Samorządowcy robią kampanię wiechuszce PO za pieniądze podatników
Przedstawiciele samorządów PO dostali rozkaz z góry: „Giniemy! Wszystkie ręce na pokład. Nie ma żadnej moralności. Liczy się utrzymanie koryta!” Chyba tylko tak można sobie wytłumaczyć pokrętne tłumaczenia burmistrza Mińska Mazowieckiego, który zapewniał, śmiejąc się w twarz wszystkim mającym oczy i uszy, że sproszenie gwiazd Platformy Obywatelskiej na spęd w Miejskim Domu Kultury nie ma nic wspólnego wyborami parlamentarnymi.
16 września w Mińsku Mazowieckim doszło do klasycznego wiecu wyborczego, w którym wzięli udział po stronie prelegentów Małgorzata Kidawa-Błońska, Marszałek Sejmu, Czesław Mroczek, Wiceminister Obrony Narodowej, a na spotkanie zaprosił i spektakl poprowadził (w ramach samorządowej troski oczywiście!) burmistrz miasta Marcin Jakubowski, nota bene będący jednocześnie wiceprzewodniczącym lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej. Udział wzięło w spotkaniu ok. 150 osób. Na sali znaleźli się działacze PO, dyrektorzy jednostek podległych miastu, samorządowcy… tylko dzieci z naręczami kwiatów ze szkół podstawowych zabrakło do pełni absurdu.
Ustawa o samorządzie, wyroki sądów, orzecznictwo, a zwłaszcza zwykła moralność nakazuje, by pełniący obowiązki burmistrza przynajmniej w godzinach pracy odseparował się od partyjniactwa. Samorządowiec nie musi zawieszać działalności politycznej, ale nie może wykorzystywać urzędu, do promocji jednej partii politycznej. To abecadło etyki samorządowej, ale jak widać warte przypomnienia. A więc od początku.
Najpierw Mińsk Mazowiecki pokrył się kolorowymi plakatami wydrukowanymi na ładnym papierze, że oto odbędzie się spotkanie z przedstawicielami władz Rzeczpospolitej (oczywiście dla niepoznaki bez słowa Platforma). Organizatorem jest po prostu Mińsk Mazowiecki. Zresztą na plakacie znajduje się logo miasta, a nie logo PO, a zaprasza burmistrz miasta (samorządowiec) nie jako lider partii. Do tego spotkanie odbywa się w Miejskim Domu Kultury (dowodzonym zresztą przez zaprzyjaźnionego ze środowiskiem Platformy dyrektora, ale to przecież przypadek…).
Burmistrz zresztą przed spotkaniem odpierał zarzuty o robienie kampanii PO za samorządowe pieniądze i z wykorzystaniem stanowiska samorządowego w dość prymitywny sposób odbijając piłeczkę w stronę PiS. – Przewodniczący Rady Powiatu zwołał na 2 września nadzwyczajną sesję, na którą też otrzymałem zaproszenie, w sprawie mińskiego szpitala. Sesja odbyła się w mińskim szpitalu powiatowym. W trakcie sesji głos zabrała Pani Poseł Krystyna Pawłowicz… Piszę o tym w kontekście udziału władz samorządowych w kampanii wyborczej czy też urządzania spotkań z politykami w samorządowych budynkach, o co ostatnio zostałem zaatakowany przez kandydatów z PiS. Retoryka Kalego? – pyta wiceprzewodniczący PO w powiecie i burmistrz Mińska Mazowieckiego w jednej osobie. A więc zorganizowanie spędu polityków PO przez samorząd burmistrz z partii Ewy Kopacz przyrównuje do sesji ,na którą przyszła poseł Pawłowicz i zabrała głos z sali!!! Trzeba mieć tupet, by używać równie absurdalnych porównań.
Podsumujmy. Facet jako samorządowiec organizuje spotkanie w domu kultury i „zielone ludziki” rozwieszają plakaty po całym Mińsku Mazowieckim z logo miasta (w Internecie burmistrz twierdzi, że to jacyś ludzie w akcie dobrej woli wydrukowali ze stron urzędu plakaty i obywatele sami, na własny koszt wydrukowali i rozkleili… jak w latach 80… zdawałoby się – trąci Bareją, co?). Do tego tuż przed spotkaniem (podobno niepartyjnym) przed wejściem rozłożony zostaje wielki baner Platformy Obywatelskiej! (zdjęcie baneru wrzucił w sieć radny PiS Daniel Milewski). Po prostu. Z grubej rury! Tematyka spotkania dotyczy sukcesów troskliwej partii władzy. Ale spotkanie przecież jest niepartyjne… z uporem maniaka twierdzi Jakubowski.
To, że Kopacz lata po Polsce z helikopterem doczepionym do wagoników i obstawą BOR w ramach wyjazdowych posiedzeń rządu za nasze pieniądze to już kampanijna norma, chociaż politycy PO mówią, że to nie kampania, tylko chęć bycia bliżej zwykłych ludzi…. Teraz zdaje się, że bonzowie z Platformy uznali, że do boju muszą ruszyć pretorianie z samorządów i wykorzystując instytucje publiczne za pieniądze podatników organizować spektakle wyborcze dla upadającej na glebę partii władzy. Mińsk Mazowiecki jest tego najlepszym przykładem.
A przecież ktoś za to wszystko dodatkowo płaci! Kto? Burmistrz odpowiada w swoim stylu... „Na pytanie, kto płacił niech Wam odpowie ten, kto wieszał (plakaty – dop. red.). Ja cieszę się z faktu że jakaś społeczna inicjatywa wydrukowała ze stron miasta plakat i zamieściła go na słupie”
Robert Wit Wyrostkiewicz
Fot. blogpublika.com
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl