do zredukowania swojego miejsca w świecie.

Formowanie stanowiska do ekologii odbywa się na różne sposoby. Jednym z nich jest kurs Z Otwartego Uniwersytetu w Milton Keynes na terenie Wielkiej Brytanii pod tytułem "Zrozumieć środowisko: Problemy ze sposobem myślenia". Chrześcijańska wizja „czyńcie sobie ziemię poddaną” jest interpretowana przez potomków marksistów jako rabunek i wyniszczenie za wszelką cenę. Carlos Caso-Rosenti, redaktor związany z Instytutem Lepano wskazuje, że w ujęciu teologicznym stosunek człowieka do przyrody jest obarczony wadą. Wskazuje, że jest nią grzech pierwotny w tym kontekście rozumiany jako odejście od porządku jaki przekazał człowiekowi Bóg. Zarazem wskazuje, że w oparciu o Apokalipse Świętego Jana wnioskuje, że zgodnie z prawem naturalnym kto niszczy ziemię znajduje się poza ustalonym ładem. Szkodzi sobie i występuje przeciw życiu. Ziemia po jakiej stąpa człowiek jest bowiem w chrześcijańskim rozumieniu świata źródłem do którego się wraca po śmierci. Sens tego nie kryje się w tym, że szanujemy ziemię, bo umożliwia nam pochówek, ale dzięki niej jest możliwość przeżycia, wzrastania i funkcjonowania. Tym samym chrześcijaństwo odrzuca rabunek ekologiczny oparty o wyniszczenie środowiska za wszelką cenę. Określa się go „śladem ekologicznym”.

Lewica wielokroć lubi ukazywanie kwestii związanych z przyroda jako naukowy punkt widzenia. Wielokroć po cichu odwołuje się do motywów religijnych od kultów pogańskich po New Age. Przykładem są chociażby różne obrzędy i odniesienia do Matki Gai, czyli bogini Ziemi. Otwarty Uniwersytet sugeruje tutaj również filozoficzne ujęcie. Zakłada, że uczestnik zajęć pozna różne skale czasu, organizacji i przestrzeni, aby odkrył relacje między nimi. Nie opiera się o element stałości. Chrześcijaństwo w prawie naturalnym znajduje wspólny dla wszystkich punkt wyjścia do rozumienia świata. Cytowany kurs uważa, że każdy potrzebuje „modelu swojej osobistej ekologii”. Jest to wskazany przez profesora Paula Vitza kult samego siebie. Człowiek nie odkrywa zasad jakie go umocnią i zbudują ku lepszemu, ale sam wytacza sobie reguły. Za pomocą diagramów i technik wizualizacji, co miejscami przypomina ocieranie się o techniki medytacyjne, uczestnik kursu określa co robił z zasobami wokół siebie - swą „aktywność”.

Wymaga zwrócenia uwagi, że nie ma tutaj odwołania do wiedzy. Brakuje odniesień do twardych danych o zależności między daną formą aktywności, a stratami wody. Za to w ramach myślenia o ekologii prezentuje się wyjęte z psychologii określenie „elementów dających ci satysfakcję w życiu”. Podkreśla się tu rolę uczuć. Zrozumienie prezentowanych tutaj elementów pozwala na odkrycie, co oznacza zrównoważony rozwój w ramach myślenia o środowisku. Po filozoficzno-psychologicznych samoanalizach dopiero następuje odwołanie do celu jakim jest sięganie po Indeks Ekologicznego Śladu (EFI). Prowadzi on do ustalenia tak zwanego Dnia Minięcia, czyli okresu w którym emisja dwutlenku węgla przekroczyła normę uznaną za właściwą dla świata i wymaga przyhamowania. Dla Europy została w 2019 ustalona na 10 maj. Opiera się ona niczym dalekowschodnie ying i yang na pojęciu równowagi.

Za tymi podliczeniami stoi Światowy Fundusz na rzecz Przyrody (WWF), znana z symbolu pandy. Powstała w 1961 roku założona przez brata autora „Nowego wspaniałego świata” Juliana Huxleya, swego czasu w latach czterdziestych XX wieku dyrektora UNESCO. Dyrektor europejskiego biura WWF Ester Asin w zeszłym roku podsumowała stosunek człowieka do środowiska jako „kontynuowanie na tę skalę nie jest dłużej opcją, jest nieodpowiedzialnością”, bo odpowiedź stanowi blokada ekonomii. Wylicza, że dla Unii Europejskiej koszty sięgają czterysta pięćdziesięciu miliardów euro od 1980 roku.

Dane nie pasujące do tezy są pomijane. Przykładowo w 2019 roku niemiecki Instytut IFO wskazał, że Tesla 3emituje wedle ustaleń od stu pięćdziesięciu sześciu do stu osiemdziesięciu jeden gram dwutlenku węgla na każdy przejechany kilometr. Dla porównania silnik diesla w Mercedesie C200d odpowiada za sto czterdzieści jeden gram (z uwzględnieniem zanieczyszczenia w trakcie produkcji). Chociaż tego nie widzimy winną zanieczyszczenia środowiska przez Tesla 3 są akumulatory i to one generują dwutlenek węgla.

Przytoczony kurs jest przykładem jak za pomocą edukacji wprowadza się jak to ujął Alan Sokal „modne bzdury” bez odwoływania się do faktów. Wyciąga zaś się wnioski powodujące działaniami na rzecz ograniczenia produkcji (na przykład masowe zabójstwa dzieci nienarodzonych) i tym samym uderza się w przyszłość każdego z nas.

 

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną