Czy dzieci są bezpieczne w internecie? Co grozi młodym?

0
0
0
/

Zachodnie trendy nakazują, aby dzieci uczyły się o cyberbezpieczeństwie. Idea ta wynika z przekonania, że dzięki temu uniknie się problemów w przyszłości. Za całym jednak założeniem kryje się pułapka ideologiczna. Wskutek tego pomija się to co istotne, a koncentruje się na wprowadzaniu rozwiązań istotnych dla biznesu, ale nie dla ludzi.

Pierwszą kwestią w rozumieniu młodego człowieka jest określenie okresu inicjacji technologicznej. Obecnie rodzice praktykują, że już kilkumiesięczne dzieci są przykuwane do telefonów. Za granicą są już oferowane uchwyty do tabletów, aby jeszcze nie potrafiący raczkować maluch posiadał możliwość oglądania nagrań, takich jak bajki z telefonu, lub tabletu rodzica. Myślenie takie jest groźne społeczne. Nie ma bowiem możliwości uformowania dziecka bez przejścia określonych szczebli rozwojowych. Najkorzystniejszą z punktu widzenia społeczeństwa metodą wzmocnienia ochrony w sieci jest umocnienie miłości do literatury i rozwój własnych zainteresowań.


Przedstawiciel Forum Olivera Wymana uważa, że istnieje potrzeba nauczania o cyberbezpieczeństwie. W rzeczywistości jest to groźny dla rodziców mit. Dopóki młody człowiek nie osiągnie pewnej dojrzałości nie ma on możliwości bycia bezpiecznym. Kierowanie się popędami i trendami sprowadza go do roli osoby zewnętrznie sterowanej trendami. Przykładem tego jest na przykład moda na mieszanie przypadkowych produktów dla stworzenia różnych form mazi. Przenika ona do literatury młodzieżowej i dziecięcej w formie albumów.


Nauka bycia bezpiecznym stanowi konieczność, ale wymaga wpierw ukształtowania postawy. Jednym z elementów, jest jak wskazał polski pedagog Dariusz Zalewski budowanie cnót w tym uwzględnienie aktywności sportowej. Dziecko wymaga, jak to ujmowali Grecy arete, czyli pełnego rozwoju siebie jako całości. Zredukowanie ich do kwestii znajomości zasad bezpieczeństwa w sieci oraz na komputerze ogranicza ich istnienie do wymiaru technologicznego. Dziś dla wielu osób jest nie do pomyślenia, że intelektualista Aristokles zyskał swój przydomek Platon, bo odnosił się do tego, że posiadał muskulaturę (greckie platys oznacza szeroki). Dla dzieci kluczowe jest rozwijanie roztropności, czyli auriga virtutum, woźnicy cnót, a nie sprowadzanie istnienia do odtwarzania regułek i podążania za ścieżkami bez zrozumienia dlaczego.
Izraelski program Magshimim jest ukazywany jako wzór, chociaż on redukuję osobę wyłącznie do roli programisty i eksperta od radzenia sobie z atakami w sieci. Nie stawia on jednak na to, aby ktoś myślał i kształtował swoją duszę. Pozwala jednak na szkolenie nastolatków i od 2013 roku obejmowanie po cztery tysiące ośmiuset dzieci rocznie. Poznają one wiedzę wycinkową, jak są przechowywane informacje, przekazywane, ale nie jakie idee za tym stoją. Tym samym uczą się reagowania, a nie wyciągania wniosków.


Korzystanie z sieci jako formy istnienia powoduje, że utrata wirtualnego konta i tym samym własnych wpisów jest tragedią. Dotyka ona jednak co czwartego dziecka do osiemnastego roku życia w Stanach Zjednoczonych o czym poinformowały badania firmy kredytowej Exprerian. Wychodzenie ze świata Internetu na rzecz bycia poza nim stanowi klucz do bezpieczeństwa, nie tylko sieciowego. Ograniczenie kontaktu z technologią do minimum powoduje, że człowiek wyzwala się od ryzyka. Nie ma możliwości całkowitego odcięcia się, jak trwa batalia o dalsze usieciowienie. Nie mniej ustalenia Journal od Adolescent Health wskazują, że co piąta osoba oglądała w sieci materiały pornograficzne. Dla co dziewiątej osoby kontakt przez maszyny oznaczał to nawoływanie do czynności erotycznych, czyli uderzających w niewinność.
Wykluczenie i ograniczenie elementu technologicznego wyzwala z części tych problemów. Korzystanie z książek i budowanie własnej tożsamości w oparciu o pracę pozwala na unikanie problemów. Kto myśli ten nie wyrazi zgody na robienie sobie zdjęć w negliżu. Dla na przykład rządu USA takie programy jak Cyber Patriot to nic innego, jak pozyskiwanie zasobów do walki sieciowej. Nie zależy im na ochronie dzieci, ale na zarabianiu pieniędzy.
Mówienie o zagrożeniach dla dzieci ma sens z chwilą, jak są odsunięci od technologii. Rozumieją kiedy ona jest niezbędna do życia. Dziś dochodzi do sytuacji, jak dwie osoby siedzą obok siebie i używają telefonu komórkowego do kontaktu. W takiej sytuacji wystarczy wyłączenie urządzenia i bezpośrednia rozmowa. Szansa, że zostanie ona wykorzystana maleje, a jak ukazują badania życie poza siecią czyni nas szczęśliwszymi. Także cyberbezpieczne dzieci to smutasy, nastawione na ucieczkę od życia w maszyny. O tym jednak takie działania jak brytyjska Cyber First Initiative już nie mówi.

 

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną