Milicjant zabił go, gdy szedł do szkoły katechizować dzieci
23 września mija kolejna rocznica zamordowania w Kielcach ks. Stanisława Ziółkowskiego. Idącego katechizować dzieci proboszcza zastrzelił z karabinu młody milicjant, parafianin. Pierwszym strzałem zranił kapłana, a gdy ten uciekał, dogonił go i dobił czterema strzałami.
Ks. Stanisław Ziółkowski (1904 - 1946) pochodził z Mierzanowic k. Opatowa. Po ukończeniu w 1933 r. kieleckiego Seminarium Duchownego pracował jako wikariusz na terenie diecezji kieleckiej. W 1938 r. został duszpasterzem placówki Polskiej Misji Katolickiej w Lille we Francji, tam też studiował w Instytucie Katolickim. Gdy w następnym roku przyjechał do Polski na wakacje, zastała go wojna. Odbył kampanię wrześniową jako kapelan przygodnego oddziału wojskowego. Następnie był wikariuszem w Jędrzejowie, Piekoszowie i Skalbmierzu. Aresztowany w 1943 r. za działalność charytatywną i patriotyczną zdołał uciec i do końca okupacji niemieckiej ukrywał się pod pseudonimem "Stuła" pełniąc funkcję kapelana oddziału AK.
W sierpniu 1945 r. ks. Ziółkowski mianowany został proboszczem pobernardyńskiej parafii św. Karola Boromeusza na kieleckim wzgórzu Karczówka. Wspominany jest przez okolicznych mieszkańców jako energiczny i gospodarny człowiek. Bardzo czuły na ludzką biedę nie ustawał w wyszukiwaniu pomocy materialnej dla parafian. Dary rozwoził osobiście furmanką. Jednocześnie nie ustępował w obronie zasad religijnych. Potępiając z ambony zwalczał otwarcie wszelką nieprawość i patologię społeczną. Przeciwnikom nie dawał się zastraszyć.
Rano 23 września 1946 r. po Mszy św. ks. Ziółkowski szedł do szkoły na Czarnowie. W lesie, niedaleko klasztoru na Karczówce, zastrzelił go z karabinu młody milicjant Bolesław Bajor, parafianin. Pierwszym strzałem zranił kapłana, a gdy ten uciekał, dogonił go i dobił czterema strzałami. Podczas procesu milicjant zeznał, że chciał zabić księdza w kościele podczas Mszy, ale wystraszył się obecnych tam wielu ludzi i zaczekał w lesie. Sąd skazał go na 4 lata więzienia, których ponoć nie odsiedział. Akta procesowe nie zachowały się. Pozostała w Kielcach rodzina zabójcy dotąd przy różnych okazjach rozpuszcza absurdalne plotki, że księdza zabili partyzanci AK za współpracę z Niemcami.
Starzy mieszkańcy okolic Karczówki opowiadają o przyczynie zabójstwa. Podczas kolędy ks. Ziółkowski wstąpił do rodziny Bajorów mieszkającej przy ul. Podklasztornej, którą potępiał z ambony za patologiczne i antyreligijne życie. Ojciec rodziny był przedwojennym komunistą, jeden syn funkcjonariuszem UB, a drugi milicjantem. Podczas kolędy ksiądz zwrócił uwagę jednemu z młodych, żeby przestał czyścić buty. Tamten porwał się z bagnetem na kapłana, ale nie zdołał go zranić. Niedługo potem starego Bajora znaleziono martwego w ubikacji zakładów „Społem”, gdzie pracował, a niedługo potem jego syna ubeka za torami w Lesie Posłowickim. Zdaniem milicjanta za ich śmierć odpowiadał ks. Ziółkowski i dlatego postanowił go zabić. W innej wersji milicjant dokończył tylko to, czego nie zdołał dokonać podczas kolędy.
Ks. Ziółkowski pochowany został w rodzinnej parafii Wojciechowice (diec. sandomierska). Wcześniej na Karczówce przy trumnie kapłana młodzież czuwała całą noc, a w kieleckim kondukcie żałobnym szło ponad 20 tys. osób.
W 1991 r. Towarzystwo Przyjaciół Karczówki urządziło w miejscu śmierci ks. Ziółkowskiego symboliczną mogiłę, a gdy zniszczył ją czas i warunki atmosferyczne, 23 września 2006 r. postawiło brzozowy krzyż i głaz z pamiątkową tablicą. Wielu okolicznych mieszkańców nawiedza to miejsce modląc się, składając kwiaty i zapalając znicze.
IPN nie uznał tego morderstwa za zbrodnię komunistyczną. Biskup kielecki Kazimierz Ryczan nie uznał za możliwe wszczęcie procesu beatyfikacyjnego, chociaż taki toczy się w archidiecezji poznańskiej, gdzie w 1938 r. w Luboniu ks. Stanisław Streich został zastrzelony w kościele przez komunistę tylko dlatego, że był kapłanem i akurat on znajdował się przy ołtarzu, gdy wszedł morderca.
Jacek Jopowicz
Towarzystwo Przyjaciół Karczówki
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl