Już raz Polska szkoliła ukraińskich wojskowych, skończyło się Rzezią Wołyńską

0
0
0
/

Dr Lucyna Kulińska, wybitna badaczka dziejów Kresów wschodnich, podczas zorganizowanej w piątek w Sejmie konferencji „Kresy a polska świadomość narodowa” ostrzegła, że dozbrajanie ukraińskiej armii i szkolenie ukraińskich żołnierzy może, jak miało to miejsce w przeszłości, skończyć się dla Polaków tragicznie.

 

- W jednym z dokumentów z okresu okupacji znalazłam takie ciekawe zdanie: „Ciekawa rzecz, gdy nasze zabiegi szły w kierunku urobienia ukraińskiego obywatela państwa, otrzymywaliśmy w wyniku albo komunistów (krzemieńska afera wykryta wśród uczniów ukraińskich zakładania komunistycznych jaczejek), albo nacjonalistów, szowinistów tchnących do Polski nienawiścią” - mówiła Kulińska.

 

- Już raz w 20-leciu międzywojennym uwierzyliśmy, że przy pomocy Ukraińców odsuniemy i zneutralizujemy Rosję – powiedziała w kontekście obecnych starań wzmaniania Ukrainy przez polskie władze.

 

Przypomiała nieznaną powszechnie kartę w dziejach Europy Środkowo-Wschodniej, wskazując, iż nie tylko Gestapo szkoliło przyszłych siekierników, rezunów, ale i Polacy w swojej dobrej wierze w ośrodkach II Oddziału Sztabu Generalnego. - Teraz jakby wracamy do tego sposobu myślenia – zauważyła.

 

Dodała, że Józef Piłsudski świadomie lekceważył zagrożenie ze strony rodzącego się ukraińskiego nacjonalizmu, ponieważ ten ostatni był skierowany przeciwko Związkowi Sowieckiemu. - Polityka Piłsudskiego i jego współpracowników, do której dzisiaj po cichutku wracamy, może i była uzasadniona, ale okazała się szkodliwa, a nawet zabójcza nie tylko dla tej ludności, która została po traktacie ryskim po tej stronie, ale i tej, która została za Zbruczem – podsumowała Kulińska, podkreślając, iż imigranci z URL byli w Polsce przyjmowani ciepło i wspomagani. - Tymaczasem okazuje się, że ukraińscy imigranci wojskowi nie asymilowali się, nie włączali się w nurt polskiego życia społecznego, nie uczyli dzieci języka polskiego, posyłali je jedynie do szkół ukraińskich, pracowali w instytucjach ukraińskich w zupełnym oderwaniu od spraw polskich - stwierdziła.

 

Kulińska wskazywała, że nadzieja, iż polska pomoc sprawi, że Ukraińcy będą pozytywnie nastawieni do Polaków a ukraińska rewolucja narodowa będzie skierowana przeciw Rosji, nie sprawdziła się w ogóle. Podkreślała, iż polskie władze w sposób istotny wspierały paramilitarne szkolenie ukraińskiej młodzieży. Zwróciła przy tym uwagę, iż z analogiczną sytuacją mamy do czynienia obecnie: Ukraińcy są zainteresowani szkoleniem wojskowym, w czym wspomagamy ich nie tylko finansowo.

 

- Wykształciliśmy za polskie pieniądze armię partyzancką zdolną do przekształcenia się w armię regularną i złożoną zarówno z imigrantów, jak i młodzieży ukraińskiej, która nie chciała przepędzić, jak liczyły władze, Rosjan z dalekiej Kijowszczyzny, ale Polaków z Lwowskiego, Tarnopolskiego i Stanisławskiego. Tak więc zamiast oczekiwanych sojuszników wyszkolono sobie i wyćwiczono śmiertelnych wrogów. Porównanie do ostatnich działań naszego sojusznika np. w krajach islamskich nasuwa się wręcz samo, podobnie jak przyjmowanie podobnych fal uchodźców do Europy – skonstatowała, nawiązując do faktu sprzedawania przez neobanderowców ukraińskich paszportów terrorystom z ISIS.

 

- To są straszne rzeczy, które się obecnie rozgrywają – stwierdziła, odnosząc się do ukrainofilskiej polityki obecnego rządu. - Larum grają, proszę państwa. Tym razem nie możemy dać się zaskoczyć – zaapelowała.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną