Gra w edukację
Dla wielu zapatrzonych godzinami w ekran laptopa albo komputera, najazd hord „uchodźców” jest prawdopodobnie elementem najnowszej gry komputerowej tak wciągającej, tak realistycznej – szkopuł polega na tym, że nikt nie nadał jej jeszcze przerażająco odpowiedniej nazwy.
Wolałabym – choć groźba u bram – napisać słów kilka o edutainment - tak określa się połączenie edukacji, uczenia się („education”) z rozrywką, zabawą („entertainment”). Warto wspomnieć też o „grywalizacji”….
Liczba tytułów, które skutecznie łączyłyby te dwa aspekty, zapewniając jednocześnie wysoki poziom tzw. satysfakcji płynącej z gry oraz wartość edukacyjną, jest stosunkowo niewielka –niestety! Zasadniczo gry o walorach edukacyjnych możemy podzielić na dwie kategorie: te przeznaczone dla dzieci, jak i te, które przy okazji fabuły jak oraz meandrów zarządzania państwem przekazują nam wiedzę historyczną i ekonomiczną.
Zostanę (prawie) zlinczowana, bowiem ośmielam się pisać o grach komputerowych w przestrzeni felietonistyczno-politycznej, a pierwszeństwo miałaby zapewne informacja o węgierskiej reporterce, która podstawiła nogę propagatorowi islamskiego terroryzmu albo o skutkach usunięcia Jean-Marie Le Pen z Frontu Narodowego (note bene czemu nie – ale może przy innej okazji). Dorośli nurzają się w iluzji strachu oglądając nałogowo horrory, niektórzy płacą ciężkie pieniądze by „w ciepełku turysty” zwiedzać miejsca postapokaliptyczne takie, jak miasteczko Prypeć i oczywiście chwalić się zdjęcia z wyprawy na Facebooku czy Instagramie, albo poświęcając czas postaciom toksycznym – niegodnym, by ktokolwiek im poświęcał uwagę, a przy tym coraz bardziej zapominają o dzieciach. Owszem, czytają o wychowaniu dzieci. Słuchają o wychowaniu dzieci – ale nie wychowają. Gry komputerowe w mądrych proporcjach stanowią część arsenału edukacyjnego tych czasów.
W grach edukacyjnych dla dzieci protagonistami są często bohaterowie znani z różnych kreskówek takich jak Scooby-Doo i Kubuś Puchatek. Wplecione w fabułę ćwiczenia skupiają się na rozwijaniu umiejętności matematycznych, ćwiczeniu ortografii czy układaniu poprawnych stylistycznie zdań – może warto, by dorosły zagrał w taką grę razem z własnym dzieckiem, chyba, że jest tak skamieniały w swej dorosłości albo też po prostu dzieckiem nigdy nie był?
W grach strategicznych mamy możliwość (w pewnym uproszczeniu, rzecz jasna!) zarządzania państwem na wielu płaszczyznach: militarnej, gospodarczej, dyplomatycznej czy religijnej. Gry tego rodzaju mogą być bardziej lub mniej złożone, oddają istotę pewnych procesów historycznych. Mamy więc do czynienia z niepokojami na tle religijnym, wybuchami epidemii, kolonizacją nowych części świata, opracowywaniem nowych technologii, walkami o władzę.
Dużo gier zawiera elektroniczne encyklopedie poświęcane jednostkom wojskowym, biorącymi udział w grze nacjom czy opracowanym technologiom.
Warte odnotowania jest to, że jeżeli gra zawiera błędy merytoryczne jest to przez graczy ostro krytykowane – smutne tylko, że chęć naprawiania (nie)rzeczywistości dotyczy najczęściej wirtualnych światów. Owszem, warto przeczytać recenzje gier z serii „Europa Universalis” czy „Total War” by przekonać się, jak wrażliwi są polscy gracze na niewłaściwe lokowanie miast na mapie Polski w grze, ale zarazem nie zapominać pod żadnym pozorem, że to tylko NAMIASTKA. Kolejnym przykładem były usilne prośby o umieszczenie Polski w grze „Civilization IV”.
Dla niektórych bowiem wirtualna rzeczywistość jest rzec rzeczywistością nadrzędną. Cyceron, gdyby teleportował się do czasów gier komputerowych, krzyknąłby zapewne raz jeszcze: „Cari sunt parentes, cari liberi, propinqui, familiares, sed omnes omnium caritates patria una complexa est”, co tłumaczy się zazwyczaj: „Drodzy są nam rodzice, drogie dzieci, drodzy krewni i przyjaciele, lecz wszystko, co najdroższe kiedykolwiek, zawiera się w pojęciu ojczyzny”, tyle że to jakoś w edukacji dzieci wyznacza również ich przyszłe miejsce w Ojczyźnie to, co będą Jej ofiarowywać jako dorośli.
Marta Cywińska
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl