Zaskakujące postulaty Konfederacji - Jan Bodakowski

0
0
0
/

Jest już dostępny dokument programowy Konfederacji „Nowy porządek, Tezy konstytucyjne”, który jest pierwszym „wyborem postulatów będących owocem namysłu polskich patriotów skupionych w Konfederacji. [...] tezy konstytucyjne tworzą zarys wizji Nowego Porządku, który w drodze reformy ustrojowej może w Polsce ustanowić ideowa prawica”.

W PDF broszurka mająca być owocem refleksji intelektualnej liderów Konfederacji liczy 25 strony tekstu (tekst od 7 do 32 strony), po konwersji na plik tekstowy około 7-8 stron. Moim zdaniem można było po Konfederacji oczekiwać dużo więcej. Nie mniej ciekawe jest nie tylko to, co jest w dokumencie, ale także, czego w nim nie ma – jedno i drugie pozwala nam ocenić czy Konfederacja jest tą prawicą, na którą czekamy, czy nie są. Publikacje takiego dokumentu jest dobra, bo leczy ze złudzeń i uwalnia od syndromu nadmiernych oczekiwań, wyborcy wreszcie wiedzą, czy Konfederacja jest wyrazem ich oczekiwań, czy nie.


Na szczęście Konfederacja (której wielu posłów wyznaje szkodliwe poglądy monarchistyczne) chce, by Polska była republiką. Zdaniem Konfederacji „naród powinien być podmiotem władzy w państwie, a państwo powinno tworzyć warunki dla zachowania tożsamości narodowej, rozwoju jego elit oraz umocnienia niepodległości politycznej i gospodarczej. To naród jest naszą naturalną wspólnotą, gwarantującą ciągłość kultury, trwale zakorzenionej w dziedzictwie europejskim. Organiczny rozwój, charakterystyczny dla życia narodu, sprzyja adaptowaniu się państwa do zmiennych warunków historycznych. Dlatego też realizacja dobra narodu musi zawsze stać w centrum zadań państwa polskiego i znaleźć właściwe odzwierciedlenie w Konstytucji”. Te piękne nacjonalistyczne wstępne deklaracje niestety nie mają nic wspólnego z dalszą częścią pełnego obsesji antydemokratycznych, więc sprzecznego z nacjonalizmem, dokumentu.


Propozycje zmiany ustrojowej w Polsce, jakie wysuwa Konfederacja, obejmują wydłużenie kadencji prezydenta o 7 lat „bez możliwości ubiegania się o reelekcję”. Zdaniem Konfederacji „zapewni to stabilność i przewidywalność w pełnieniu najwyższego urzędu w państwie oraz większą odporność na pokusę populizmu”. W tym posilacie Konfederacji widać niestety obsesje antydemokratyczne jej liderów, sprzeczne z duchem narodowym. Nacjonalizm chce, by suwerenem był w państwie naród, czy to bezpośrednio (za pośrednictwem referendów, demokracji bezpośredniej) czy poprzez swoich przedstawicieli (posłów, prezydenta), którzy wsłuchują się w głos swoich wyborców – instrumentem dyscyplinowania polityków są wybory, w których można im odebrać możliwość sprawowania władzy. Z deklaracji Konfederacji wynika, że ta demokratyczna tożsamość nacjonalizmu jest Konfederacji daleka, a bliska jest tradycja monarchistyczna (kontynuowana przez narodowych radykałów, którzy byli nielicznym i obcym monarchistycznym nurtem w polskim nacjonalizmie), których celem jest uniezależnienie władzy od obywateli.


Konfederacja postuluje dalsze ograniczenie demokracji poprzez to by „prezydent po złożeniu urzędu powinien zostawać na kolejne 7 lat marszałkiem Senatu, następnie zaś dożywotnim senatorem. Pozwoli to byłym głowom państwa na odnalezienie stałego miejsca w życiu politycznym narodu, a Senatowi na skorzystanie z ich wiedzy i doświadczenia”. Propozycje te wpisują się doskonale w antydemokratyczną (a więc i anty nacjonalistyczną) tożsamość monarchistów. Doświadczenie Polski z takimi prezydentami jak Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski wskazują, że propozycja ta jest głupia i szkodliwa. To, że kadencje były krótsze i skompromitowani w oczach wielu Polaków politycy nie mieli wpływu na rządy w Polsce, było dla naszego kraju korzystne. Zgodnie z propozycjami Konfederacji nie dość, że Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski, rządziliby dłużej, to jeszcze mogliby szkodzić Polsce jako marszałkowie senatu, a potem senatorowie.


Konfederacja chce „stworzyć jeden, silny i stabilny ośrodek władzy wykonawczej na czele z premierem, który skupi w swoich rękach pełnię władzy wykonawczej”, czyli wprowadzić w Polsce model niemiecki (a nie amerykański), w którym prezydent pełni tylko rolę dekoracyjną (więc nie ma celu funkcjonowanie jego urzędu).


Zdaniem Konfederacji premier „powinien dysponować pełną swobodą powoływania i odwoływania ministrów, jak również określania ich liczby i kompetencji. Sejm nie mógłby głosować nad wotum nieufności wobec poszczególnych ministrów, a jedynie wobec całego rządu”. Ten postulat to kolejny przejaw antydemokratycznej obsesji monarchistów, pragnienia uniezależnienia władzy od obywateli.


Monarchistyczna obsesja antydemokratyczna, chęć wyzwolenia władzy spod kontroli narodu, widoczna jest jeszcze bardziej w postulacie tego by „w celu zabezpieczenia stabilności ewentualnego rządu mniejszościowego, premier powinien zostać także wyposażony w możliwość zgłaszania weta wobec ustaw parlamentu”.


Dalszymi przepisami uniezależniającymi władze od narodu, antydemokratycznymi w duchu monarchizmu, ma być propozycja Konfederacji zakładająca wprowadzenie „do katalogu źródeł prawa należy wprowadzić ustawy organiczne — akty prawne pośrednie między konstytucją a zwykłą ustawą. Ich uchwalenie bądź zmiana przez Sejm wymagałyby większości kwalifikowanej. Ustawy organiczne powinny w sposób szczegółowy regulować istotne obszary życia politycznego. Taka konstrukcja uniemożliwi niewielkiej większości sejmowej przeprowadzenie zamachu na ustrój państwowy”. Wprowadzenie postulatów Konfederacji oznaczałoby uniemożliwienie dokonywania niezbędnych zmian, dawania odpowiedzi na pojawiające się wyzwania, odrzucanie możliwości likwidacji szkodliwych przepisów. Propozycje takie są niewątpliwie z zachowawczością monarchizmu, ale całkowicie sprzeczne z nacjonalizmem głoszącym, że władza powinna leżeć w rekach narodu. Idei władzy niezależnej od woli narodu, nie można pogodzić z ideą tego, że władza ma leżeć w rękach narodu.


W opinii Konfederacji Senat „należy przekształcić go w prawdziwą izbę refleksji, w skład której wchodziliby przedstawiciele samorządów oraz przedstawiciele związków przedsiębiorców, pracodawców, związków zawodowych oraz innych organizacji społecznych. Dożywotnio zasiadaliby w nim również byli prezydenci”. Oznacza to, że Konfederacja chce by część władzy ustawodawczej przestała pochodzić z wyborów demokratycznych, i znalazł się poza kontrolą narodu. I w tej propozycji Konfederacji doskonale widać jej monarchistyczne antydemokratyczne obsesje całkowicie sprzeczne z duchem nacjonalizmu.


Ten niedemokratyczny Senat, według propozycji Konfederacji, „uzyskałby szczególne uprawnienia

w obszarach takich jak komisje śledcze czy odwoływanie ze stanowisk najwyższych urzędników państwowych. Jego zgoda byłaby również istotna w przypadku uchwalania ustaw organicznych”. Czyli dzięki likwidacji demokratycznego charakteru Senatu zyskałby on nowe nadzwyczajne uprawnienia.


Kolejnym wyrazem antydemokratycznej obsesji Konfederacji jest, antydemokratyczna propozycja, by instytucje kontrolne w Polsce nie były obsadzane decyzją narodu. Zdaniem Konfederacji „należy zagwarantować mechanizm głosowania nad wyborem prezesów Najwyższej Izby Kontroli oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w którym mogliby wziąć udział tylko ci posłowie, którzy nie zagłosowali za wotum zaufania dla rządu”, czyli NIK i CBA obsadzać mieliby nam według Konfederacji tylko posłowie np. dzisiejszej PO, Nowoczesnej, PSL, Nowej Lewicy (SLD i Biedronia) oraz Partii Razem.


Zdaniem Konfederacji „należy także powołać do istnienia instytucję tymczasowych prokuratorów specjalnych, którzy dzięki gwarancjom niezawisłości będą mogli efektywnie prowadzić śledztwa w sprawach politycznych”. Konfederacja nie pisze, kto miałby ich powoływać, ale można przypuszczać, że opozycja, czyli tylko np. dzisiejsi posłowie PO, Nowoczesnej, PSL, Nowej Lewicy (SLD i Biedronia) oraz Partii Razem.


Można odnieść wrażenie, że Konfederacji, która chciałaby ustanowić silną władzę poza kontrolą narodu, nie podoba się silna władza z wyborów demokratycznych właśnie dlatego, że ma demokratyczny mandat – tak jakby dla Konfederacji władza popierana przez naród była zła, a władza niemająca demokratycznego mandatu (właśnie z tego powodu) była dobra. Doskonale wpisuje się to w antydemokratyczne obsesje monarchistów. W swoim dokumencie programowym Konfederacja ubolewa, że „obecnie władza wykonawcza przez większość czasu zachowuje większość w obu izbach, a parlament nie ma rzeczywistych i skutecznych kompetencji w zakresie kontrolowania władzy”.


Konfederacja chce więc wprowadzenia „kontroli ze strony elity politycznej wyłanianej przez

naród”, by owa elita (cóż za znaczące słowo na określenie swojej pozycji) mogła władze kontrolować. Konfederacja chce „wprowadzić konstytucyjną i karną odpowiedzialność członków rządu i najwyższych urzędników państwowych za umyślne wprowadzenie w błąd parlamentu podczas obrad plenarnych lub obrad komisji. Spotkania Sejmu z premierem i odpowiednich komisji z ministrami w formie sesji pytań i odpowiedzi powinny być regularne i obowiązkowe. Rozsądne tempo prac legislacyjnych i niezbędny zakres konsultacji społecznych powinny zostać zagwarantowane w ustawach organicznych. Uprawnienia komisji śledczych powinny zostać wzmocnione, a ich przewodniczenie z zasady powinno należeć do opozycji. Opozycja powinna mieć większy wpływ niż obecnie na program debat w Sejmie”.


Może dziwić to, że najpierw Konfederacja chce, by władza wykonawcza była mniej zależna od woli posłów (postulując wprowadzenie utrudnień w uchwalaniu ustaw i w odwoływaniu ministrów), a potem postuluje, by rząd musiał marnować czas na pogaduchy z posłami opozycji (z których i tak ustrojowo nic nie będzie wynikało – prócz umożliwienia popisów retorycznych posłom).


O braku realizmu posłów Konfederacji i ich skłonnościach autodestrukcyjnych świadczy to, że postulują oni, by część posłów wybierana była w okręgach jednomandatowych. Warto przypomnieć, że posłowie Konfederacji znaleźli się w parlamencie tylko dzięki ordynacji proporcjonalnej, w wyniku wprowadzenia JOW nigdy by nie mieli takiej możliwości.


Jednomandatowe okręgi wyborcze, ordynacja większościowa, mają na celu antydemokratyczne (więc zgodne i obsesjami antydemokratycznymi monarchistów, i odrazą lewicy do narodu) doprowadzenie do tego, że parlament nie jest reprezentatywny dla obywateli. Konfederacja w swoim manifeście domaga się by „część posłów wybierana” była „w jednomandatowych okręgach wyborczych, a część z list w systemie proporcjonalnym. Umożliwi to wejście do Sejmu niezależnym liderom i zarazem ułatwi najsilniejszej partii sformowanie samodzielnego rządu, bez rozmywania odpowiedzialności na koalicjantów”. Konfederacji chodzi więc nie o to, by parlament był proporcjonalną reprezentacją narodu, ale o to by był zdominowany przez najliczniejszą grupę i stał się trybuną dla jednostek nieumiejących współpracować w ramach partii politycznych. Takie szkodliwe propozycje wysuwał kiedyś Kukiz, który dziś wylądował w PSL, więc może i tam kiedyś odnajdą się liderzy Konfederacji.

 

W ramach ograniczania wpływu narodu na rząd Konfederacja postuluje wydłużenie kadencji Sejmu do lat pięciu z racji na rzekomo szkodliwe funkcjonowanie „polityków w warunkach permanentnej kampanii wyborczej”. Monarchistyczna obsesja antydemokratyczna negatywnie ocenia to, że politycy są zmuszeni do zabiegania o głosy wyborców, wychodząc z błędnego i niemającego potwierdzenia założenia, że naród jest głupi a politycy jako ''elita'' są od narodu mądrzejsi.


Dość słuszna jest propozycja zmniejszenia liczby posłów, tylko nie wiadomo czemu nie do 200 tylko do 230 (to, że dziś jest 430, nie powinno warunkować liczby, do której zmniejszamy liczbę posłów).


Szkodliwym pomysłem Konfederacji jest wprowadzenie polonijnych okręgów wyborczych. Racjonalne byłoby się zastanowienie nad rezygnacją z głosowania za granicą. Niby czemu o sprawach Polaków, losie ich pieniędzy, pochodzących z podatków pośrednich i bezpośrednich, mają decydować osoby niepłacące w Polsce podatków. Ostanie wyniki wyborów wskazują, że Polacy mieszkający za granicą bardzo szybko ulegają lewicowej demoralizacji na zachodzie i popierają szkodliwe dla przetrwania polski ugrupowania lewicowe.


Słusznie Konfederacka chce zapisać w Konstytucji nadrzędność prawa krajowego nad międzynarodowym, zachowanie własnej waluty, niezależność polskich sądów od zagranicznych, wymóg referendum w sprawie ograniczenia suwerenności Polski.


Konfederacja chce wprowadzenia możliwości stawiania polskich euro deputowanych przez polskim Trybunałem Stanu. By mieć ku temu podstawę, Konfederacja chce wprowadzenia jednoznacznych wytycznych i jasnego określenia polskiej racji stanu „których nie wolno przekroczyć eurodeputowanym pod rygorem odpowiedzialności konstytucyjnej”. Taki głupi pomysł Konfederacji oznacza, że posłowie nie będą mieli mandatu wolnego i będą musieli głosować według instrukcji. Realiści wiedzą, że takie instrukcje jak głosować, takie wytyczne i takie definicje polskiej racji stanu nie będą określone przez narodowców i konserwatystów tylko przez internacjonalistyczną lewicę, która może zadekretować, że polska racja stanu to pełna integracja z UE. Więc według pomysłów Konfederacji, nawet gdyby udało się wprowadzić narodowych i konserwatywnych posłów do europarlamentu, musieliby oni (zgodnie z pomysłem Konfederacji) realizować wytyczne określone przez antypolską lewicę.


Co ważne w manifeście programowym Konfederacji nie ma ani słowa o potrzebie likwidacji instytucji politycznych Unii Europejskiej, nie wspomina się o potrzebie Polexitu.


Konfederacja głosi, że „kultura chrześcijańska stanowi rdzeń funkcjonowania Polski jako wspólnoty politycznej [...] koniecznością jest ufundowanie sprawiedliwego, a zarazem przystającego do polskiej wspólnoty ładu państwowego w oparciu o normy wynikające z chrześcijaństwa. Zasady prawa rzymskiego, wywodzące się z filozofii klasycznej prawo naturalne, etyka chrześcijańska oraz oryginalna polska tradycja ideowa i prawna tworzą cywilizacyjny fundament dla tworzenia norm prawnych”.


Brzmi to ładnie, ale jest mało konkretnie. Jednoznaczne jest odwołanie się do nauczania katolickiego. Dziś za chrześcijan uznają się osoby niewidzące nic złego w aborcji i czy małżeństwach gejów. O tym, że propozycja Konfederacji nie jest radykalna (katolicka), tylko jest ładnym frazesem, świadczy to, że to zapisanie jako źródła kultury chrześcijańskiej ma zlikwidować „konflikty ideologiczne rozsadzające niemal każdy obszar życia państwa i społeczeństwa”. Gdyby propozycje Konfederacji odwoływały się do nauczania katolickiego, to nie likwidowałyby konfliktów ideologicznych, ale je wzbudzały. Wiara w możliwość likwidacji konfliktów ideowych Konfederacji świadczy, że brakuje tej organizacji realizmu, a może i wiedzy o otaczającym świecie, w którym konflikt ideowy jest nieubłagany.


Konfederacja słusznie domaga się, by polska Konstytucja jednoznaczne wykluczyła prawne uprzywilejowania lub uznawania jakichkolwiek innych związków – partnerskich, konkubinatów, homoseksualnych”. Zdaniem Konfederacji „konstytucyjną definicję małżeństwa należy doprecyzować. Oprócz wskazania, że małżeństwo mogą zawrzeć tylko kobieta i mężczyzna, potrzebne jest jasne wskazanie, jakie są podstawowe cele małżeństwa: wspólne pożycie, posiadanie i wychowywanie dzieci oraz prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego”.


Zdaniem Konfederacji Konstytucja „powinna wskazywać obok macierzyństwa także ojcostwo jako szczególną wartość, zasługującą na wsparcie i ochronę państwa. Należy także wprowadzić konstytucyjny wymóg, by prawo podatkowe uwzględniało dobro dzieci poprzez przyznanie ulg rodzicom, którzy ponoszą koszty ich wychowania”. Warto zwrócić uwagę, że postulat ulg podatkowych dla rodziców, wiąże się z większymi kosztami obsługi, niż krytykowane przez Konfederacje 500 plus. Po drugie z ulg nie skorzystają te najbardziej potrzebujące biedne rodziny (rodzice biedni nie mają od czego odliczać ulg). Taka ulga trafi do dobrze sytuowanych rodzin, których w Polsce nie jest dużo.


Cieszy postulat Konfederacji zapisania płci biologicznej. Konfederacja słusznie twierdzi, że „w momencie poczęcia płeć człowieka określana jest w sposób trwały. Polski system prawny powinien odnosić się do obiektywnej i niezmiennej prawdy o płci wynikającej z tego faktu”. Konfederacja sprzeciwia się zmianie płci metrykalnej na drodze sądowej.


Słuszne jest też stanowisko Konfederacji „jednym z fundamentów ładu konstytucyjnego musi być uznanie pełnego prawa każdego człowieka do życia. Zasada ta nie może być spełniona bez uznania prostego naukowego faktu, że życie istoty ludzkiej zaczyna się od momentu poczęcia. Jako szczególnie naganną praktykę należy odrzucić zwłaszcza legalność aborcji eugenicznej, czyli prawo do zabicia dziecka nienarodzonego ze względu na jego cechy zewnętrzne, chorobę lub nawet samo podejrzenie choroby. Dopuszczalność aborcji eugenicznej na gruncie obecnie obowiązującego prawa wpisuje niestety współczesną Polskę w ramy cywilizacji śmierci. Polska Konstytucja powinna w sposób jednoznaczny chronić życie tych najbardziej bezbronnych, czyli dzieci nienarodzonych”.


Co ciekawe w manifeście Konfederacji nie pada jednak jednoznaczny postulat wprowadzenia zakaz aborcji. Nie ma też słowa o zakazie in vitro ani o wymówieniu szkodliwych gengerowskich konwencji międzynarodowych.


Słusznie Konfederacja domaga się w swoim manifeście przestrzegania zasady pomocniczości, czyli tego by państwo czy samorządy nie odbierały jednostkom, czy rodzinom, możliwości robienia tego, co same mogą zrobić – dziś państwo np. odbiera ludziom możliwość decydowania czy ich pieniądze mają iść na sztukę nowoczesną, czy nie, choć ingerencja państwa w tę dziedzinę życia nie ma żadnego uzasadnienia w interesie społecznym (jak np. ingerencja w budowę oczyszczalni ścieków czy wodociągów).


Konfederacja słusznie twierdzi, że „wolność gospodarcza, własność prywatna, wolna przedsiębiorczość i rynkowa konkurencja to podstawowe warunki rozwoju gospodarczego. Konstytucja winna realnie gwarantować swobodę prywatnej inicjatywy obywateli oraz przywrócić w Polsce wolność gospodarczą. Należy wprowadzić zasadę, że przedsiębiorca ma pełną swobodę w doborze współpracowników, kontrahentów, pracowników i klientów — według własnych, suwerennych kryteriów. Całe prawo gospodarcze musi zostać radykalnie uproszczone. Zmiany prawa gospodarczego powinny być wprowadzane w rozsądnym i przewidywalnym tempie. Konstytucja powinna gwarantować prawdziwą swobodę zawierania umów i ograniczać do minimum czas i liczbę kontroli u przedsiębiorcy. Każdemu należy zagwarantować prawo do urzędowej, wiążącej wykładni przepisów, które musi stosować. Konstytucja powinna też zagwarantować każdemu prawo korzystania z klauzuli sumienia”.


Postulaty obyczajowe i gospodarcze Konfederacji są słuszne, tylko reformy ustrojowe proponowane przez Konfederacje, takie jak jednomandatowe okręgi wyborcze, uniemożliwią Konfederacji nie tylko udział we władzy, ale nawet pojawienie się ze swoimi (słusznymi w kwestiach gospodarki i obyczajów) postulatami na forum parlamentu (żaden z liderów Konfederacji nigdy w żadnych jednomandatowych wyborach nie wygra).


Słusznie też Konfederacja domaga się zakazu „uchwalania budżetu z deficytem” (choć „Konstytucja przewidywać powinna jedynie trzy wyjątki od tej zasady: poważną recesję gospodarczą, stany wyjątkowe oraz wyrażenie przez Sejm zgody na deficyt większością kwalifikowaną”).


Nieprzypadkowo po tym, jak internauci oskarżyli Konfederacje o zdradę po głosowaniach w sprawie złóż i o tej sprawie Konfederacja w swoim manifeście wspomniała. Zdaniem Konfederacji „eksploatacja złóż powinna być zawsze prowadzona z troską o środowisko naturalne i bezpieczeństwo lokalnych społeczności. Wykluczyć należy udzielanie blankietowych koncesji na wydobycie złóż dla spółek w całości zagranicznych. Dochody z wydobycia zasobów naturalnych winny być inwestowane w badania i rozwój oraz stanowić dywidendę narodową, zasilającą fundusze na cele ogólnospołeczne. Nadwyżki powinny być oszczędzane w specjalnych funduszach kapitałowych na wzór norweski. Analogiczne zasady winny być stosowane wobec państwowych bogactw odnawialnych, takich jak Lasy Państwowe”.


Konfederacja chce zdecydowanie ograniczyć dostępność polskiego obywatelstwa dla cudzoziemców, przyznawać polskie obywatelstwo tylko Polakom lub ewentualnie osobom w pełni zasymilowanym, bardzo dobrze mówiącym po polsku, dobrze znającym kulturę polską, długotrwale zamieszkałym i zatrudnionym w Polsce.


Mnifest Konfederacji absolutnie nie wyjaśnia jej stanowiska w sprawie przyznawania obywatelstwa polskiego potomkom obywateli Polski (czy to Polakom np. z Kresów, wywiezionym do Kazachstanu, potomkom emigrantów z Brazylii, czy np. potomkom obywateli II RP żydowskiego, czy ukraińskiego pochodzenia).


Kolejnym postulatem, wyrosłym z monarchistycznych obsesji antydemokratycznych, jest postulat dożywotniego powoływania sędziów Krajowej Rady Sądownictwa, Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. Ten anty nacjonalistyczny postulat ten odbiera narodowi instrumentu wpływu na sądownictwo, nacjonaliści powinni być za kadencyjnością sędziów, i tym by pochodzili z wyborów demokratycznych.


Konfederacja głosi, że „należy także przekazać prezydentowi RP wyłączną kompetencję do powoływania członków KRS, TK i SN. Jedynie pierwszy skład członkowski pod rządami nowej Konstytucji powinien zostać powołany przez Sejm większością konstytucyjną, w celu uniknięcia obsadzenia tych instytucji w całości przez lojalistów jednego prezydenta”. Jest to dziwny postulat, zważywszy na to, że nie ma on po pierwsze żadnego uzasadnienia, a po drugie nie wiadomo kto będzie prezydentem a kto posłem, gdy będzie uchwalana nowa konstytucja. Szczególnie jest bezsensowny, zważywszy, że uchwalenie nowej konstytucji oznaczałoby wygrane wybory parlamentarne przez Konfederacje, a więc i prawdopodobnie i wybranie prezydenta z Konfederacji, więc i tak by skład sądów naczelnych pochodziłby z nominacji Konfederatów.


Konfederacja chce wprowadzić zasadę, że sędzią może zostać osoba mająca doświadczenie „10 lat jako sędzia pokoju, adwokat, radca prawny, notariusz lub prokurator”. Celem Konfederacji jest też wprowadzenie instytucji: „sędziego śledczego — kontrolującego postępowania prokuratorskie, a także sędziów przysięgłych — aby poważne sprawy (np. o zbrodnie) były rozpoznawane z udziałem ław przysięgłych”. Sędziowie pokoju, decydujący w mniej poważnych sprawach, powinni być wybierani w czasie wyborów samorządowych spośród osób z wykształceniem prawniczym. Konfederacja nie jest więc za tym, by wszyscy sędziowie pochodzi z wyborów demokratycznych.


Konfederacja chce, by urzędnicy odpowiadali, również swoim majątkiem, za podjęte decyzje. Zdaniem Konfederacji by Polacy mieli prawo do obrony koniecznej, nawet gdy jest ona nieadekwatna do zagrożenia – ciekawe czy oznacza to, że można byłoby strzelać do dzieci kradnących jabłka z sadu. Konfederacja wspomina o ułatwieniach w dostępie do broni palnej, jednak nie precyzując, jak miałoby to wyglądać. W swoim manifeście Konfederacja domaga się, by wiele z instytucji państwowych nie było ulokowanych w Warszawie tylko w innych miastach.


Równie ważne, jak to, co jest w manifeście Konfederacji (słuszne postulaty gospodarcze i obyczajowe, głupie i szkodliwe postulaty ustrojowe) jest to, czego w nim nie ma.


Konfederacja nie wspomina o tym, że obniżka podatków nie oznacza redukcji świadczeń socjalnych, i tego, że dzięki obniżce podatków wpływy do budżetu staną się większe a potrzeby socjalne mniejsze.


Co dziwne Konfederacja nie wspomina jednoznacznie o potrzebie zaprzestanie marnowania pieniędzy podatników przez władze państwowe i samorządowe na niepotrzebne a często i szkodliwe wydatki. O tym, że trzeba zlikwidować nadmiernie rozrośniętą biurokrację w naszym kraju, drastycznie ograniczyć wydatki władz na luksusowe życie, nie dopuścić do wydawania publicznych pieniędzy na propagandę i sztukę nowoczesną (która stała się instrumentem ordynarnej lewicowej indoktrynacji).


To, że Konfederacja nie wspomina o potrzebie Polexitu czy likwidacji Unii Europejskiej jest dziwne, bo Polska potrzebuje obniżki podatków i likwidacji szkodliwych przepisów. Niestety przeszkodą w tych niezbędnych reformach jest Unia Europejska. Inkorporacja Polski do Unii Europejskiej zlikwidowała suwerenność i niepodległość Polski. Suwerenem w Polsce nie są już Polacy, tylko biurokraci z Brukseli. Polska jest podległa władzom wspólnoty europejskiej. Władze UE zakazują nam obniżenia podatków i likwidacji szkodliwych przepisów, bo zagrażałoby to interesom ekonomicznym krajów zachodniej Europy. Polskę inkorporowano do UE, by zlikwidować polską konkurencję dla krajów zachodnich.


W manifeście Konfederacji nie ma ani słowa o tym, jak ważna jest ochrona polskich konsumentów i polskich rolników. Konfederacja w swoim manifeście nie postuluje zakazu wwozu do Polski szkodliwej dla zdrowia konsumentów żywności, walki z oszukiwaniem przez koncerny konsumentów, zakazu reklamy i sprzedażny nieletnim szkodliwej dla zdrowia śmieciowej żywności i napojów gazowanych, zniesienia barier w handlu ulicznym dla polskich rolników.


W manifeście Konfederacji nie ma mowy o tym, by sklepy wielkoprzemysłowe przepisami zmusić do sprzedaży przynajmniej połowy asortymentów z Polski, zakupu produktów sprzedawane przez markety w pierwszej kolejności od lokalnych producentów. Ten niedostrzegany przez Konfederacje problem jest bardzo poważny, bo dziś zagraniczne sieci handlowe zmonopolizowały handel w Polsce. Swoją monopolistyczną pozycję zachodnie korporacje wykorzystują do tego, by nie kupować tańszej i zdrowej żywności od polskich producentów, tylko drogą i niezdrową żywność z zachodu (do wspierania swojej krajowej produkcji, i nieuczciwego niszczenia polskiej konkurencji). Transport żywności z zachodu sprawia, że jest ona szpikowana szkodliwymi dla zdrowia konserwantami, a spaliny produkowane przez tiry na długich trasach przyczyniają się do zniszczenia środowiska.


Wprowadzenie takich rozwiązań nie narazi budżetu państwa na żadne wydatki, a wręcz odwrotnie zapewni państwu dochody z podatków (które dziś płacą tylko polscy producenci, bo zachodnie korporacje sprzedające swoje towary niskiej jakości skutecznie omijają płacenia podatków – ten stan narzuca nam Unia Europejska).


Konfederacja w swoim manifeście nie wspomina o tym, że należy wprowadzić ustawowy wymóg oznaczania dużą flagą narodową na etykiecie kraju pochodzenia produktu, by konsumenci mogli łatwo identyfikować kraj pochodzenia. Dziś zachodnie korporacje towary z zagranicy sprzedają w opakowaniach sugerujących, że pochodzą one z Polski.


W manifeście Konfederacji nie ma ani słowa o tym, że nie wolno dopuścić do komercjalizacji ujęć wody. Woda powinna być traktowany jako strategiczny surowiec do produkcji żywności. W USA władze świadomie doprowadziły do degradacji sieci wodociągowej, by zapewnić korporacjom dochody ze sprzedaży butelkowanej wody.


W manifeście Konfederacji nie ma też mowy o tym, że należy zlikwidować uprzywilejowanie zachodnich korporacji na polskim rynku. Dziś państwo akceptuje to, że korporacje te nie płaca podatków, korzystając z finansowanej przez podatników infrastruktury, wywożąc zyski z naszego kraju – jest to klasyczny wyzysk kolonialny. Zachodnie korporacje są nieuczciwą uprzywilejowaną konkurencją dla polskich producentów i usługodawców. Oferowane przez zachodnie korporacje towary i usługi mogą być, w wyniku unikania przez nie płacenia podatków, tańsze od towarów i usług oferowanych przez Polaków, bo Polacy muszą płacić podatki. Obecna sytuacja zapewnia zachodnim korporacjom większe zyski, więc i większe środki na dalsze inwestycje. Trzeba wprowadzić w Polsce równość i wszystkie podmioty obłożyć takim samym niskim podatkom obrotowym, zamiast podatkiem dochodowym, którego płacenia skutecznie unikają zachodnie korporacje.


Konfederacja nie wspomina też nic o potrzebie zakazu wprowadzania do Polski pasz, upraw i żywności genetycznie modyfikowanej, ani o tym, że należy stworzyć jedną sprawną inspekcję chroniące Polaków przed szkodliwą żywnością. Może być niestety tak, że Konfederacja nie uznaje tego za problem, tak jak nie uznaje za problem, trucia konsumentów żywnością z substancjami słodzącymi przeciwstawiając się podatkowi cukrowemu.


W manifeście Konfederacji nie ma ani słowa o potrzebie przeciwstawienia się bezpodstawnym roszczeniom żydowskim i szkalowaniu na forum międzynarodowym Polski, potrzebie likwidacji urzędów pracy, potrzebie wprowadzenia emerytury obywatelskiej w obliczu bankructwa ZUS, likwidacji przywilejów emerytalnych dla reprezentantów aparatu terroru i propagandy komunistycznej.


Konfederacja w swoim manifeście nie wspomina o przywracaniu prawdy historycznej o polskich bohaterach i komunistycznych zbrodniarzach, przywrócenia kary śmierci za morderstwo i wprowadzenia jej za gwałty i sprzedaż narkotyków nieletnim (za to posłowie Konfederacji postulują legalizacje szkodliwej dla zdrowia marihuany), wprowadzeniu ustawowego zakazu dostarczania pornografii przez internet nieletnim, potrzebie walki z prostytucją, potrzebie zakazu propagowania szkodliwych dla zdrowia zachowań (nikotynizmu, hazardu, czy homoseksualizmu), potrzebie zakazu lichwy, czy uboju rytualnego.


Z manifestu Konfederacji nie dowiemy się: jak ma wyglądać system emerytalny i system ochrony zdrowia, edukacji (czy ma być prywatna, czy nie, czy należy wprowadzić bony edukacyjne).

Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną